Generator Innowacyjności - od pomysłu do więzi międzypokoleniowych

Osoby starsze często twierdzą, że są już nikomu niepotrzebne. To wielki błąd, bo są skarbnicą wartości, umiejętności, które mogą przekazać młodszym. Co zrobić, by tego nie zmarnować? Wystarczy pomysł, niekoniecznie dopięty na ostatni guzik, bo od tego są eksperci, by wspólnie go dopracować w „Generatorze Innowacyjności”. Co to za inicjatywa i jakie znaczenie ma magia międzypokoleniowa opowiada Lucyna Kicińska, pedgagożka z Instytutu Psychiatrii i Neurologii.

PAP/P. Werewka
PAP/P. Werewka

To będzie rozmowa trochę „po nitce do kłębka”. Zacznę więc od pytania: jak funkcjonujemy w późnej dorosłości jako społeczeństwo i w pojedynkę?

Trudno mówić o społeczeństwie, bo zaczynamy funkcjonować mało wspólnotowo, a bardziej jednostkowo. Oczywiście ten etap socjologicznie, psychologicznie, zdrowotnie nie jest najmilszym okresem życia. Jest naznaczony najczęściej chorobami, utratą mobilności, zaniedbaniem w kontekście zdrowia psychicznego. Dużo się w takim życiu dzieje wewnętrznie, a mało o tym mówi, także społecznie. Trzeba mieć świadomość, że to, jak traktujemy daną grupę społeczną, jak ją uwzględniamy w dyskursie publicznym, silnie przekłada się potem na indywidualne podejście do osób, które w niej są.

Czy można żyć pełnią w wieku dojrzałym? Wiele osób zakłada, że zacznie realizować swoje marzenia na emeryturze, bo będzie miało wtedy czas…

Nie można zakładać tego, że nie jest to możliwe, ale jest to - jakby nie patrzeć - okres życia, w którym pojawiają się pewne ograniczenia. Na przykład jeśli mówimy o dostępie do kultury to najczęściej w sztuce audiowizualnej zapomina się o osobach starszych. One nie radzą sobie z nadmiarem obrazów, dźwięków. To je męczy. Unikają np. wyjść do galerii czy kina. Ale to wcale nie znaczy, że nie możemy stworzyć takich przekazów, które będą dostosowane do potrzeb, percepcji, zainteresowań osób dojrzałych. Inny przykład z życia wzięty? Koncert „Jazz na Starówce”, który na pewno godny jest uwagi, ale nie jest uzasadnionym oczekiwanie, że osoba starsza wybierze się na niego. 

Dlaczego? 

Tam po prostu nie ma gdzie usiąść. Osoba starsza nie będzie siedziała na bruku, a nie każdy przyjdzie przecież z własnym krzesełkiem. Dlatego tak ważne jest, by uwzględniać kontekst percepcyjnego i fizycznego funkcjonowania osób w późnej dojrzałości. To nic innego jak profilaktyka zdrowia psychicznego - włączanie, stwarzanie okazji do udziału w różnych wydarzeniach. To poprawa jakości życia, bo mamy po co wyjść, czym zająć myśli. Jest taka książka Stanisława Grzesiuka pt. „Na marginesie życia”. Jej tematyka dotyczy czegoś zupełnie innego, ale jej tytuł dobrze obrazuje poczucie wykluczenia, które osoby starsze mogą mieć w naszym społeczeństwie.

Nawet jeśli wydarzenia są otwarte na potrzeby dojrzałych osób, to na sali ich brakuje. Z czego to wynika?

Być może z tego, że te osoby nie są przyzwyczajone do czynnego udziału w życiu społecznym i kulturalnym. To pokolenie powojenne, które z wieloma rzeczami zmagało się, żyło skromnie i po prostu nie miało możliwości do aktywnego spędzania czasu. Jeśli takie osoby mają iść na koncert, do galerii, to może być nie lada wyzwanie. Poza tym często nie kieruje się do nich zaproszeń poprzez środki przekazu, które znają. Nie wiedzą o wydarzeniach, bo nie korzystają z nowych technologii, w których co chwilę coś się pojawia. Dlatego nie wychodzą z domu. 

Jak włączyć zatem osoby dojrzałe w twórcze działania? Innowacyjne pomysły?

Warto postawić na to, co było przed i będzie po internecie – komunikację interpersonalną, bezpośrednią. Można docierać do nich przez wspólnoty mieszkaniowe, miejsca wspierające osoby starsze np. dzienne domy pomocy społecznej, ośrodki kultury, parafie, lokalne sklepy, lokalną prasę drukowaną, bo po nią sięgają. Niektóre urzędy miast czy dzielnic wydają cyklicznie swoje gazetki, dzięki czemu są bezpłatne.W ramach innowacji skierowanej do osób w późnej dojrzałości paradoksalnie trzeba przestać myśleć innowacyjnie. Nie o kolejną aplikację nam chodzi. Osoby starsze po nią nie sięgną.   

Tak naprawdę, by zaktywizować osoby dojrzałe czasem niewiele trzeba. Projekty międzypokoleniowe, to zaskakująco proste pomysły: „Schodołaz” albo „Koty wolno żyjące pod opieką osób 60+” …

Mamy XXI wiek i ciągle mówimy, że nie mamy czasu. Z drugiej strony jest grupa wiekowa, która go ma aż za dużo i chciałaby się zaangażować na różnych poziomach, dostosowanych do potrzeb i możliwości. Projektując działania nie chodzi o wynalezienie zajęcia, które jest ponad siły starszych osób np. dyżur seniorek, które odbierają dzieci od godz. 17.00 z przedszkola, w przypadku gdy rodzice z pracy nie zdążą, ale o to, by miały one szanse przekazać swoje doświadczenie, czas, umiejętności, ciepłe emocje młodszym osobom. Dobrym przykładem na transfer międzypokoleniowy są i były koła gospodyń wiejskich. Młodzi mogli nauczyć się, jak upiec ciasto. Rodzice w tej chwili raczej tego nie zrobią, bo nie mają na to czasu albo kupują je w sklepie. A panie z koła gospodyń mogą tego nauczyć. I nie jest to tylko nauka, ale przekazywanie wartości i tworzenie relacji. My Polacy nie umiemy mówić o miłości, my gotujemy z miłości. Przy okazji przekazywania przepisu, gdy się piecze karpatkę lub robi ciasto zebra, jest obecność, wzajemne przyglądanie się sobie, transfer wiedzy, uwagi. Mamy dużo osób w późnej dojrzałości, które chciałyby być w relacjach, ale z różnych przyczyn nie mogą w nich być, również z powodu założenia, które mają w głowie – jestem już niepotrzebny. A oni są bardziej niż im się wydaje potrzebni.

Stąd inicjatywa budowania sieci wsparcia. Przed nami trzecia edycja „Generatora Innowacji”? Co to za pomysł?

To wsparcie organizacyjne, merytoryczne i finansowe dla nowatorskich rozwiązań z całej Polski, które przyczynią się do włączenia społecznego i poprawienia jakości życia osób starszych i ich bliskich. Aby dołączyć do projektu nie trzeba mieć gotowego pomysłu. Wystarczy mieć chęć, pomysł na to, by zaangażować osoby starsze w życie społeczne, budować i wzmacniać sieci wsparcia dla osób starszych i ich opiekunów, uspołeczniać instytucje, aby osoby starsze otrzymywały dostępne usługi wysokiej jakości, wspierać integrację społeczną i poprawiać warunki życia w Polsce starszych migrantek i migrantów. "Generator Innowacyjności" daje wsparcie na poziomie tworzenia idei i jej testowania. Czasu jest już niewiele, bo zgłoszenia można przesyłać do 7 listopada!

By wyjaśnić jednak od praktycznej strony, jak takie projekty działają, załóżmy, że mam starszą sąsiadkę, która mieszka sama i jest już od kilku lat na emeryturze, a bardzo lubi dzieci i czytać…Czy mogłaby podzielić się swoją pasją z dziećmi z przedszkola nieopodal? Gdybym wpadła na taki pomysł, to co musiałabym zrobić, by wcielić go w życie?

Najlepiej na początku skontaktować się z tym przedszkolem, dowiedzieć się, czy są zainteresowani taką współpracą, zastanowić, jak zebrać i zaktywizować uczestników projektu, przeanalizować, na jakie potrzeby i wyzwania nowej długowieczności odpowiada pomysł. A potem już wystarczy zgłosić się do generatora przez stronę internetową. Jeśli projekt zostanie wybrany do realizacji, to zgłaszający otrzyma nie tylko grant na testowanie, ale też wsparcie tutorów, ekspertów. Przyjrzymy się wspólnie pomysłom, udoskonalimy je. Pierwszy swój projekt - „Seniorzy w akcji” koordynowałam dzięki grantowi Towarzystwa Inicjatyw Twórczych „ę”. To było 16 lat temu. W tym projekcie mieliśmy gotowy pomysł, jednak dzięki generatorowi, zanim zaczęliśmy go realizować, mieliśmy możliwość przyjrzenia i zweryfikowania z ekspertami jego założeń. To stanowi właśnie ogromną siłę „Generatora Innowacyjności”. Wystarczy pomysł, jego zalążek albo obserwacja wyzwania społecznego, które przy wsparciu ekspertów generatora zostanie zamienione w innowacyjne rozwiązanie. Wiele osób chce coś zrobić, ale od razu zastanawia się, czy to naprawdę dobry pomysł, czy faktycznie będzie działać. W tym konkretnym przypadku - projektu czytelniczego w przedszkolu - można się wspólnie z ekspertami zastanowić, co czytać, na jakie pytania czy reakcje dzieci się przygotować, o czym przy okazji można z nimi porozmawiać, ale też jak dotrzeć do grupy potencjalnych uczestników, co im zaoferować w ramach współpracy. 

Czyli pomysł przeradza się w konkret już na waszych oczach?  

Tak. W generatorze projekt się wykluwa i przybiera ostateczny kształt. Po to są właśnie spotkania z ekspertami – grupowe lub indywidualne, by wspólnie się pomysłowi przyjrzeć z różnych stron, skorygować czy udoskonalić, ale absolutnie nie chodzi o to, by go na siłę zmienić. To osoba czy instytucja zgłaszająca decyduje z jakich podpowiedzi chce skorzystać. W generatorach liczy się pomysł i wizja, chęć zmiany rzeczywistości. Bardzo często ludzie mają świetne pomysły, ale poddają się już na starcie, bo nie wiedzą, jak opisać projekt, jak ideę przekuć w działanie, które wywoła realną zmianę. Jeśli jesteśmy z tym wyzwaniem zupełnie sami, najczęściej poddajemy się. Zachęcam, by wejść na stronę internetową, zajrzeć do przewodnika, poszperać w bazie wiedzy, poczytać najczęściej zadawane pytania, a potem zgłosić się. Gdy pomysł zyska akceptację, otrzymuje  wsparcie merytoryczne, a na późniejszym etapie także finansowe. Wracając do naszego przykładu: chętne do zaangażowania osoby trafią do przedszkola razem z książkami, możliwością aranżacji kącika  „czytelniczego” czy zdrowymi przekąskami. Powstanie grupa osób, które realizują wspólny cel, spotykają się, a to przecież przeciwdziałanie izolacji, samotności czy wykluczeniu.

Ta magia ma działać w całej Polsce? Innymi słowy, czy z generatora mogą skorzystać osoby z różnych zakątków naszego kraju?

Tak, do generatora mogą zgłosić się osoby fizyczne, instytucje, firmy, organizacje oraz partnerstwa instytucji z całej Polski. Osoby w poźniej dorosłości mogą nam wszystkim wiele zaoferować, a my możemy stworzyć im ku temu warunki. Dążąc do tego, by instytucje i firmy bardziej podmiotowo traktowały osoby starsze, poprawiając jakość ich życia, uruchamiając sieci wsparcia na rzecz osób starszych oraz wspierając integrację społeczną osób starszych z doświadczeniem uchodźczym lub migranckim.

Masz pomysł? Zgłoś go tutaj!
 

Ekspertka

I. Rybicka

Lucyna Kicińska - Absolwentka Instytutu Profilaktyki Społecznej i Resocjalizacji Uniwersytetu Warszawskiego, specjalność wychowanie resocjalizujące, posiada uprawnienia pedagogiczne. Ukończyła pierwszy poziom Studium Terapii Narracyjnej zorganizowany przez Centre for Narrative Practice - Manchester UK. Umiejętności trenerskie zdobyła w Szkole Trenerów w Ośrodku Szkoleniowym Fundacji MARATON, gdzie ukończyła roczny kurs „Prowadzenie warsztatów i treningów w oparciu o proces grupowy”. Jest certyfikowaną suicydolożką PTS. Ukończyła liczne treningi, szkolenia i warsztaty tematyczne, m.in. Funkcjonowanie zespołów i grup, Trening zachowań społecznych, Warsztaty społecznego porozumiewania się, Po próbie samobójczej – działania szkoły, poradni w sytuacji kryzysu suicydalnego w szkole, Fierce Conversations® OdWażne rozmowy. Od 19 lat jest związana z organizacjami pozarządowymi specjalizującymi się w pomocy telefonicznej i online dzieciom i dorosłym w trudnych sytuacjach życiowych. Członkini Prezydium Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Suicydologicznego oraz Zespołu Roboczego ds. Prewencji Samobójstw i Depresji przy Radzie ds. Zdrowia Publicznego Ministerstwa Zdrowia. Jest przewodniczącą zespołu pomocy psychologiczno-pedagogicznej w XLI LO im. J. Lelewela w Warszawie, a także ekspertką Biura ds. Zapobiegania Samobójstwom w Instytucie Psychiatrii i Neurologii. Współpracuje z uczelniami wyższymi, szkołami, ośrodkami badawczymi oraz wydawnictwami. Prowadzi szkolenia z zakresu komunikacji, wzmacniania potencjału dzieci i nastolatków, przeciwdziałania przemocy, profilaktyki ryzykownych zachowań dzieci i młodzieży, zapobiegania autoagresji i samobójstwom. Jest autorką narzędzi edukacyjnych dotyczących bezpieczeństwa dzieci i młodzieży, a także kursów e-learning adresowanych do rodziców i profesjonalistów dotyczących problemu wykorzystywania seksualnego dzieci. Ambasadorka programu "Generator Innowacji. Sieci Wsparcia 3”

ZOBACZ TEKSTY EKSPERTKI

Autorka

Klaudia Torchała

Klaudia Torchała - Z Polską Agencją Prasową związana od końca swoich studiów w Szkole Głównej Handlowej, czyli od ponad 20 lat. To miał być tylko kilkumiesięczny staż w redakcji biznesowej, została prawie 15 lat. W Serwisie Zdrowie od 2022 roku. Uważa, że dziennikarstwo to nie zawód, ale charakter. Przepływa kilkanaście basenów, tańczy w rytmie, snuje się po szlakach, praktykuje jogę. Woli małe kina z niewygodnymi fotelami, rowery retro. Zaczyna dzień od małej czarnej i spaceru z najwierniejszym psem - Szógerem.

ZOBACZ TEKSTY AUTORKI

ZOBACZ PODOBNE

  • zdj. P.Werewka

    Nie dawaj się samotności

    Osoby, które czują się samotne są prawie pięć razy bardziej skłonne ocenić swoje obecne życie źle niż te, które nie zgłaszają codziennego osamotnienia.

  • zdj. AdobeStock/DimaBerlin

    Gdy dużo siedzisz, lepsze częste przerwy niż regularne ćwiczenia

    Naukowcy odkryli, że negatywne skutki długotrwałego siedzenia mogą być tak silne, że dojrzałe osoby, które przez większą część dnia siedzą, ale regularnie ćwiczą, mogą być i tak w grupie ryzyka różnych schorzeń, w tym - demencji. Lepiej robić sobie częste przerwy na ćwiczenia czy krótki intensywny spacer.

  • PAP

    Cukrzyca to choroba dziedziczna?

    To MIT, choć można odziedziczyć pewne predyspozycje do zachorowania na tę chorobę, zarówno typu 1, jak i typu 2. Z wiedzy na ten temat warto wyciągnąć praktyczne wnioski.

  • Werewka/PAP

    Seks nie ma terminu przydatności

    Trzymający się za ręce rodzice, przytulający się dziadkowie. Czy jest w tym cokolwiek dziwnego? O naszych potrzebach seksualnych mało rozmawiamy. Z wiekiem coraz rzadziej. Czy dlatego, że starsze osoby ich nie mają? Nie. Seks nie ma terminu przydatności, choć w dojrzałej relacji często chodzi o coś więcej – wyjaśnia prof. dr hab. Zbigniew Izdebski z Katedry Biomedycznych Podstaw Rozwoju i Seksuologii Uniwersytetu Warszawskiego.

NAJNOWSZE

  • Werewka/PAP

    Historia. Brudne ręce chirurgów zamiast leczyć uśmiercały 

    Jeszcze na początku XIX w. chirurdzy kroili pacjentów brudnymi rękami. Nie myli ich nawet po sekcji zwłok, gdy udawali się tuż po tym przyjmować porody. Nosili czarne fartuchy, by łatwiej było na nich ukryć ślady krwi. Lekarz, który wpadł na prostą zależność – brudne ręce – zakażenie – popadł w obłęd, bo środowisko nie dało mu wiary. Dlaczego tyle wieków musiało minąć od stworzenia mydła do jego powszechnego stosowania, również w medycynie? I komu udało się w końcu odkazić sale operacyjne?

  • Budynki podświetlone na czerwono na znak sprzeciwu wobec krzywdzenia dzieci

  • Jak się lepiej uczyć? Jest kilka trików

  • Cukier = próchnica

  • Zmiany czasu odbijają się na naszym zdrowiu

  • Adobe Stock

    Rany trudno gojące się pod kontrolą

    W Polsce aż milion pacjentów zmaga się z ranami trudno gojącymi się albo inaczej przewlekłymi, takimi jak odleżyny oraz owrzodzenia – cukrzycowe, żylne, niedokrwienne czy nowotworowe. Ten typ ran odpowiada za ogromne cierpienia fizyczne i psychiczne chorych oraz stanowi poważne wyzwanie dla systemu ochrony zdrowia.

  • Mikroplastik można znaleźć nawet w mózgu czy sercu – wskazują wstępne badania

  • Nie do kosza ani do WC, czyli jak utylizować leki