Hazard jak kokaina

Gry hazardowe uzależniają jak narkotyk. Zaczyna się od małych kwot, a kończy z ogromnymi długami, bo przegrana jest ich podstawowym założeniem. Zwycięstwo nie jest ekonomicznie uzasadnione z perspektywy organizatorów rozgrywek – wyjaśnia dr hab. med. Andrzej Silczuk, klinicysta i wykładowca uniwersytecki, psychiatra od lat zajmujący się uzależnieniami.

Adobe Stock
Adobe Stock

Nie wszyscy grający na pieniądze stają się hazardzistami. Kiedy zaczyna się uzależnienie?

Gry hazardowe zawsze wiążą się z ryzykiem. Założenie, że granie w gry na pieniądze jest pozbawione ryzyka jest zniekształceniem poznawczym, na którym buduje się przekonanie, że jest to nieszkodliwe, że to tylko forma relaksu. Takie myślenie może prowadzić do wielu szkód.

Dlaczego uzależniamy się od gier, gdy wygraną są pieniądze?

To mechanizm regulowany układem nagrody. Z jednej strony granie samo w sobie może być przyjemnością, z drugiej – doświadczenie emocji dodatkowo wzmacniane perspektywą zysku, daje dużą przyjemność. Tutaj działa dopamina. To podobne uczucie w intensywności do tego, gdy zażywa się stymulanty, np. kokainę. Ponadto w hazardzie powstaje wzorzec rozpamiętywania i przeżywania, fantazjowania na temat wygranej. Kontemplowania, że jeśli nie tym razem, to na pewno wygra się tym następnym. To takie zniekształcenie poznawcze, które może przypominać taśmę przy kasie. Gdy wykonujesz kolejne zakłady, to masz przekonanie, że szansa na wygraną z każdą grą coraz bardziej się przybliża. Wrzucasz 5 zł i wykonujesz ruch, ale przegrywasz. Jednak masz poczucie, że taśma przesunęła się w twoją stronę i może, jak jeszcze pograsz, to z pewnością wygrasz. Fantazjujesz, że z każdym zakładem ta największa wygrana, wielki szlem, jest coraz bliżej. Problem jednak polega na tym, że konstrukcja gier hazardowych polega na tym, że nie masz wygrywać. Wręcz przeciwnie. Chodzi o to, by spędzić jak najwięcej czasu na grze, licząc, że jeśli pojawi się jakaś mała wygrana, to jest mniej istotna, bo czeka się na wielką wygraną. Ale przecież zwycięstwo nie jest ekonomicznie uzasadnione z perspektywy twórców gier. 

Istnieje pojęcie „patologicznego hazardzisty”. Kto to?

To określenie historyczne, które wywodzi się z amerykańskiej klasyfikacji od czasów  DSM-III, czyli podręcznika z klasyfikacją zaburzeń psychicznych wydawanego przez Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne.  W latach 80. ówczesny badacz, Robert Custer doprecyzował pojęcie „patologicznego gracza hazardowego”. Uznano wtedy, że to osoba z zaburzeniami kontroli impulsów, która ponosi szkody związane z nałogowym zakładaniem się. Jako ciekawostkę dodam, że wcześniej uważano, że “zaburzonymi” hazardzistami są osoby grające nieuczciwie. Jednak w 2013 roku na nowo zdefiniowano to zaburzenie. Nie funkcjonuje już jako zaburzenie kliniczne – patologiczny hazard, ale jako zaburzenia uprawiania hazardu. To szeroka grupa wszelkich zaburzeń problemowych, wtórnych do tego, gdy ktoś gra. Wzorzec ich można znaleźć w zaburzeniach używania alkoholu. Zatem uprawianie hazardu w 2013 roku zostało oficjalnie uznane za zaburzenie zaliczone, wraz z uzależnieniami od substancji, do nałogów behawioralnych. Z kolei WHO, proponując dwa lata temu klasyfikację ICD-11, wprowadziła zaburzenia uprawiania hazardu (and. gambling disorders) do kategorii uzależnieniowej razem z innym zaburzeniem behawioralnym – zaburzeniami grania, które dotyczą gier w ogóle, nie tylko hazardowych – zarówno online, jak i offline.

Rys. Krzysztof Rosiecki

Gry z przemocą - jak wpływają na dzieci?

Intensywne granie w gry zawierające przemoc może wpłynąć na wzrost agresywnego zachowania. Ryzyko jest większe dla małych dzieci. Ważne jest jednak to, w jakiej grupie funkcjonuje dziecko i czy ma dobre kontakty z otoczeniem.

Jak leczy się zaburzenia uprawiania hazardu?

Przede wszystkim należy je diagnozować – i to szybko. To o tyle istotne, że to grupa zaburzeń, które niosą ze sobą wysokie ryzyko samobójstw. Szacuje się je na 17 proc., a w niektórych źródłach nawet na 50 proc. W grupie największego ryzyka rozwoju problemów hazardowych znajdują się dzieci i osoby starsze. 

Dlaczego? 

Młode osoby nie potrafią jeszcze właściwie rozpoznać tego, co jest ryzykiem, a nie okazją do szybkiego i łatwego wzbogacenia się. Natomiast starsze osoby, dysponując sporą ilością wolnego czasu, poszukują łatwej rozrywki. Mają też nikłe szanse na skompensowanie poniesionych strat. Bo jeśli zadłużają się na hazard, to potem mają relatywnie większe problemy, by długi spłacić i podnieść się po stracie.

Czy tutaj mówimy bardziej o „zaleczeniu” niż „wyleczeniu”, jak w przypadku osoby z problemem alkoholowym?

Rzeczywiście terapia odwykowa z elementami terapii poznawczo-behawioralnej przynosi w tym wypadku najlepsze efekty. W Polsce są pojedyncze wyspecjalizowane ośrodki, które oferują taką opiekę. Niektóre osoby mogą jednak rozwinąć ciężkie epizody depresji reaktywnej do grania związane ze szkodami, których nie są w stanie pokryć. Pojawiają się myśli rezygnacyjne lub – tak jak wspomniałem – samobójcze. Dla takich osób ogromnym stresem jest to, co będzie po zakończeniu terapii. Obawiają się egzekucji komorniczych, mają ogromne długi w bankach i parabankach. To działa bardzo demotywująco. Tak naprawdę terapia trwa całe życie, bo u osoby uzależnionej od hazardu w każdym momencie życia mogą powrócić myśli, które sprawią, że zacznie od nowa grać. Dlatego w terapii odwykowej uczy się wcześniej reagować, wcześniej niż pojawią się myśli.

A jak wygląda w praktyce praca z tym zaburzeniem?

Pracuje się z objawem, czyli myślami, wyobrażeniami, fantazjowaniem na temat wygranej, bo na przykład hazardzista, który gra na automatach, mówi, że zaczął uzależnienie kontrolować. A na pytanie, gdzie się teraz odpręża, odpowiada, że gra na konsoli w grę, w której raz na jakiś czas trzeba kupić tzw. paczki (ang. box) premium. A to nic innego, jak szukanie innej metody na uzyskiwanie tych samych przeżyć. Podobnie jest z aplikacjami na smartfonie, które łączą kilka metod. Gra uruchamia potrzeby gracza, czyli zaczyna on kupować skrzynki z losowymi gadżetami, licząc na to, że trafi na korzystny atrybut. Wiele młodych graczy wydaje sporo pieniędzy swoich rodziców w ten sposób.

Ile osób w Polsce uzależnionych jest od hazardu?

Nie mamy w tej chwili danych krajowych na temat rozpowszechnienia hazardu. Nie monitorujemy tego. Są jedynie okresowe badania CBOS, które wskazują, że obecnie patologiczny hazard uprawia w naszym kraju 35,3 tys. Polaków w wieku 15 plus. 

Hazard można uprawiać na wiele sposobów w Polsce…

Istnieją oczywiście nielegalne źródła, ale też zalegalizowane formy uprawiania hazardu, często zakamuflowanego, czyli np. zakłady bukmacherskie w oficjalnych punktach albo na przykład gra na giełdach papierów wartościowych, której przypisuje się wartości – budowanie specjalistycznej wiedzy, inwestowanie w skomplikowane instrumenty finansowe. Tymczasem mechanizm działania papierów wartościowych opiera się na czynnikach losowych, których inwestor tak naprawdę nie jest w stanie przewidzieć, bo nie ma pojęcia, czy jutro nie wybuchnie konflikt zbrojny, czy nie dojdzie do innego kryzysu np. gospodarczego. A na końcu majaczy zawsze wizja zysku. Znam takich „inwestorów”, którzy grali na trzech rynkach finansowych. Ich funkcjonowanie dobowe podporządkowane było pod otwarcia rynków i decyzje finansowe, które kończyły się dramatem. Doprowadziło to do rozpadu relacji z bliskimi, a potem finansowych. Tym silnym magnesem, który przyciąga za każdym razem jest wizja wygranej.

Są też bardziej „niewinne” gry pieniężne, gdzie inwestycja jest niewielka. Zdrapka, loteria też może uzależnić? 

Cechą hazardzisty jest to, że trudno mu dokonać realnego bilansu strat do zysku. Hazard z definicji nie jest aktywnością charytatywną. Organizujący gry losowe nie robią tego po to, by rozdawać pieniądze. To przedsiębiorcy, którzy mają na celu zarobek. W związku z tym każdy, kto gra hazardowo, jest na minusie. Nawet jeśli przejściowo ktoś może dostrzegać zyski. Wygrana to „łatwy pieniądz”, więc nie poprzestaje się na jednym zakładzie, bo nawet jeśli poniesie się stratę, to tak bardzo nie boli. Hazardzista gra dalej, nawet jeśli przegra, bo ma wyobrażenie wygranej i tego, że w końcu się opłaci. Że się “odkuje”. Buduje w ten sposób złudzenie kontroli. Nawet jeśli jest w stanie przez dwa, trzy miesiące nie grać np. na automatach, bo sporo stracił, to wraca do tego i przegrywa coraz większe kwoty. 
 

Ekspert

Archiwum prywatne

dr Andrzej Silczuk - dr hab. n. medycznych, psychiatra. Kierownik Zakładu Psychiatrii Środowiskowej Wydziału Nauk o Zdrowiu Warszawskiego Uniwerstetu Medycznego, dyrektor medyczny SZPZLO-Ochota oraz Wellbee. Podcaster.

ZOBACZ TEKSTY EKSPERTA

Autorka

Klaudia Torchała

Klaudia Torchała - Z Polską Agencją Prasową związana od końca swoich studiów w Szkole Głównej Handlowej, czyli od ponad 20 lat. To miał być tylko kilkumiesięczny staż w redakcji biznesowej, została prawie 15 lat. W Serwisie Zdrowie od 2022 roku. Uważa, że dziennikarstwo to nie zawód, ale charakter. Przepływa kilkanaście basenów, tańczy w rytmie, snuje się po szlakach, praktykuje jogę. Woli małe kina z niewygodnymi fotelami, rowery retro. Zaczyna dzień od małej czarnej i spaceru z najwierniejszym psem - Szógerem.

ZOBACZ TEKSTY AUTORKI

ZOBACZ PODOBNE

  • anasttrofimova20/Adobe

    Cukier szkodzi, a nie krzepi

    Zrozumienie, że cukier szkodzi, przychodzi ludziom z oporami. Może dlatego, że nadmiar słodkości kojarzony jest przede wszystkim z otyłością i próchnicą, a rzadziej się mówi o poważnych schorzeniach, którym sprzyja: stłuszczeniu wątroby, chorobach trzustki, trwałych zmianach w metabolizmie, a nawet demencji.

  • AdobeStock/terovesalainen

    Czy da się uchronić dziecko przed uzależnieniem?

    Maltretowanie w dzieciństwie sprzyja późniejszym nałogom. Podobnie stres w ogóle. Duże znaczenie ma też narażenie na uzależniające substancje w okresie płodowym czy późniejsza łatwa ich dostępność oraz stosowanie przez rówieśników. Jeszcze zanim młodzi ludzie się uzależnią, ich mózgi mogą pracować w zmieniony sposób – donoszą naukowcy.

  • zdj. AdobeStock

    Alkoholik w garniturze

    Wysokofunkcjonujący alkoholicy są w stanie oszukiwać świat przez wiele lat i trudno jest przekonać ich, że mają problem. Dopiero jakaś strata – relacji, stanowiska albo zdrowia - jest w stanie sprawić, że zechcą coś z tym zrobić - mówi Adam Nyk kierownik Poradni Monar Warszawa Hoża.

  • AdobeStock/bnorbert3

    Zdrowe nawyki wymagają czasu

    Nowe badanie australijskich naukowców sugeruje, że wyrobienie zdrowych nawyków zajmuje o wiele więcej czasu, niż myśleliśmy. Dotychczas uważano, że wyrobienie u siebie nowego nawyku codziennej rutyny zajmuje około 21 dni.

NAJNOWSZE

  • Adobe

    Swędzenie to sygnał alarmowy

    Swędzenie przywykliśmy traktować jako lekki dyskomfort – zwłaszcza gdy nie nas to dotyczy. Tymczasem świąd zawsze jest sygnałem alarmowym od organizmu. Zazwyczaj dotyczy błahostki,  bywa jednak sygnałem poważnej ogólnoustrojowej choroby. 

  • Co siódme dziecko na świecie nie myje zębów lub robi to rzadko

  • Czy mikroplastik uszkadza mózg?

  • Nie tyle grypa, co powikłania są obecnie problemem

  • Zakochanie – hormonalny doping

  • Beta-karoten: za i przeciw

    Suplementacja beta-karotenu, zwłaszcza zanim nadejdzie wiosna, to kusząca opcja. Pod jego wpływem skóra nabiera zdrowego kolorytu. Ale specjaliści ostrzegają, że karotenoidy potrafią być niebezpieczne. Choć mają niezaprzeczalne właściwości prozdrowotne, to stosowane w formie suplementów – szczególnie w wysokich dawkach – mogą zwiększać ryzyko zachorowania na raka. 

  • Edukacja – klucz do zdrowego serca

  • Stawianie baniek – metoda stara jak świat