Odmrażanie na luzie

Według WHO w minioną niedzielę było najwięcej nowych zakażeń od początku pandemii. W Polsce też ich nie ubywa tak, jak byśmy sobie tego życzyli. Tymczasem…

Rys. Krzysztof "Rosa" Rosiecki
Rys. Krzysztof "Rosa" Rosiecki

Oto garść spostrzeżeń dotyczących zachowania się ludzi na etapie, gdy „odmrażamy” nasze życie.

  • Scenka 1. Grupka młodzieńców i ich towarzyszek, raczących się przez kilka godzin piwem pod chmurką. Śmiech, przyśpiewki i … no właśnie, bliskość. Nie więcej niż pół metra, w różnych zmieniających się konfiguracjach.
  • Scenka 2. Sprzedawczyni z osiedlowego sklepu mówi mi, że już nie musi codziennie uzupełniać płynu dezynfekcyjnego w dozowniku dla klientów. Coraz mniej osób z niego korzysta. Nieliczni klienci zakładają maseczki.
  • Scenka 3. Spotkanie po lockdownie w małym barze. Kiepska wentylacja, zamknięte okna i drzwi, a goście stłoczeni w piątkę przy dwuosobowym stoliku. Nie, nie mieszkają razem. Co chwila wybuchają gromkim śmiechem. Nie mają maseczek.
  • Scenka 4. Spotkanie na ulicy grupy znajomych w ciepły weekend. Wymiana uścisków, „misie”, wykrzykiwanie (w twarz) radosnych okrzyków. Cała grupa idzie do jakiejś knajpy.

Nie chodzi o to, by siedzieć w domu i z nikim się nie spotykać – wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że na dłuższą metę nie da się tak żyć, chociażby z tego powodu, że długotrwała izolacja źle wpływa na zdrowie. Ale wracając do normalności, nie możemy wciąż zapominać o podstawowych zasadach ochrony przed wirusem SARS-CoV-2, bo wciąż z nami jest.

I nie chodzi tu tylko o maseczki, które zdają się być największym (i fascynującym z tego powodu) fetyszem tej pandemii. W mediach zwraca się uwagę przede wszystkim na to, że ludzie przestali je nosić, a jeśli je zakładają, to korzystają z nich źle – trzymając pod nosem, pod brodą, nie wymieniając ich, etc. De facto, w codziennym życiu zasłanianie nosa i ust to jedynie pomocniczy sposób ochrony, na dodatek skuteczny tylko wtedy, gdy robi się to prawidłowo i nie zaniedbuje pozostałych metod ochrony przed zakażeniem. A te najważniejsze to:

  • Zachowanie dystansu – co najmniej półtora metra, a najlepiej dwa, od naszego rozmówcy. Pamiętajmy, że koronawirus przenosi się drogą kropelkową, a zatem odpowiednia ilość drobinek z koronawirusem z aerozolu wydychanego przez zakażoną osobę musi trafić do błon śluzowych niezakażonego. Przy zachowaniu odpowiedniej odległości w trakcie rozmowy ryzyko zakażenia jest zatem małe, bo drobinki takie nie mają szans dotrzeć do błon śluzowych osoby niezakażonej.
  • Częste mycie rąk. Nieświadomie na rękach przenosimy wiele patogenów, w tym – koronawirusa. Ale jest na to sposób. Nowy koronawirus ma otoczkę lipidową, która rozpuszcza się m.in. w powszechnie dostępnych środkach myjących, np. mydle. Innymi słowy: mydło i woda skutecznie go unieszkodliwiają. W sklepach i wielu innych budynkach użyteczności publicznej trudno o dostęp do umywalki dla klientów, ale na szczęście dozowniki ze środkiem dezynfekującym skórę zastępują tę prostą metodę ochrony przed koronawirusem i nie tylko. Korzystajmy z tych płynów zarówno przed wejściem do sklepu, jak i po wyjściu z niego!
  • Unikanie pomieszczeń niewietrzonych. Na otwartej przestrzeni znacznie trudniej zakazić się jakimkolwiek wirusem (nie tylko SARS-CoV-2) niż w zamkniętych pomieszczeniach. Te źle wentylowane, rzadko lub nigdy wietrzone, są dużo bardziej ryzykowne niż pomieszczenia porządnie wywietrzone czy po prostu plener.
  • Ograniczanie kontaktu rąk z brudnymi powierzchniami, zwłaszcza w miejscach publicznych. Należy pamiętać, że nowy koronawirus znajdować się może na klamkach, poręczach czy uchwytach, używanych przez inne osoby. Wybierając się gdzieś transportem publicznym, trzeba więc mieć przy sobie mały pojemnik z płynem dezynfekującym skórę. Stosujmy go po każdym dotknięciu powierzchni, na której mogą znajdować się patogeny – oczywiście jeśli nie możemy umyć rąk pod bieżącą wodą, z użyciem mydła. 
  • I wreszcie maseczki…  Zakładajmy je nie tylko w tych miejscach, w których nakazują nam to przepisy (np. w sklepach), ale we wszystkich zamkniętych pomieszczeniach, w których zachowanie dystansu jest utrudnione. A kiedy spotykamy się z dawno niewidzianymi znajomymi, okażmy radość w bezpieczny dla nich i dla nas sposób. 

A na zakończenie przypomnę stary dowcip o wilku i orle:

Wilk z zazdrością obserwował orła pikującego z wysokiej skały. Ptak wyjaśnił mu, że w ten sposób się „luzuje”, a na pytanie, czy wilk też może, orzeł ochoczo przytaknął. Wilk „popikował” więc w dół, a że nie miał skrzydeł, orzeł z pewnym uznaniem skwitował jego wyczyn: „No, wilk, z ciebie to prawdziwy luzak!”.

Czy okaże się, że jesteśmy jak ten wilk „luzak” z dowcipu? Czy spadniemy głową w pandemiczny dół?

Justyna Wojteczek, zdrowie.pap.pl

Ekspert

Justyna Wojteczek - Dziennikarka i publicystka od wielu lat zajmująca się przede wszystkim tematyką zdrowia, medycyny i systemu opieki zdrowotnej, obecnie kierująca Serwisem Zdrowia. Rzetelności wymaganej w dziennikarskim fachu uczyła się w Polskiej Agencji Prasowej. Pierwsza redaktor naczelna dwutygodnika dla lekarzy Medical Tribune oraz jego współtwórczyni, pracowała też m.in. w Gazecie Prawnej, Medycynie Praktycznej, wydawnictwie Termedia. Przez rok pełniła też funkcję rzeczniczki prasowej Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Autorka książki „Wiesław Jędrzejczak. Pozytywista do szpiku kości”, wydanej nakładem wydawnictwa Studio Emka. Uzależniona od czytania książek, wypadów do lasu i podróży, wielbicielka Hiszpanii. ​​​​

Autorka

Justyna Wojteczek

Justyna Wojteczek - Pracę dziennikarską rozpoczęła w Polskiej Agencji Prasowej w latach 90-tych. Związana z redakcją społeczną i zagraniczną. Zajmowała się szeroko rozumianą tematyką społeczną m.in. zdrowiem, a także polityką międzynarodową, również w Brukseli. Była też m.in. redaktor naczelną Medical Tribune, a później także redaktor prowadzącą Serwis Zdrowie. Obecnie pełni funkcję zastępczyni redaktora naczelnego PAP. Jest autorką książki o znanym hematologu prof. Wiesławie Jędrzejczaku.

ZOBACZ TEKSTY AUTORKI

ZOBACZ PODOBNE

  • Adobe Stock

    Kiedy zacząć myć zęby dziecku?

    O higienę jamy ustnej dziecka należy dbać jeszcze przed wyrznięciem się pierwszego zęba, a ze szczoteczką do zębów i pastą zaznajamiać, zanim wyrośnie ono z pieluch. Samodzielność w myciu zębów owszem, ale pod czujnym okiem dorosłego i to dość długo.

  • Adobe Stock

    Niejadki. Kiedy trudności w jedzeniu mają podłoże sensoryczne

    Rzadko się nad tym zastanawiamy, ale posiłek to nie tylko smak, ale cała gama doznań sensorycznych wynikających z kolorów, zapachów, konsystencji, kompozycji na talerzu. Dzieci z nadwrażliwością zmysłów mogą czuć się przytłoczone tą kakofonią i w rezultacie jeść bardzo mało i bez urozmaicenia.

  • Adobe Stock

    Dysleksja rozwojowa: jej objawy pojawiają się już w przedszkolu!

    U dziecka z trudnościami w czytaniu i pisaniu, które nie otrzyma odpowiedniego wsparcia, nieuchronnie pojawiają się niepowodzenia szkolne, które z czasem mogą doprowadzić do rozwoju wtórnych zaburzeń emocjonalnych. Lepiej więc nie lekceważyć pierwszych objawów dysleksji rozwojowej u dzieci. Dobrze też pamiętać, że dysleksja nie uniemożliwia uzyskiwania wielkich nawet osiągnięć. W gronie dyslektyków znajdziemy I. Newtona, J.Ch. Andersena i Agatę Christie.

  • Rys. PAP/j. Turczyk

    Jak się lepiej uczyć? Jest kilka trików

    Ręka do góry - kto lubił, albo lubi chodzić do szkoły! Kto lubi spędzać całe godziny w ławkach, wkuwać nazwy rzek, daty bitew albo zapamiętywać, co ma płucotchawki, a co nibynóżki? Czy pojawi się las rąk, czy może niezręczna cisza? Można chyba postawić orzechy przeciwko kamykom, że przynajmniej wiele osób będzie trzymało ręce w dole. Tylko dlaczego?

NAJNOWSZE

  • PAP/P. Werewka

    Uzależnienia u dzieci i młodzieży – na co należy zwrócić uwagę?

    Za występowanie uzależnień wśród dzieci i młodzieży w dużej mierze odpowiadają czynniki środowiskowe, czyli to, co dzieje się w najbliższym otoczeniu tych dzieci. Nastolatki przyznają, że sięgają po substancje psychoaktywne albo z ciekawości albo dlatego, że nie radzą sobie ze stresem, z wyzwaniami, że czują się samotni, przeciążeni presją wywieraną przez osoby dorosłe. O tym jakie są objawy uzależnienia u dziecka czy nastolatka - wyjaśnia dr n. med. Aleksandra Lewandowska, ordynator oddziału psychiatrycznego dla dzieci w Specjalistycznym Psychiatrycznym Zespole Opieki Zdrowotnej w Łodzi, konsultant krajowa w dziedzinie psychiatrii dzieci i młodzieży.

  • Sprawdź, czy nie tracisz wzroku – prosty test

  • Kiedy zacząć myć zęby dziecku?

  • Niejadki. Kiedy trudności w jedzeniu mają podłoże sensoryczne

  • HIV: kiedyś drżeliśmy, dziś ignorujemy

  • Adobe Stock

    CRM – zespół sercowo-nerkowo-metaboliczny. Nowe spojrzenie na szereg schorzeń

    Na każdego pacjenta z problemami sercowo-naczyniowymi należy spojrzeć szeroko i badać go także pod kątem cukrzycy i choroby nerek – przestrzegają specjaliści. Jak tłumaczą, mechanizmy leżące u podstaw tych chorób są ze sobą powiązane i wzajemnie się napędzają. W efekcie jedna choroba przyczynia się do rozwoju kolejnej.

  • Kobiety żyją dłużej – zwłaszcza w Hiszpanii

  • Badania: pozytywne nastawienie do starości wiąże się z lepszym zdrowiem w późnym wieku