Internet jak heroina

Odłączenie od sieci działa na niektóre osoby jak odstawienie narkotyków czy alkoholu. W ekstremalnych przypadkach może prowadzić do napadów lęku i osłabienia działania układu odpornościowego.

Grafika/Krzysztof "Rosa" Rosiecki
Grafika/Krzysztof "Rosa" Rosiecki

Internet jest już powszechny: mamy go w komputerach, komórkach, tabletach. Znaczna część ludzi spędza dzień podłączona do strumienia danych, który niczym sznur wiąże nas z otaczającym światem. Bywa, że kiedy internetu brakuje, pojawia się uczucie niepokoju. W przypadku niektórych osób ma ono realny fizjologiczny wymiar – dowodzą badania brytyjsko-włoskiego zespołu pod kierunkiem prof. Phila Reeda z Swansea University, opublikowane właśnie na łamach „PLOS ONE”

W eksperymencie zaprojektowanym przez naukowców wzięły udział 144 osoby w wieku od 18 do 33 lat. Tuż przed i po sesji korzystania z internetu ochotnikom tym zmierzono ciśnienie krwi oraz tętno. Wypełnili też ankietę dotyczącą ewentualnego uzależnienia od internetu oraz poziomu lęku, który odczuwają w danym momencie.

Okazało się, że 40 proc. badanych uznaje, że spędza w sieci za dużo czasu. Głównymi winowajcami okazały się być w tym przypadku zakupy online oraz aktywność na mediach społecznościowych.

Rys. Krzysztof "Rosa" Rosiecki

Używanie tabletu opóźnia rozwój mowy

Dzieci, które zaczynają używać tabletów i smartfonów, zanim wypowiedzą swoje pierwsze zdanie, później niż inne zaczynają mówić.

Co ciekawe, u badanych, którzy przyznawali się do problematycznie intensywnego korzystania z internetu, po zakończeniu sesji odnotowywano podwyższone wskaźniki ciśnienia krwi i tętna. Tym fizjologicznym objawom towarzyszył nasilony lęk. U badanych, którzy twierdzili, że nie są uzależnieni od sieci, nie zaobserwowano podobnych sensacji.

– Od pewnego czasy wiedzieliśmy, że osoby, które są nadmiernie zależne od cyfrowych urządzeń, mówią o lęku pojawiającym się, kiedy przestają ich używać. Ale teraz okazało się, że tym psychologicznym efektom towarzyszą zmiany fizjologiczne – mówi prof. Reed.

W porównaniu do grupy nieuzależnionych użytkowników sieci, po każdej internetowej sesji wśród osób przyznających się do szczególnie intensywnego używania internetu, odnotowano średnio 3-4 procentowy wzrost tętna i ciśnienia tętniczego krwi, który w niektórych przypadkach ulegał podwojeniu.

Uwaga na uzależnienie!

Choć wzrost tętna i ciśnienia w żadnej mierze nie zagrażał życiu ochotników, tego typu zmiany mogą być związane z poczuciem lęku i zmianami hormonalnymi prowadzącymi do upośledzenia działania systemu odpornościowego. Wskazują na stan podobny do odstawienia, obserwowany w przypadku uzależnienia od alkoholu czy heroiny. U niektórych osób może się również pojawić nagła potrzeba ponownego zanurzenia się w „cyfrowym świecie” w celu usunięcia lęku związanego z odseparowaniem od strumienia informacji. Taka potrzeba może górować nad wolą.

Jeden ze współautorów pracy w „PLOS ONE” prof. Roberto Truzoli z uniwersytetu w Mediolanie ocenia nadużywanie internetu jako poważny problem zdrowotny.

– Czy jest to uzależnienie, skojarzone z fizjologicznymi i psychologicznymi efektami odstawienia, czy zachowanie kompulsywne? Te wyniki badań dowodzą, że dla niektórych osób może to być uzależnienie – komentuje uczony.

Każde uzależnienie najczęściej zaś rujnuje życie nie tylko uzależnionego, ale i jego bliskich.

Ograniczenia badania

Pierwszym ograniczeniem jest niewielka liczba jego uczestników. Czy zatem wyniki eksperymentu zespołu prof. Reeda da się odnieść do większej grupy internautów?

Zwraca on uwagę, że osoby, biorące udział w badaniach używały generalnie internetu raczej przeciętnie. Pogłębionych analiz i kolejnych badań wymaga zjawisko uzależnienia internetu i jego wpływu na parametry fizjologiczne organizmu.

Prof. Reed zaznacza, że są też grupy wykorzystujące sieć w inny sposób, na przykład gracze - w ich wypadku efekty odstawienia mogą być inne.

Anna Piotrowska (zdrowie.pap.pl)

ZOBACZ PODOBNE

  • Werewka/PAP

    Historia. Brudne ręce chirurgów zamiast leczyć uśmiercały 

    Jeszcze na początku XIX w. chirurdzy kroili pacjentów brudnymi rękami. Nie myli ich nawet po sekcji zwłok, gdy udawali się tuż po tym przyjmować porody. Nosili czarne fartuchy, by łatwiej było na nich ukryć ślady krwi. Lekarz, który wpadł na prostą zależność – brudne ręce – zakażenie – popadł w obłęd, bo środowisko nie dało mu wiary. Dlaczego tyle wieków musiało minąć od stworzenia mydła do jego powszechnego stosowania, również w medycynie? I komu udało się w końcu odkazić sale operacyjne?

  • P. Werewka

    Aromaterapia na pewno przyjemna

    Inhalacje z olejków eterycznych znane są od wieków, a i we współczesnych czasach mają wielu zwolenników. Na temat aromaterapii prowadzi się badania naukowe, ale często są one bardzo słabej jakości metodologicznej, a zatem nie można z nich wyciągać kategorycznego wniosku, że „działa” lub „nie działa”. Pewne jest zaś to, że o ile nie mamy alergii na jakiś olejek, aromaterapia nam nie zaszkodzi, a mamy duże szanse, że poprawi nam samopoczucie. To już coś.

  • Fot. PAP/P. Werewka

    Poezja ma większą moc niż myślisz

    Platon nie widział miejsca dla poetów i poezji w idealnym państwie, ale jego postulat tylko przyczynia się do tym większego uznania jej siły oddziaływania na jednostki i społeczeństwo. We współczesności poezja wciąż jest czytana i tworzona, choć tomiki raczej nie są często kupowane w księgarniach - wiersze przeniosły się do internetu. Poezja może wpływać na zdrowie - koi samotność, może wspierać w trudnym leczeniu. Jej czytanie, zwłaszcza głośne, reguluje oddech i synchronizuje pracę serca. Jesienne ponure wieczory to doskonały moment na wiersze.

  • Fot.autor: ChemiQ/Adobe Stock

    Chcesz mieć dzieci? Zadbaj o powietrze

    To fakt – zanieczyszczenie powietrza obniża płodność. Jak wskazują badania, może ono zaburzyć pracę hormonów czy też na różne sposoby uszkadzać komórki płciowe. Negatywne działanie zanieczyszczeń dotyczy także zapłodnienia pozaustrojowego.

NAJNOWSZE

  • Werewka/PAP

    Historia. Brudne ręce chirurgów zamiast leczyć uśmiercały 

    Jeszcze na początku XIX w. chirurdzy kroili pacjentów brudnymi rękami. Nie myli ich nawet po sekcji zwłok, gdy udawali się tuż po tym przyjmować porody. Nosili czarne fartuchy, by łatwiej było na nich ukryć ślady krwi. Lekarz, który wpadł na prostą zależność – brudne ręce – zakażenie – popadł w obłęd, bo środowisko nie dało mu wiary. Dlaczego tyle wieków musiało minąć od stworzenia mydła do jego powszechnego stosowania, również w medycynie? I komu udało się w końcu odkazić sale operacyjne?

  • Generator Innowacyjności - od pomysłu do więzi międzypokoleniowych

  • Budynki podświetlone na czerwono na znak sprzeciwu wobec krzywdzenia dzieci

  • Jak się lepiej uczyć? Jest kilka trików

  • Cukier = próchnica

  • Adobe Stock

    Rany trudno gojące się pod kontrolą

    W Polsce aż milion pacjentów zmaga się z ranami trudno gojącymi się albo inaczej przewlekłymi, takimi jak odleżyny oraz owrzodzenia – cukrzycowe, żylne, niedokrwienne czy nowotworowe. Ten typ ran odpowiada za ogromne cierpienia fizyczne i psychiczne chorych oraz stanowi poważne wyzwanie dla systemu ochrony zdrowia.

  • Mikroplastik można znaleźć nawet w mózgu czy sercu – wskazują wstępne badania

  • Nie do kosza ani do WC, czyli jak utylizować leki