Bądź zawsze na bieżąco
z Serwisem Zdrowie!

Zapisz się na nasze powiadomienia, a nie ominie Cię nic, co ważne i intrygujące w tematyce zdrowia.

Justyna Wojteczek
redaktor naczelna zdrowie.pap.pl

Do góry
17.04.2024 , 14:29 Aktualizacja: 18.04.2024, 13:18

Wystarczy jeden plemnik

Monika Grzegorowska

Informacja o braku plemników może załamać, gdy starasz się o dziecko. Ale to wcale nie musi oznaczać braku szans na potomka. Tak było w przypadku Danki i Adama, u których jeden plemnik zdobyty przez specjalistów metodą biopsji wystarczył, by na świat przyszedł Tadzio. 

zdj. Paweł Jaskółka, Agencja: Agata Panas LinkMedia zdj. Paweł Jaskółka, Agencja: Agata Panas LinkMedia

Obniżone parametry nasienia są jedną z najczęstszych przyczyn niepłodności leżących po stronie mężczyzn. I to wcale nierzadką, bo jak szacują specjaliści, czynnik męski jest przyczyną niepłodności u 42 proc. par, które zgłaszają się do specjalisty z powodu bezskutecznych starań o dziecko.

U kolejnych 23 proc. par występuje jednocześnie z czynnikiem żeńskim, co oznacza, że problemy z jakością nasienia dotyczą aż 67 proc. pacjentów klinik leczenia niepłodności!

– Ponad pół miliona mężczyzn w Polsce ma obniżoną płodność. To ok. 7 proc. ogółu mężczyzn, co oznacza, że problem ten dotyka panów częściej niż chociażby cukrzyca. Dlatego zarówno lekarze, jak i pary borykające się z niepłodnością, szukające wsparcia ginekologów, andrologów czy urologów, coraz częściej mają świadomość tego, że diagnozowana i leczona powinna być para, a nie tylko kobieta – mówi dr n. med. Łukasz Kupis, specjalista androlog, urolog z InviMed Warszawa. 

Wśród męskich problemów z nasieniem może zdarzyć się: oligospermia (gdy liczba plemników jest poniżej 15 mln/ml), astenospermia (gdy plemniki mają znacznie zmniejszoną ruchliwość) i teratospermia (gdy odsetek prawidłowo zbudowanych plemników wynosi mniej niż 4 proc.).
Wyniki badania nasienia poniżej normy nie oznaczają wprawdzie braku szans na poczęcie dziecka, ale wskazują na znaczne obniżenie prawdopodobieństwa uzyskania ciąży. 

– Szczególną uwagę zwracamy na liczbę plemników, ich ruchliwość oraz budowę. Niekiedy na podstawie analizy samych tych danych jesteśmy w stanie postawić diagnozę i zaproponować leczenie – wyjaśnia dr Kupis. 

Co robić, kiedy brak plemników?

Czasem niestety diagnozowana jest azoospermia, czyli całkowity brak plemników w nasieniu. I w takiej sytuacji była para z Poznania.

– Taki wynik dla mężczyzny brzmi jak wyrok. A niesłusznie, bo możemy wykonać zabieg biopsji jąder, czyli pobrać materiał bezpośrednio z miejsca, w którym jest wytwarzany. Procedura jest stosowana m.in. przy defektach genetycznych, powodujących zablokowanie dróg wyprowadzających plemniki na zewnątrz. W takiej sytuacji powodzenie biopsji jest bardzo wysokie – mówi dr Kupis. 

Samo badanie nasienia, tzw. spermiogram, jest krótkie, niezbyt drogie i nieskomplikowane, a jego wynik może przesądzić o kierunku leczenia pary starającej się o dziecko. 

– Zdecydowanie warto je zrobić – przekonuje Adam Dzionek, ojciec Tadzia.

Jeśli badanie nasienia wykazało brak plemników o prawidłowej budowie, para kwalifikuje się do procedury in vitro IMSI mimo bardzo niskich parametrów nasienia pacjenta. Wysoka skuteczność leczenia jest tu zasługą selekcji plemników w aż 6600-krotnym powiększeniu przed wstrzyknięciem ich do komórki jajowej.

Przebieg kolejnego etapu diagnostyki zależy od wyników dotychczasowych badań i testów. Pacjent wykonuje zwykle badania krwi (określanie stężenia hormonu FSH, testosteronu, TSH, PRL, LH, estradiolu; badanie w kierunku obecności przeciwciał przeciwplemnikowych) oraz USG jąder. 

Prawidłowe wyniki badań genetycznych i hormonalnych przy jednoczesnym braku plemników w nasieniu to wskazanie do pobrania plemników bezpośrednio z jąder (TESA) lub z najądrzy (PESA). Biopsja jest przeprowadzana w znieczuleniu ogólnym i przynosi efekt w około 86 proc. przypadków. Pobrane drogą biopsji plemniki można użyć do in vitro ICSI lub IMSI.

– Nigdy nie zapomnę okrzyku lekarza wybiegającego z sali po zabiegu biopsji jąder u Adama: pani Danko, mamy to! – wspomina dziś matka Tadzia.

To oczywiście był dopiero początek starań o dziecko tej pary. 
– Z 25 pobranych komórek jajowych, 22 nadające się do procedury in vitro i tylko jeden prawidłowy zarodek. Pomyślałam: to się nie uda, to jak wygrana na loterii – przyznaje Danuta. 

W przypadku plemników nie liczy się ilość tylko jakość

Wbrew wcześniejszym obawom szybko okazało się, że nie liczba plemników, a ich jakość ma znaczenie. Jeden zarodek wystarczył, aby in vitro zakończyło się sukcesem. 

Co zatem wpływa na skuteczność tej metody?

– W pojedynczym cyklu pobieranych jest od kilku do kilkunastu komórek jajowych, co daje dużą szansę na więcej niż jeden zarodek. To może skracać starania o ciążę – tak ważny aspekt dla par, dla których czas ma ogromne znaczenie. Co ważne, metodę in vitro można przeprowadzać również przy silnie obniżonych parametrach nasienia, co w przypadku par z niepłodnością wywołaną przez czynnik męski jest bardzo istotne – tłumaczy dr Dorota Kuśnierczak, specjalista ginekolog–położnik, kierownik medyczny InviMed Poznań. 

Skuteczność cykli in vitro przekracza 50 proc., co oznacza, że ok. sześć na 10 par spełnia swoje marzenia o rodzicielstwie. Aż 65 proc. kobiet poniżej 35 roku życia ma szansę zostać mamą po pierwszym cyklu in vitro, natomiast u kobiet pomiędzy między 35 a 39 rokiem życia ok. 63 proc. zabiegów kończy się sukcesem za pierwszym razem. 

Rusza dofinansowanie 

Niestety zarówno sama procedura in vitro, jak i leki stosowane do stymulacji, a także badania, które pacjenci muszą wykonywać przed i w trakcie procedury, generują koszty. Istotnym wsparciem były programy refundacji in vitro, dotychczas prowadzone przez lokalne samorządy.

 – Leczenie, które przeszliśmy, było na początkowym etapie całkowicie prywatne. Dlatego zakwalifikowanie się do programu dofinansowania do procedury in vitro z Urzędu Miasta Poznania było dla nas dużym wsparciem – mówi Danuta. 

Po latach starań 1 czerwca br. startuje Ogólnopolski program refundacji in vitro. To szansa dla wielu par z problemem niepłodności, które nie są w stanie same udźwignąć ciężaru finansowego związanego z przeprowadzeniem tej procedury.
Adam zwraca uwagę na coś jeszcze:

– Refundacja sprawia, że czujemy się rozumiani i traktowani poważnie – in vitro to nie fanaberia, lecz terapia jak każda inna. Jedni mają cukrzycę, inni nadciśnienie, a ja mam problem z płodnością. Dofinansowanie to dla mnie informacja, że nie zostaję z moim problemem sam, że ktoś chce mi pomóc. To autentyczne wsparcie. 

Monika Grzegorowska, zdrowie.pap.pl
Źródło: śniadanie eksperckie „Dziecko? Chcemy, ale... potrzebna jest też męska część sukcesu”, 12 kwietnia 2024
 

Copyright

Wszelkie materiały PAP (w szczególności depesze, zdjęcia, grafiki, pliki wideo) zamieszczone w portalu "Serwis Zdrowie. Postaw na Wiedzę" chronione są przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Treści publikowane na portalu „Serwis Zdrowie. Postaw na Wiedzę!” mogą być bezpłatnie wykorzystywane przez media pod warunkiem spełnienia postanowień regulaminu „Serwisu Zdrowie. Postaw na Wiedzę!”. „Portal Serwis Zdrowie. Postaw na Wiedzę” ma charakter informacyjno-edukacyjny i nie może być traktowany jako źródło porad medycznych. W sytuacji problemów ze zdrowiem należy udać się po pomoc do odpowiedniego profesjonalisty medycznego.
Id materiału: 3828

Najnowsze

 

ZAPISZ SIĘ DO NEWSLETTERA

Co tydzień dostaniesz: najciekawsze artykuły, wywiady i filmy z Serwisu Zdrowie, a także zapowiedzi - materiałów na następny tydzień, konferencji i wydarzeń.

Postaw na wiedzę!

Regulamin

Ta strona korzysta z plików cookie. Sprawdź naszą politykę prywatności, żeby dowiedzieć się więcej.