Biofeedback a zdrowie - w czym może nam pomóc ta metoda

Istnieje wiele problemów zdrowotnych, w leczeniu których farmakoterapia okazuje się nieskuteczna lub mało skuteczna. W niektórych przypadkach bardziej niż tabletki pomóc może odpowiedni trening – biofeedback. Dzięki precyzyjnym pomiarom różnych parametrów pracy organizmu metoda ta pomaga wyćwiczyć odpowiednie reakcje i w ten sposób złagodzić, czy też usunąć konkretne dolegliwości. Może pomóc m.in. w leczeniu nietrzymania moczu, zaparć, a także bólów głowy.

Rys. Krzysztof "Rosa" Rosiecki
Rys. Krzysztof "Rosa" Rosiecki

Wiele osób z pewnością przyzna, że trudno jest im szybko się zrelaksować (niejako „na życzenie") po męczącym i stresującym dniu. Po części może tak być dlatego, że nie do końca jesteśmy świadomi swojego stanu. Podobnie, często człowiek sobie nie uświadamia, które mięśnie napina i jak mocno. Takich reakcji jest więcej. Wiele z nich można tymczasem świadomie wyćwiczyć, co może przełożyć się poprawę zdrowia. Jak jednak to zrobić? Pomóc może właśnie biofeedback. W metodzie tej używa się różnego typu czujników - mierzących fale mózgowe, ciśnienie krwi, tętno, napięcie mięśni czy ułożenie ciała. Zebrane informacje, przedstawione w łatwej do zrozumienia formie można na przykład zobaczyć na monitorze. Pacjent uświadamia więc sobie swój stan, choćby poziom zdenerwowania, czy nieprawidłowe napięcia mięśni i stara się go zmodyfikować. 

W czym pomoże biofeedback?

„W 2008 roku ukazała się publikacja pod auspicjami amerykańskiego Stowarzyszenia Psychofizjologii Stosowanej i Biofeedbacku autorstwa Yucha i Montgomery, w której oceniono skuteczność zastosowania biofeedbacku w przypadku różnych schorzeń. Ocena została oparta na dostępnych naukowych badaniach empirycznych, tak więc można uznać ją za rzetelne podsumowanie. Do schorzeń, w których biofeedback okazał się najbardziej skuteczny należą: nietrzymanie moczu u kobiet, zaburzenia lękowe, zespół nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi (ADHD), chroniczny ból (w tym również migreny), padaczka czy nadciśnienie” - mówi prof. Marek Binder z Zakładu Psychofizjologii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. 

Fot. PAP / Wiktor Szczepaniak

Przyszłość medycyny wykuwa się w biobankach

Niedawno naukowcy z Veterans Affairs Portland Health Care System oraz Oregon Health & Science University opublikowali podobną ocenę, wykonując przegląd badań na temat biofeedbacku. 

„Jesteśmy zachęceni pozytywnym wynikiem naszej analizy i odkryciem szerokiego wachlarza potencjalnych zastosowań” - mówi autorka badania dr Karli Kondo. 

Badacze znaleźli dowody na to, że z pomocą biofeedbacku można pomagać przy bólach głowy - ograniczać zarówno nasilenie jak i częstość występowania migren, jak i bólów głowy typu napięciowego. Umiarkowanie silne dowody wskazały, że u cierpiących dotąd na takie bóle chorych spada ilość przyjmowanych leków, maleje niepożądane napięcie mięśni, zmniejszają się lęki i depresja. Naukowcy znaleźli też potwierdzenie, że biofeedback pomaga mężczyznom z usuniętą prostatą przy nietrzymaniu moczu  - pacjenci ćwiczą w tym przypadku mięśnie miednicy. 

Dobre efekty, według przeanalizowanych badań metoda przynosi przy nietrzymaniu stolca u obu płci i przy rehabilitacji po udarze. 

Badacze ci nie znaleźli jednak przekonujących dowodów na działanie metody przy nadciśnieniu, nietrzymaniu moczu przez kobiety, bruksizmie (zgrzytaniu zębami), bólach porodowych czy objawie Raynauda (napadowy skurcz tętnic w obrębie rąk lub stóp). Prowadzonych jednak było w tym zakresie niewiele badań. Zdaniem naukowców dalszych analiz wymaga ewentualne potwierdzenie skuteczności np. w terapii nadciśnienia, zaburzeń równowagi, fibromialgii, czy zbyt niskiego ciśnienia. 

Sposób na nietypowe problemy

Trzeba zaznaczyć, że dla skuteczności tej metody kluczowe jest zaangażowanie chorego. 

„Co ważne, biofeedback można potraktować jako rodzaj treningu, procesu uczenia się, który ma na celu zwiększenie świadomości własnego ciała i jego reakcji, na przykład na stresory, a zatem bez zaangażowania pacjenta może nie być skuteczny. Na szczęście procedury stosowane w biofeedbacku nie są trudne i nie zabierają zbyt wiele czasu” - zwraca uwagę naukowiec z Krakowa. 

Fot. PAP/ J.Turczyk

Nadchodzi era medycyny spersonalizowanej

Zrozumienie chorób na poziomie procesów zachodzących w komórkach pomaga tworzyć skuteczne terapie - dopasowane do konkretnego pacjenta.

Przy odpowiednim podejściu metoda może się jednak okazać skuteczna tam, gdzie nie pomagają inne sposoby. Dobrze pokazał to zespół z Augusta University, który opracował opartą na biofeedbacku metodę terapii trudnej w leczeniu formy zaparć - wynikającej z wadliwego wzorca napinania i rozluźniania mięśni jelita grubego. 

„Kiedy zdrowa osoba stara się wypróżnić, zwiększa ciśnienie w jamie brzusznej i odbytnicy, w tym samym czasie jednak rozluźnia ujście odbytu. Zwykle uczymy się tego w czasie, gdy jeszcze korzystamy z nocnika, a potem już nigdy o tym nie myślimy. Niestety pacjenci z zaparciami dyssenyrgicznymi nie mają takiego wzorca. Kiedy próbują wydalić stolec, nieświadomie wtłaczają go z powrotem lub po prostu zatrzymują” - wyjaśnia autor metody dr Satish S.C. Rao. 

Niektóre osoby cierpią na takie zaburzenie od dzieciństwa, u innych pojawia się później z różnych powodów, np. po zabiegu chirurgicznym, a nawet po ciąży. 

„Ci ludzie zaczynali tworzyć napięcia i stopniowo zmieniać normalne odruchy na zaburzone. Sedno biofeedbacku jest oparte na przywróceniu naturalnych, skutecznych odruchów” - tłumaczy badacz. 

Wraz z zespołem stworzył on specjalny system, który mierzy napięcie odpowiednich mięśni i skutecznie uczy w ten sposób pacjentów właściwej sekwencji. Co więcej, naukowcy opracowali wersję do samodzielnego stosowania w domu.

Fot. PAP

Medycyna alternatywna – skąd się wzięła i czy pomaga?

Wielu Polaków korzysta z usług tzw. naturopatów czy uzdrowicieli, czyli osób „leczących” za pomocą różnego rodzaju naturalnych i alternatywnych metod terapeutycznych. O ich skuteczności, a także potencjalnych zagrożeniach dla zdrowia, jakie się z nimi wiążą – rozmawiamy z prof. Wiesławem Jędrzejczakiem, wybitnym hematologiem.

Nie tylko medycyna

Metoda może być przydatna także w sporcie. Przykładu na takie jej wykorzystanie dostarczyli specjaliści z belgijskiego Uniwersytetu w Gandawie. Otóż wykorzystali ją do stworzenia cyfrowego trenera kulturystycznego. Dzięki czujnikom umieszczonym na ciele kulturystów-amatorów badacze sprawdzali poprawność postawy utrzymywanej w trakcie wykonywania trudnego ćwiczenia nazywanego martwym ciągiem. Kiedy ktoś wykonywał ćwiczenie poprawnie, słyszał specjalnie skomponowaną wysokiej jakości muzykę, kiedy robił błędy, jakość dźwięku spadała. 

„Dźwiękowy instruktor to oparty na muzyce system biofeedbacku zdolny do pomagania ludziom w usprawnieniu techniki martwego ciągu dla poprawy wydajności i zapobiegania urazom” - wyjaśniają autorzy publikacji, która ukazała się w piśmie „PLOS ONE”. 

Kiedy wyniki takiego szkolenia badacze porównali ze skutkami pomocy fachowca, okazało się, że korzyści były podobne.

Bezpieczna metoda

Czy biofeedback stwarza jakieś zagrożenia? 

„Technika biofeedbacku jest nieinwazyjna – wszystkie czujniki, czy to mierzące fale mózgowe, czy przewodność skóry albo aktywność mięśniową, nie naruszają w żaden sposób ciągłości skóry. A zatem można ją uznać za bezpieczną dla naszego organizmu - o ile jest wykonywana za pomocą certyfikowanych urządzeń. Oczywiście biofeedback nie może zastąpić właściwej terapii, jeśli jest ona zalecana przez lekarza. Przeciwwskazaniem do biofeedbacku może być ciężka choroba somatyczna lub psychiczna” - podsumowuje prof. Binder. 

Więcej informacji na temat omawianej metody można znaleźć na stronach internetowych: 

Marek Matacz dla zdrowie.pap.pl 

Źródła:

Doniesienie na temat przeglądu badań odnośnie skuteczności biofeedbacku

Doniesienie na temat leczenia zaparć z pomocą biofeedbacku

Doniesienie na temat wykorzystania biofeedbacku w kulturystyce

Wykłady na temat zastosowania biofeedbacku w leczeniu bólu ze strony Medycyny Praktycznej 

Autor

Marek Matacz

Marek Matacz - Od ponad 15 lat pisze o medycynie, nauce i nowych technologiach. Jego publikacje znalazły się w znanych miesięcznikach, tygodnikach i serwisach internetowych. Od ponad pięciu lat współpracuje serwisem "Zdrowie" oraz serwisem naukowym Polskiej Agencji Prasowej. Absolwent Międzyuczelnianego Wydziału Biotechnologii Uniwersytetu Gdańskiego i Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.

ZOBACZ TEKSTY AUTORA

ZOBACZ PODOBNE

  • Fot. PAP/P. Werewka

    Sól jodowana: jak ustrzegliśmy się poważnej choroby

    Niedobór jodu może wywołać chorobę charakteryzującą się głębokim ubytkiem możliwości intelektualnych. To właśnie on odpowiadał w dawnych czasach za występowanie na terenie Szwajcarii tzw. kretynizmu endemicznego. Polska ustrzegła się tego losu, bo w 1935 roku wprowadzono skuteczną profilaktykę - do soli kuchennej dodawany był jodek potasu.

  • fot. tanantornanutra/Adobe Stock

    Jak wygląda świat, gdy traci się wzrok?

    Pewnego dnia obudziłem się i już nic nie widziałem. Całe dzieciństwo przygotowywano mnie na ten moment, ale czy można być na to naprawdę gotowym? Największą szkołę życia dało mi morze. Ono buja każdego tak samo – opowiada Bartosz Radomski, fizjoterapeuta i przewodnik po warszawskiej Niewidzialnej Wystawie.

  • P. Werewka/PAP

    Milowy krok – przeszczep gałki ocznej

    W okulistyce mamy za sobą kolejny krok milowy – przeszczep gałki ocznej. Na razie jednak to operacja kosmetyczna, bo nie umiemy jeszcze połączyć nerwów wzrokowych, a więc przywrócić widzenia. Wszystko jednak przed nami – wyraził nadzieję prof. Edward Wylęgała, kierownik Katedry i Oddziału Klinicznego Okulistyki Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach.

  • Fot. PetitNuage/Adobe Stock

    Nikt nie odda wzroku skradzionego przez jaskrę

    Jaskry nie można wyleczyć. Kradnie nam wzrok i wcale nie jest przypisana starości. Nowe okulary na nosie, po badaniu jedynie ostrości widzenia, nie świadczą o tym, że na dnie oka nie czai się ta podstępna choroba, którą ma około milion Polaków, a połowa z nich o tym nie wie. O diagnostyce i leczeniu jaskry opowiada prof. dr hab. n. med. Iwona Grabska-Liberek, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Okulistycznego.

NAJNOWSZE

  • Adobe Stock

    Pierwsza pomoc emocjonalna w kryzysie – zasada czterech „Z”

    Pierwszej pomocy emocjonalnej może udzielić każdy, kto dostrzeże u innej osoby niepokojące objawy, które mogą być sygnałem kryzysu psychicznego. Obowiązuje tutaj zasada czterech „Z”. Na czym ona polega — wyjaśnia Lucyna Kicińska, ekspertka Biura ds. Zapobiegania Samobójstwom w warszawskim Instytucie Psychiatrii i Neurologii.

  • Profil hazardzisty

  • Sauna – sposób na zdrowie

  • Ludzkie kamienie: barwy, kształty i tajemnice

  • Próby samobójcze częstsze u dziewczyn

  • Dwie twarze eteru

    Eter to substancja o dwóch twarzach: z jednej strony przyczynił się do rewolucji w chirurgii, otwierając erę bezbolesnych operacji; z drugiej szybko stał się używką, a nawet, jak to miało miejsce w Polsce międzywojennej, prawdziwą plagą społeczną. Mimo to do dziś jest w medycynie ceniony. 

  • Brak łóżek i specjalistów – największe wyzwania polskiej geriatrii

  • Mleko kobiece to nie tylko pokarm