Czy istnieje odpowiedzialny hazard?
Autorka: Klaudia Torchała
Hazard potrafi wciągnąć, zawładnąć życiem, a nawet je zrujnować. To jedno z uzależnień behawioralnych. W Polsce brakuje transparentnych regulacji dotyczących gier hazardowych. Nie ma też jednolitego systemu ochrony gracza i edukacji. Moglibyśmy brać przykład z Norwegii.

Maja Ruszpel, specjalistka psychoterapii uzależnień, prezeska Fundacji Inspiratornia, która przez dekadę szkoliła firmy pod kątem bezpiecznej gry, odwołała się do rozwiązań norweskich dotyczących przeciwdziałania uzależnieniu od hazardu. Przytoczyła dane. W Norwegii blisko 62 proc. mieszkańców „próbuje szczęścia w grach hazardowych” – głównie są to gry loteryjne. W 2022 roku uzależnionych od hazardu było 0,4 proc., czyli ok. 23 tys. Norwegów.
„To połowa tego, co trzy lata wcześniej” – wskazuje Maja Ruszpel. Dodaje, że 107 tys. mieszkańców tego kraju jest w grupie zagrożonej uzależnieniem.
Jest kilka kluczowych kwestii, które sprawiają, że Norwegia może być dobrym przykładem skutecznego radzenia sobie z tym rodzajem zaburzeń zachowania. Po pierwsze ma bardzo przejrzyste prawo dotyczące hazardu. W ustawie hazardowej postawiono tam jasne cele. Ustalono m.in. to, że gry hazardowe mają być prowadzone w bezpieczny i odpowiedzialny sposób, a zyski z nich trafiać na cele publiczne.
„(…) ponad 9 na 10 koron, którymi Norwegowie grali w zeszłym roku, zostało wydanych w ramach regulowanej części rynku. Ponad 2,3 mln klientów wybrało w zeszłym roku (2024) grę w Norsk Tipping, a zdecydowana większość wybrała gry loteryjne” – to słowa byłej prezes Norsk Tipping Tonje Sagstuen, które przytoczyła Maja Ruszpel.
Trzeba wiedzieć, że to właśnie do tej państwowej firmy w 2023 roku należało 78 proc. rynku. W swojej ofercie ma gry liczbowe (lotto), gry sportowe, gry kasynowe, bingo i zdrapki.
„To jest pewien rodzaj ewenementu w Europie, a może i nawet na świecie, że całkowicie rynek hazardowy jest kierowany przez państwo, nie przez prywatne biznesy” – zaznaczyła Ruszpel.
Pozostałe udziały (po 8 proc.) należą do Norsk Rikstoto – firmy oferującej wyłącznie zakłady na wyścigach konnych, oraz do salonów bingo, na które licencję posiadają Norweski Czerwony Krzyż oraz SOS Wioski Dziecięce w Norwegii.
Dochód z gier przeznaczany jest na cele społeczne. Jednocześnie w Norwegii nie ma stacjonarnych kasyn, a od 2007 roku salonów z automatami w tym tradycyjnym rozumieniu, czyli tzw. jednorękich bandytów. W 2009 roku wprowadzono natomiast interaktywne terminale wideo, a gracze – jak zaznaczyła Maja Ruszpel – musieli posiadać specjalną kartę, by móc na nich grać. Obowiązywały ich też limity.
„Żeby w ogóle grać w Norwegii, przede wszystkim trzeba mieć 18 lat, numer dowodu osobistego, podać numer telefonu komórkowego, konta i bank ID” – wylicza ekspertka. Poza tym każda osoba grająca w Norwegii ma określony miesięczny limit strat, który zależy od wieku i dotyczy wszystkich gier, zarówno online, jak i stacjonarnych. Na przykład dla najmłodszych graczy, w wieku 18-20 lat, to 2000 NOK, czyli około równowartość 735 zł (1/30 norweskiego średniego wynagrodzenia), dla tych w wieku 25 lat i starszych 20 tys. NOK (ponad 7,3 tys. zł; w warunkach norweskich ok. 1/3 przeciętnej pensji).
„(…) Średnia pensja w Norwegii wynosi ok. 22 tys. zł, więc spróbujmy to sobie zaadaptować na nasz polski rynek” – zaznaczyła ekspertka.
Kolejnym rozwiązaniem, który może wspierać kontrolę nad hazardem w Norwegii, są obowiązkowe przerwy w grze, które mogą trwać 1 dzień, 7 dni, 30 dni, 180 dni, a maksymalnie do jednego roku i wprowadzane są natychmiast od momentu zapisania.
„W momencie kiedy ta przerwa w grze jest dłuższa (niż 7 dni) to automatycznie firma nie informuje o żadnych ofertach, nie zachęca do grania, po prostu cała zgoda na marketing zostaje cofnięta” – wyjaśnia ekspertka.
Z kolei w internetowym kasynie po godzinie grania następuje automatycznie wymuszona 15-minutowa przerwa. Przy grach podawana jest też m.in. informacja, jakie jest prawdopodobieństwo – np. 1:2 000 000.
„Nie ma programów lojalnościowych, bonusów, które zachęcają do obstawiania meczów czy grania. Po rozpoczęciu na przykład meczu nie można obstawiać zakładów sportowych” – wylicza ekspertka. Te działania mają sprawiać, że gra nie jawi się jako bardzo atrakcyjna. Nie ma też prezentów powitalnych, uprzywilejowanych klientów (karty VIP), gratisowych zakręceń kołem.
„Prowadzona jest taka polityka, która nie nagradza zachowania hazardowego. Co więcej, każdy z graczy może mieć taką aplikację, w której po pierwsze może sobie po prostu oglądać, ile wydał na daną grę na przestrzeni ostatnich miesięcy, ile wygrał, ile przegrał, ile – krótko mówiąc – stracił. Każdy ma taką księgowość wydatków. Obejmuje to wszystkie gry” – mówi ekspertka.
Dodaje, że w Norwegii istnieje aplikacja, która śledzi zachowania hazardowe i informuje, że gracz gra ryzykownie. Jest też program osobistych interwencji. Norsk Tipping obserwuje, czy jakiś gracz nie przegrywa zbyt dużych kwot. Jeśli tak jest, odbywa się rozmowa telefoniczna.
„Oczywiście to nie jest terapia. To nie jest jakieś kontrolowanie, ale coś, co ma na celu zmotywowanie gracza do autorefleksji. Czy aby ta gra nie wymyka mu się spod kontroli, czy potrzebuje konsultacji, a może powinien obniżyć limity” – tłumaczy ekspertka.
Ponadto Norsk Tipping udostępnia aplikację, która może zablokować dostęp do internetowych stron z hazardem (Gamban). Można ją samemu zainstalować.
Zdaniem ekspertki w Polsce brakuje tego, by firmy naprawdę opiekowały się graczem oraz działań, które chroniłyby go i edukowały.
____________________________________________________________________
Wystąpienie Mai Ruszpel z z Fundacji Inspiratornia odbyło się podczas XII Międzynarodowa Konferencja Naukowa pt. „Zaburzenia uprawienia hazardu i inne uzależnienia behawioralne”. Patronem medialnym był Serwis Zdrowie.