Dostęp do diagnostyki dla osób z chorobami rzadkimi to palący problem

Choroby rzadkie dotyczą nawet 3 mln osób w Polsce i choć poprawia się dostęp do innowacyjnych leków, które bywają refundowane w naszym kraju, to wciąż nie doganiamy unijnej czołówki. Pozostaje nam również ważna lekcja do odrobienia w zakresie dostępu do diagnostyki dla pacjentów z chorobami rzadkimi – uważają eksperci Związku Pracodawców Innowacyjnych Firm Farmaceutycznych Infarma.

fot. Georgina Burrows/ Adobe Stock
fot. Georgina Burrows/ Adobe Stock

– Odstajemy z opieką nad pacjentami z chorobami rzadkimi. Pacjent w tym systemie nadal chodzi i błądzi – zaznaczyła na spotkaniu z dziennikarzami Agnieszka Grzybowska-Zalewska, prezes Związku Pracodawców Innowacyjnych Firm Farmaceutycznych Infarma. Jej zdaniem konieczne jest zapewnienie pacjentom dostępu do wczesnej diagnostyki, w tym poszerzenie panelu badań przesiewowych wśród noworodków oraz wprowadzenie finansowania dla diagnostyki genetycznej, gdyż choroby rzadkie często dają niespecyficzne objawy, a na konkretne z nich cierpi niewielu pacjentów.

Chorobę określa się jako rzadką, gdy dotyka nie więcej niż 1 na 2000 osób. Do tej pory udało się zidentyfikować ok. 7000 chorób rzadkich, niestety nadal około 95 proc. z nich nie ma celowanego leczenia. Na diagnozę co czwarty pacjent czeka 5–30 lat, a wczesna i trafna diagnoza daje możliwość szybkiego leczenia i zapobiega rozwojowi choroby i powikłaniom.

Konieczne rejestry, rozwijanie ośrodków eksperckich

Przedstawiciele Infarmy odnieśli się również do zapowiedzi kontynuacji Planu dla Chorób Rzadkich, bo ten przyjęty w 2021 roku nie został w pełni zrealizowany. Prezes związku pracodawców podkreśliła, że trzeba pracować nad ośrodkami referencyjnymi, które opiekować mają się pacjentami z chorobami rzadkimi, z „uwzględnieniem tych posiadających obecnie doświadczenie w leczeniu tych schorzeń wraz z określoną ścieżką finansowania tych ośrodków”.

– Jak najbardziej potrzebne jest także stworzenie jednolitych rejestrów gromadzących dane m.in. na temat przebiegu terapii pacjentów zdiagnozowanych, ale nieleczonych. Ponadto system powinien uwzględniać i wspierać także możliwość leczenia pozaszpitalnego. Nie możemy także zapominać o poprawie dostępu do leków sierocych, ponieważ nadal mamy ogromne luki w tym obszarze – zwraca uwagę prezes  Grzybowska-Zalewska.

Dostęp do leków poprawia się, ale…

Jak zauważyli przedstawiciele Infarmy, dostęp do innowacyjnych leków poprawia się, ale wiele leków dostępnych już w UE czeka na refundację w Polsce. Od momentu zarejestrowania terapii do jej objęcia finansowaniem ze środków publicznych w Polsce mijają średnio prawie trzy lata (916 dni). A gra toczy się o to, by pacjent otrzymał lek jak najszybciej. Poza tym – jak stwierdził Michał Byliniak, dyrektor generalny Infarmy – objęcie refundacją daje efekt rzuconego kamienia, czyli za taką decyzją idzie np. poprawa diagnostyki i leczenia tej konkretnej choroby.

W Polsce refundowanych jest 79 innowacyjnych technologii lekowych z obszaru chorób rzadkich z 232 takich terapii dostępnych w UE. Szybciej dostępne są one w reumatologii, onkologii, dermatologii. W 2023 roku refundacją objęto 19 nowych leków na choroby rzadkie i rozszerzono wskazania dla trzech cząsteczek. Na styczniowej liście refundacyjnej pojawiło się sześć nowych leków a dla jednej terapii rozszerzono wskazanie.

„Jeśli zapowiedzi Ministerstwa Zdrowia się potwierdzą, pacjenci mają szansę w tym roku otrzymać dostęp do kolejnych 16 leków sierocych, które są teraz w procesie refundacyjnym” – podkreślili eksperci Infarmy.

A jak wygląda sytuacja ogółu innowacyjnych terapii lekowych rejestrowanych przez Europejską Agencję Leków (EMA)? Od 2015 roku to około 70 technologii rocznie, a w latach 2021–2022 nawet po ok. 100. Polska wciąż jest na 21. miejscu na tle 27 państw UE, jeśli chodzi o dostępność do tych terapii. Przełomowy był 2022 rok, gdy włączono do refundacji w Polsce 60 innowacyjnych terapii lekowych. Czy to początek nowego, pozytywnego trendu? – zastanawiają się przedstawiciele Infarmy?

"Wszystko wskazuje na to, że tak. Co więcej z zapowiedzi wiceministra Macieja Miłkowskiego wynika, że ten trend zostanie utrzymany i że na każdej kolejnej liście refundacyjnej zawsze będą jakieś nowe cząsteczki” – podkreśla Michał Byliniak.

Polska nieznacznie poprawiła swoje wyniki na tle pozostałych krajów Grupy Wyszehradzkiej (V4), czyli Czech, Słowacji i Węgier (badanie Access Gap). W leczeniu takich chorób rzadkich jak: rdzeniowy zanim mięśni (SMA), mukowiscydoza czy ostra białaczka szpikowa jesteśmy odpowiednio na pierwszym, drugim (po Czechach) i trzecim miejscu (po Czechach i Słowacji)

W maju Infarma przedstawi zaktualizowane badanie. Niewykluczone, że te wyniki ulegną poprawie.
Perspektywa unijna

Infarma podkreśla, że obecnie „ważą się także losy tego, czy Europa będzie miejscem, w którym odkrywa się, rozwija oraz wytwarza innowacyjne terapie i w którym nowoczesne leki są szybko dostępne dla pacjentów”.

„Opracowanie nowego leku zajmuje średnio 12–15 lat, kosztuje około 8,6 mld zł i jest obarczone dużym ryzykiem niepowodzenia. Co roku przemysł farmaceutyczny inwestuje w europejskie badania i rozwój ponad 200 mld zł. Dlatego niezbędne jest przyspieszenie rozwoju badań i wyrównanie dostępu pacjentów do nowych leków, aby innowacyjne terapie – których rozwijanych jest obecnie około 8000 – były szerzej i szybciej dostępne także dla pacjentów z chorobami rzadkimi” – zaznacza związek pracodawców.


W tej chwili toczą się prace nad reformą prawa farmaceutycznego UE – pierwszą od 20 lat. Według Infarmy kluczowe jest stworzenie w Europie warunków do tego, by przyciągać innowacje i rozwijać nowoczesne technologie lekowe, a rynek europejski był konkurencyjny w skali świata.

Źródło:

Spotkanie z dziennikarzami z okazji Światowego Dnia Chorób Rzadkich zorganizowane przez Infarmę 26 lutego br.

materiały prasowe

Autorka

Klaudia Torchała

Klaudia Torchała - Z Polską Agencją Prasową związana od końca swoich studiów w Szkole Głównej Handlowej, czyli od ponad 20 lat. To miał być tylko kilkumiesięczny staż w redakcji biznesowej, została prawie 15 lat. W Serwisie Zdrowie od 2022 roku. Uważa, że dziennikarstwo to nie zawód, ale charakter. Przepływa kilkanaście basenów, tańczy w rytmie, snuje się po szlakach, praktykuje jogę. Woli małe kina z niewygodnymi fotelami, rowery retro. Zaczyna dzień od małej czarnej i spaceru z najwierniejszym psem - Szógerem.

ZOBACZ TEKSTY AUTORKI

ZOBACZ PODOBNE

  • Werewka/PAP

    Historia. Brudne ręce chirurgów zamiast leczyć uśmiercały 

    Jeszcze na początku XIX w. chirurdzy kroili pacjentów brudnymi rękami. Nie myli ich nawet po sekcji zwłok, gdy udawali się tuż po tym przyjmować porody. Nosili czarne fartuchy, by łatwiej było na nich ukryć ślady krwi. Lekarz, który wpadł na prostą zależność – brudne ręce – zakażenie – popadł w obłęd, bo środowisko nie dało mu wiary. Dlaczego tyle wieków musiało minąć od stworzenia mydła do jego powszechnego stosowania, również w medycynie? I komu udało się w końcu odkazić sale operacyjne?

  • Adobe Stock

    Cukier = próchnica

    Dentyści apelują do rodziców o powstrzymanie się przed dodawaniem cukru, w tym syropów owocowych i miodu, do posiłków i przekąsek w pierwszych dwóch latach życia dziecka. Potem lepiej też go ograniczać. Zobacz, co jeszcze pomoże ci uniknąć próchnicy. 

  • Adobe Stock

    Cukrzyca typu 1 z perspektywy korytarza szkolnego

    Patronat Serwisu Zdrowie

    Ania, Iwona, Justyna…to tylko trzy z setek matek spędzające całe dnie w przedszkolach, szkołach. Dlaczego? Ich dzieci mają cukrzycę typu 1 (CT1), a placówki nie chcą brać odpowiedzialności za opiekę. Powinna być ona sprawowana przez pielęgniarki. Tych jednak brakuje, a pozostali pracownicy nie wyrażają najczęściej zgody na podawanie leków. Obowiązek ten spada zatem na rodziców.

  • Adobe Stock

    Cichy zawał nie boli

    Przebiega prawie niezauważalnie. Daje objawy przypominające grypę lub zwykłe przeziębienie. W podobny sposób objawia się choćby niedobór witamin, minerałów i rozmaite nerwice. Trudno go rozpoznać, łatwo go „przechodzić”, dlatego bywa nazywany cichym zabójcą.

NAJNOWSZE

  • Werewka/PAP

    Historia. Brudne ręce chirurgów zamiast leczyć uśmiercały 

    Jeszcze na początku XIX w. chirurdzy kroili pacjentów brudnymi rękami. Nie myli ich nawet po sekcji zwłok, gdy udawali się tuż po tym przyjmować porody. Nosili czarne fartuchy, by łatwiej było na nich ukryć ślady krwi. Lekarz, który wpadł na prostą zależność – brudne ręce – zakażenie – popadł w obłęd, bo środowisko nie dało mu wiary. Dlaczego tyle wieków musiało minąć od stworzenia mydła do jego powszechnego stosowania, również w medycynie? I komu udało się w końcu odkazić sale operacyjne?

  • Generator Innowacyjności - od pomysłu do więzi międzypokoleniowych

  • Budynki podświetlone na czerwono na znak sprzeciwu wobec krzywdzenia dzieci

  • Jak się lepiej uczyć? Jest kilka trików

  • Cukier = próchnica

  • Adobe Stock

    Rany trudno gojące się pod kontrolą

    W Polsce aż milion pacjentów zmaga się z ranami trudno gojącymi się albo inaczej przewlekłymi, takimi jak odleżyny oraz owrzodzenia – cukrzycowe, żylne, niedokrwienne czy nowotworowe. Ten typ ran odpowiada za ogromne cierpienia fizyczne i psychiczne chorych oraz stanowi poważne wyzwanie dla systemu ochrony zdrowia.

  • Mikroplastik można znaleźć nawet w mózgu czy sercu – wskazują wstępne badania

  • Nie do kosza ani do WC, czyli jak utylizować leki