Nie lekceważ chrypki
Przybywa młodych ludzi z rozpoznaniem nowotworu w obrębie głowy i szyi, co wydaje się być pokłosiem szerzenia się wirusa HPV. Prof. Wojciech Golusiński, kierownik Katedry i Kliniki Chirurgii Głowy, Szyi i Onkologii Laryngologicznej UM w Poznaniu apeluje, by nie lekceważyć przedłużającej się chrypki czy jednostronnego bólu przy przełykaniu.
Autorka: Monika Grzegorowska
Ekspert: Prof. Wojciech Golusiński, laryngolog, chirurg głowy i szyi, onkolog
W ostatnim czasie sporo mówi się o nowotworach głowy i szyi, wcześniej były niemal niewidoczne...
Trzeba to jasno powiedzieć - ta grupa nowotworów była jakby zapomniana, a na pewno - niezauważana przez decydentów, którzy rozdzielali środki na rozwój poszczególnych specjalności.
To oczywiście nie oznacza, że ludzie nie chorowali na nowotwory głowy i szyi, było to raczej związane z tym, że dotyczyły one głównie osób starszych, a do tego często osób, które nadużywały alkoholu i paliły papierosy, co często szło w parze z niskim statusem społecznym.
Coś się zmieniło?
Można tak powiedzieć. Jakiś czas temu zaobserwowano, że coraz częściej chorują tzw. młodzi dorośli, czyli osoby poniżej 45 r.ż. Okazało się, że w wywiadzie ci chorzy nie mają tradycyjnych czynników ryzyka (alkohol, papierosy), zaczęto więc szukać innych przyczyn zachorowania. Odkryto, że odpowiedzialny jest wirus brodawczaka ludzkiego HPV – ten sam, który powoduje zachorowania na raka szyjki macicy. Tych wirusów w sumie jest ponad 100, ale dwa z nich są onkogenne: typ 16 i 18. I tak zaczęto zastanawiać się nad związkiem, korelacją tych dwóch lokalizacji raka.
I co się okazało?
Zrobiono duże badania epidemiologiczne i okazało się, że w tym przypadku rolę odgrywają zachowania seksualne: wczesna inicjacja seksualna, duża liczba partnerów, seks oralny. Gdy spojrzy się na mapę geograficzną świata widać, że wzmożone zachorowania nastąpiły po okresie rewolucji seksualnej, wolnej miłości, hipisowskiego stylu życia. Teraz mamy tego efekty. Bo to nie jest tak, że gdy ktoś ma przypadkowy kontakt seksualny w czasie wakacji i zakazi się tym wirusem, zachoruje od razu po powrocie. Musi minąć sporo czasu – najczęściej około 15-20 lat. Oczywiście do tej transformacji dochodzi tylko w niewielkim procencie przypadków, ale jak się weźmie pod uwagę skalę problemu, to okazuje się, że jest ich całkiem sporo. W Polsce rocznie zachorowuje około 12 tys. osób.
Jak dużo nowotworów głowy i szyi ma związek z wirusem HPV?
W Stanach Zjednoczonych niemal 60 proc. W Polsce – jak wynika z wieloośrodkowych badań na populacji ponad 500 osób - odsetek HPV dodatnich nowotworów głowy i szyi jest nieco niższy, wynosi ok. 35-38 proc. Jednak to sporo. Nie tak dużo jak w Holandii czy Szwecji, ale to znacząca grupa. Mamy więc odpowiedź na pytanie, dlaczego chorują młodzi ludzie.
Czy te nowotwory różnią się czymś w zależności od przyczyny zachorowania?
Chociaż badanie mikroskopowe próbki ze zmiany chorobowej wywołanej alkoholem i brodawczakiem jest takie samo – jedna i druga zmiana to rak płaskonabłonkowy – to biologicznie to dwie różne choroby. Ci, którzy mają raka HPV-zależnego mają lepsze rokowanie, dłużej żyją i często lepiej reagują na leczenie. Niestety, wciąż nie mamy wystarczających dowodów na to, że można u tych osób zastosować łagodniejsze leczenie.
Tak czy inaczej zanim zaczniemy leczyć, najpierw trzeba zdiagnozować. A z tym chyba nie jest zbyt dobrze...
To prawda, bo nie jest to takie proste. Po pierwsze objawy są niecharakterystyczne. Grupa europejskich ekspertów wyselekcjonowała podstawowe objawy nowotworów głowy i szyi i niestety, pasują one także do wielu innych chorób. A są to: chrypka, dyskomfort podczas przełykania, guz na szyi, niegojące się owrzodzenie w obrębie jamy ustnej, np. języka, jednostronna niedrożność nosa i jednostronny ból podczas przełykania. Wiele z tych objawów towarzyszy banalnym infekcjom. Dlatego w ramach europejskiej kampanii Make Sense wypromowaliśmy hasło 1 przez 3. Jest to skrót zalecenia, aby lekarze rodzinni kierowali swoich pacjentów do laryngologa, jeżeli stwierdzą u nich jeden z wymienionych objawów, utrzymujących się przez trzy tygodnie.
Po drugie ogromne znaczenie ma dobre badanie laryngologiczne. Standardem powinno być, aby było ono uzupełnione badaniem endoskopowym. Głowa i szyja to specyficzny rejon, doskonale unaczyniony, doskonale unerwiony, z rozmaitymi zakamarkami, do których nie zawsze łatwo dotrzeć. Dlatego to ważne, aby oglądać te miejsca endoskopem lub fibroskopem, z dobrym źródłem światła i wizualizacją, które pozwolą dostrzec nawet najmniejszą zmianę na błonie śluzowej pokrywającej górny odcinek drogi oddechowo-pokarmowej - od granicy warg do przełyku. To tu głównie lokalizują się nowotwory głowy i szyi.
Dlaczego tak trudno leczy się te nowotwory?
Zmiany mogą dotyczyć wszystkiego co znajduje się od obojczyka do góry, wliczając skórę, a z wyjątkiem gałki ocznej i ośrodkowego układu nerwowego, czyli mózgu. To daje mnóstwo możliwości - proszę sobie wyobrazić, ile to jest struktur, aż pięć narządów zmysłu: wzrok, słuch, węch, smak, równowaga. A każdy nowotwór w tej okolicy może przyczynić się do osłabienia tych funkcji - podstawowych z punktu widzenia codziennego funkcjonowania. Ponadto przez to doskonałe unaczynienie te guzy rozwijają się najszybciej ze wszystkich nowotworów. Proszę zauważyć, że gdy chcemy, aby lek szybko zadziałał, bierzemy go pod język, bo tam jest doskonałe unaczynienie oraz szybkie wchłanianie. Ma ten aspekt anatomii i fizjologii dobre i złe strony, bo alkohol i papierosy dzięki temu też działają szybko, a tym samym szybko nam szkodzą...
Wróćmy do diagnostyki. Lekarz znajduje niepokojącą zmianę i co dalej?
Jakiekolwiek podejrzenie, że coś jest nie tak, powinno skłonić lekarza do skierowania pacjenta na tomografię komputerową. Niestety, problem polega na tym, że nie każde badanie tomograficzne jest tak samo wystandaryzowane i nie zawsze profesjonalnie opisane.
Sporo tych problemów...
Niecharakterystyczne objawy, szybki rozwój nowotworów, niedokładna diagnostyka - to wszystko sprawia, że aż 70 proc. chorych dociera do specjalistów z bardzo zaawansowanymi guzami. To jest absolutna tragedia, bo zaawansowany stan choroby sprawia, że trudno się ją leczy – w tych nowotworach w 95 proc. podstawą jest leczenie chirurgiczne – a im bardziej zaawansowany rak tym trudniej, czasem wręcz nie da się tego leczenia przeprowadzić.
Stąd taka walka o zauważanie wczesnych objawów, o dokładną diagnostykę, o podniesienie świadomości, by nie lekceważyć objawów. Bo dla odmiany wczesny nowotwór daje się leczyć fantastycznie na początkowym etapie choroby daje się ją fantastycznie leczyć - małoinwazyjnie, skutecznie i szybko.
Rozmawiała: Monika Wysocka, zdrowie.pap.pl