Zapisz się na nasze powiadomienia, a nie ominie Cię nic, co ważne i intrygujące w tematyce zdrowia.
Justyna Wojteczek
redaktor naczelna zdrowie.pap.pl
Na wiele spraw w życiu czekamy. Na wiele sytuacji nie mamy wpływu. Tak właśnie jest z czekaniem na „drugą połówkę jabłka genetycznego”. Co piąty potrzebujący przeszczepu szpiku nie znajdzie dawcy, ale może być inaczej. Nie ma przesady w słowach, że „w tobie nadzieja na dopasowanie”. Możesz uratować życie, to łatwiejsze niż myślisz. Tylko w Polsce obecnie około 800 osób czeka na znalezienie genetycznego bliźniaka. Innymi słowy: potrzebuje dawcy komórek krwiotwórczych ze szpiku.
Równo ćwierć wieku temu odbył się przeszczep szpiku kostnego Urszuli Jaworskiej. Dzięki temu polska transplantologia weszła w etap przeszczepiania szpiku od dawców niespokrewnionych. Sama Urszula, gdy tylko doszła do siebie, założyła fundację swojego imienia. Chodziła do ministerstwa zdrowia jako ozdrowieniec. Łatwiej jej było przekonywać decydentów do nowoczesnej metody leczenia niż profesorom traktowanym na zasadzie: znowu coś wymyślili.
Nie każdy może zostać dawcą komórek krwiotwórczych, których przeszczepienie bywa jedyną metodą ratującą życie w razie nowotworów układu krwiotwórczego. Są przeciwskazania tymczasowe i trwałe. Brane pod uwagę jest zarówno bezpieczeństwo dawcy, jak i biorcy. Opowiada o tym dyrektor ds. medycznych Fundacji DKMS dr Tigran Torosian.
Na 10 dni przed maratonem w Hiszpanii Leszek Winiarek, zamiast trenować, leżał w klinice podłączony do aparatury, która pobierała z jego krwi krwiotwórcze komórki macierzyste. W maratonie pobiegł – bez sukcesu, ale jego komórki uratowały życie pewnej Francuzce.
Ta strona korzysta z plików cookie. Sprawdź naszą politykę prywatności, żeby dowiedzieć się więcej.