Geofagia, czyli jedzenie ziemi

W wielu miejscach na świecie ludzie, m.in. kobiety w ciąży i dzieci, praktykują jedzenie ziemi – przede wszystkim gliny. Przyczyny takiego zachowania mogą być różne. Specjaliści ostrzegają jednak przed związanymi z nim zagrożeniami, takimi jak ryzyko zatrucia toksycznymi substancjami.

AdobeStock
AdobeStock

O przypadkach łaknienia i połykania gleby czy gliny – tak zwanej geofagii – pisali już starożytni lekarze, którzy rozpoznawali w tym na ogół rodzaj zaburzenia. Zjawisko to bywa także wiązane z głodem lub niedoborami mineralnymi, choć wydaje się, że miejscami może mieć również charakter kulturowy. Obecnie zajmują się nim naukowcy, którzy badają przyczyny tej praktyki. Starają się przy tym przekonać, na ile jest ona bezpieczna.

Imigrantki w Londynie połykają glinę

Naukowcy z London Metropolitan University opublikowali niedawno artykuł, którego przedmiot można odbierać ze zdziwieniem. Niewielkie badanie analizowało doświadczenia afrykańskich imigrantek związane z połykaniem gliny w czasie ciąży. 
Z pomocą indywidualnych, pogłębionych wywiadów badacze zebrali dane od 30 kobiet przyznających się do wskazanej praktyki. Ich odpowiedzi sugerowały, że połykanie gliny może być powszechne w niektórych afrykańskich społecznościach. Jak przy tym donoszą autorzy, większość uczestniczek została nauczona tego już w dzieciństwie, głównie przez rodzinę. 
Podawane przez kobiety motywy to głównie chęć zaradzenia wymiotom, nudnościom, problemom z apetytem czy trudnym do zaspokojenia pragnieniem związanym z jedzeniem. Co więcej, znacząca część ochotniczek łykała glinę codziennie, czasami w dużych ilościach – twierdząc przy tym, że bardzo im to pomaga. Naukowcy zwracają jednak uwagę na potencjalne zagrożenia z tym związane. 
„Potrzeba dalszych badań nad iłami pochodzącymi z różnych źródeł, aby kompleksowo ocenić, czy jakakolwiek glina jest bezpieczna do spożycia przez ludzi, szczególnie w czasie ciąży. Ponadto konieczne są badania dotyczące składników przetworzonego iłu, w szczególności poziomu soli oraz związanych z tym konsekwencji zdrowotnych, a także badania rozpowszechnienia jedzenia gliny w społecznościach zachodnich, takich jak Wielka Brytania” – zaznaczają autorzy publikacji.

Geofagia – jedzenie gleby

Choć próba w badaniu londyńskich naukowców była niewielka, opisywane przez nich przypadki nie są zupełnie odosobnione. Praktyka połykania gleby, głównie gliny i kaolinu, zwłaszcza przez ciężarne kobiety, znana jest od wieków i była obserwowana w różnych częściach świata. 
Jak przypominają naukowcy z Lancashire Teaching Hospitals NHS Trust na łamach „Journal of the Royal Society of Medicine” w opracowaniu dotyczącym historii geofagii, o tym zjawisku pisał już Hipokrates, od którego pochodzi nazwa (ze starogreckiego dosłownie „jedzenie ziemi”). „Jeśli kobieta w ciąży odczuwa pragnienie jedzenia ziemi lub węgla i potem je spożywa, dziecko będzie wykazywać tego oznaki” – twierdził starożytny grecki lekarz nazywany „ojcem medycyny”.

Fot. PAP

Dieta wegańska dla dzieci to nie najlepszy pomysł

Rodzice, którzy bez wsparcia lekarza i dietetyka żywią małe dzieci wyłącznie produktami roślinnymi, narażają je na wiele niebezpieczeństw. Bezpieczniejsza jest dieta wegetariańska.


Z kolei w czasach Bizancjum Aetius z Amidy (dzisiejsza Turcja) relacjonował: „Około drugiego miesiąca ciąży pojawia się zaburzenie zwane pica (łac. sroka – red.). Kobiety wówczas pragną różnych rzeczy... niektóre wolą pikantne potrawy, inne słone dania, a jeszcze inne ziemię, skorupki jajek lub popiół”. 
Mniej doniesień na ten temat pochodzi ze średniowiecza, ale w tym okresie praktyka ta również bywała notowana. Lekarka Trotula z Salerno zajmowała się geofagią u ciężarnych kobiet. „Jeśli kobieta będzie chciała spożyć glinę garncarską, kredę lub węgiel, należy jej podać fasolę gotowaną z cukrem” – doradzała. 
Wiele wzmianek na temat geofagii pochodzi natomiast z XVI i XVII wieku. Praktyka ta miała być stosunkowo częsta wśród niewolników zmuszanych do pracy na ówczesnych plantacjach. Niektóre doniesienia wspominają o skutkach śmiertelnych. 
Współcześnie media co pewien czas obiegają artykuły o haitańskiej tradycji „ciastek” z tłuszczu mieszanego z pozyskiwaną na karaibskiej wyspie gliną. Najczęściej zwyczaj opisywany jest w kontekście suplementowania diety przez najuboższych. Również w Europie w okresach głodu zdarzało się, że pozbawieni jedzenia próbowali ratować się, spożywając m.in. glebę. 

„Istniejące koncepcje geofagii – jako zaburzenia psychiatrycznego, praktyki kulturowo dozwolonej lub następstwa głodu – nie dają satysfakcjonującego wyjaśnienia. Przyczyny są z pewnością wieloczynnikowe, a praktyka jedzenia ziemi istnieje od momentu napisania pierwszych tekstów medycznych. Opisy te nie pozwalają na proste zaklasyfikowanie jej jako choroby psychiatrycznej. Wreszcie, geofagia nie jest ograniczona do określonego środowiska kulturowego i obserwuje się ją również w sytuacjach braku głodu” – piszą naukowcy w „Journal of the Royal Society of Medicine”.

„Czy może to być atawistyczny sposób zachowania, który niegdyś był istotny, gdy dostęp minerałów i mikroelementów był trudny? Jego ponowne pojawienie się mogłoby być wywołane takimi wydarzeniami, jak głód, zmiany kulturowe lub choroba psychiczna” – zastanawiają się eksperci.

Połykanie ziemi może szkodzić dzieciom

Nierzadko ziemię mogą zjadać także dzieci. Lepiej na to uważać. Naukowcy z Johns Hopkins University sprawdzili, jak połykanie ziemi, gliny, piasku czy błota wpływa na wzrost dzieci mieszkających na wiejskich terenach w Bangladeszu. 
Badacze sprawdzili wzrost i wagę grupy dzieci w wieku od 6 do 36 miesięcy, w czasie rocznej obserwacji. Jak donoszą, wśród dzieci, które na początku badania nie miały zahamowania wzrostu, te, u których opiekunowie zgłaszali geofagię, rosły wolniej w ciągu roku w porównaniu z rówieśnikami. Po uwzględnieniu wieku i płci różnica wyniosła średnio aż 31 proc. 

Fot. PAP

Wapń w diecie dzieci jest ich polisą na zdrowie w dorosłości


„Wyniki te wskazują, że zgłaszana przez opiekunów geofagia była związana z zahamowaniem wzrostu w populacji dzieci na wiejskich obszarach Bangladeszu. Potrzebne są dalsze badania, aby lepiej zrozumieć to zagrożenie i jego znaczenie dla wzrostu dzieci” – piszą naukowcy w swojej publikacji.

Geofagia – konieczne dalsze badania nad szkodliwością

Wiele jeszcze pozostaje do zrozumienia. Przed dwoma laty zespół badaczy z Kamerunu przedstawił analizę badań poświęconych geofagii. Jak zwracają uwagę naukowcy, choć praktyka ta jest rozpowszechniona w wielu miejscach świata, jej bezpieczeństwo czy wynikające z niej zagrożenia nie są jeszcze dokładnie ustalone. Podobnie jest z przyczynami. 
Jak twierdzą eksperci, geofagia może wynikać m.in. z niedoborów żywieniowych, ale etiologia tej praktyki w dzisiejszych czasach jest trudna do wyjaśnienia. Przywołują też wcześniejsze opracowania wskazujące na niebezpieczeństwa – np. obecność w glinie toksycznych metali, takich jak ołów, nikiel, kobalt, kadm czy rtęć. 

„Niektóre opracowania pomogły zidentyfikować minerały toksyczne dla ludzi po spożyciu. W większości przypadków potencjalna toksyczność pokazywana przez te badania wynika z obecności różnych szkodliwych pierwiastków. Z naukowego punktu widzenia zrobiono już dużo w zakresie wykrywania substancji toksycznych, ale nadal konieczne są dalsze badania metaboliczne” – piszą naukowcy.

Autor

Marek Matacz

Marek Matacz - Od ponad 15 lat pisze o medycynie, nauce i nowych technologiach. Jego publikacje znalazły się w znanych miesięcznikach, tygodnikach i serwisach internetowych. Od ponad pięciu lat współpracuje serwisem "Zdrowie" oraz serwisem naukowym Polskiej Agencji Prasowej. Absolwent Międzyuczelnianego Wydziału Biotechnologii Uniwersytetu Gdańskiego i Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.

ZOBACZ TEKSTY AUTORA

ZOBACZ WIĘCEJ

  • Adobe Stock

    Ryby – ile i które jeść?

    Ryby to nieocenione źródło makroskładników, szczególnie kwasów omega-3 i pełnowartościowego białka. Ich spożycie buduje, uodparnia, usprawnia nie tylko ciało, ale też umysł. Jakie są zalecane porcje i dlaczego trzeba uważać, by nie zjadać ich w nadmiarze, szczególnie będąc w ciąży.

  • Adobe Stock

    Dieta dziecka z chorobą onkologiczną

    Dieta w chorobie onkologicznej jest szczególnie ważna, by układ immunologiczny miał siłę przejść terapię, która potrafi trwać miesiącami. Mali pacjenci nie dość, że mają swoje upodobania kulinarne, to pobyt w szpitalu najczęściej odbiera apetyt i trzeba przestrzegać pewnych zasad. Jak sprawić, by dziecko z ochotą zjadało wartościowe posiłki – radzi Katarzyna Stankow, dietetyczka kliniczna, której doświadczenie z chorobą onkologiczną córki podpowiedziało wiele przepisów, które znalazły się w dwóch częściach książeczki pt. „JedzONKO”.

  • Od opiatów do makowca

    Wigilijny makowiec to symbol świąt i nieodłączny element rodzinnych spotkań, ale makowa masa skrywa tajemnicę, która może zaskoczyć – spożycie większej porcji nasion maku bywa przyczyną fałszywie dodatnich wyników testów na opioidy. Mak jest bowiem niezwykłą rośliną. To z jego soku wyizolowano jedne z najważniejszych leków przeciwbólowych, a jednocześnie to on odpowiada za jeden z najpoważniejszych problemów zdrowia publicznego - epidemię uzależnień.

  • Adobe Stock

    Odżywianie a indeks studencki

    Studenci zapominają często o zdrowym talerzu. Jedzą w pośpiechu, nieregularnie, podjadają między posiłkami. Wybierają często te tańsze produkty, gotowe, a więc zawierające mniej wartościowych składników. Jak dowodzą liczne badania naukowe, to może odbijać się na ich zdrowiu. Co i jak jeść, by zachować siły – nie tylko w czasie sesji?

NAJNOWSZE

  • AdobeStock

    Marzenie o lataniu

    Dziś, aby zostać pilotem nie trzeba już spełniać tak rygorystycznych wymagań zdrowotnych, jak kiedyś. Można np. nosić okulary, co jeszcze kilka lat temu już na wstępie dyskwalifikowało kandydata. Chyba, że chce się zostać pilotem odrzutowca, wtedy w grę nie wchodzą żadne zdrowotne kompromisy.

  • NFZ: gdzie się leczyć podczas świąt

  • Ryby – ile i które jeść?

  • Dieta dziecka z chorobą onkologiczną

  • Od opiatów do makowca

  • Adobe Stock

    Cud narodzin

    Rozmnażanie człowieka często bywa przedstawiane jako naturalny, oczywisty element biologii. Naukowcy od dawna jednak podkreślają, że to narracja uproszczona. W rzeczywistości jest to proces niepewny, obarczony ogromnym ryzykiem błędu i porażki na każdym etapie. Jak mówią embriolodzy, biologia ludzkiej płodności jest taka, że zamiast gwarantować sukces – raczej balansuje na granicy prawdopodobieństwa. I każde narodziny – z tego punktu widzenia – to cud.

  • Czatboty mogą zaszkodzić – szczególnie młodym

  • Fizjoterapeuci – niewykorzystany potencjał

Serwisy ogólnodostępne PAP