Chemioterapia zabija więcej pacjentów niż rak?

To MIT! Chemioterapia to metoda leczenia nowotworów, która ratuje życie setkom tysięcy ludzi na całym świecie. Trzeba jednak pamiętać, że tzw. leczenie systemowe jest bardzo obciążające dla schorowanego organizmu i nie można go stosować, gdy pacjent nie spełnia kryteriów włączenia do takiego leczenia.

Rys. Krzysztof "Rosa" Rosiecki
Rys. Krzysztof "Rosa" Rosiecki

Chemioterapia to inwazyjna i toksyczna metoda uśmiercania komórek nowotworowych. W przeciwieństwie do leczenia miejscowego oddziałuje na cały organizm. Dociera do najodleglejszych miejsc, niszcząc napotkane na swojej drodze nieprawidłowe komórki. Penetruje także do większych ich skupisk, tworzących guzy nowotworowe. Niestety nie rozróżnia ona zmutowanych komórek od zdrowych. W efekcie zabija i jedne i drugie, wywołuje też niepożądane skutki uboczne, które są zależne od zastosowanych leków, ale też od indywidualnej odpowiedzi organizmu.

- Rola chemioterapii i innych standardowych metod leczenia nowotworów jest konsekwentnie podważana przez osoby zajmujące się tzw. alternatywnymi terapiami w medycynie. Do osób, które wygłaszają takie poglądy nie przemawiają żadne racjonalne dowody. Co więcej, w swoich wywodach posługują się zwyczajnymi kłamstwami - uważa onkolog prof. Jacek Jassem, kierownik Katedry i Kliniki Onkologii i Radioterapii Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.

Fot. PAP

Czosnek leczy raka? Nie! Weryfikuj informacje!

Diagnoza: „rak” sprawia, że szukamy wiadomości o metodach jego leczenia. Internet „pomaga” - można znaleźć wiele rzekomo cudownych recept na raka, np. stosowanie czosnku czy hipertermii. Jest gdzie sprawdzić wiarygodność takich metod.

Jako przykład onkolog podaje badanie opublikowane w Lancet Oncology, w którym oceniano odsetek zgonów w ciągu 30 dni od podania ostatniej dawki chemioterapii w grupie ponad 30 tysięcy chorych na raka piersi i raka płuca. W badanej grupie zgon zanotowano u 9 proc. chorych na raka płuca i u 3 proc. chorych na raka piersi, przy czym zgony te dotyczyły głównie chorych w bardzo zaawansowanych stadiach nowotworu otrzymujących paliatywne leczenie. 

Zdaniem profesora można przypuszczać, że ogromna większość tych zgonów była spowodowana chorobą, a nie toksycznym efektem chemioterapii. 

- W tym kontekście twierdzenie, że chemioterapia zabija więcej pacjentów niż rak jest absurdalne. W istocie chemioterapia jest jedną z podstawowych metod leczenia nowotworów i ratuje życie setkom tysięcy ludzi na całym świecie – podkreśla onkolog.

Chory nie może być zbyt chory

Warto wziąć pod uwagę, że na efekt końcowy leczenia wpływ mają m.in. zaawansowanie choroby nowotworowej w momencie podjęcia leczenia, ogólny stan pacjenta, a także choroby współistniejące. 

- U niektórych chemioterapia, ale i każde inne leczenie, będzie bardziej niebezpieczne od samego nowotworu. Tak jest, gdy pacjent jest schorowany, po zawale serca, po udarze, z marskością wątroby – w takiej sytuacji każde leczenie może skrócić mu życie – podkreśla inny onkolog, prof. Andrzej Deptała z Kliniki Onkologii i Hematologii CSK MSWiA w Warszawie.

Fot. Jacek Pióro/ Zdjęcie ilustracyjne

Chemioterapia nie przeszkadza w urodzeniu zdrowego dziecka

Wykryta w trakcie ciąży choroba nowotworowa to nie wyrok. Ten fakt nie powinien wpływać na opóźnienie rozpoczęcia leczenia, ani też prowadzić do usunięcia ciąży. Odpowiednia radio- i chemioterapia nie powodują żadnych uszkodzeń płodu.

Pamiętajmy, że chemioterapia działa na chore komórki nie oszczędzając jednak zdrowych. Jeśli więc nowotwór jest już zaawansowany, to organizm jest osłabiony samym procesem chorobowym. Nie ma wtedy siły zmagać się z działaniami niepożądanymi. 

- Wtedy warto rozważyć inne opcje terapeutyczne, a nie jest ich wcale mało. Jednak schematy leczenia pozwalające na stosowanie kolejnych opcji terapeutycznych są obwarowane zapisami, i tylko po nieskutecznej chemioterapii możemy pójść do kolejnego etapu, ewentualnie, jeśli są wyraźne przeciwwskazania do jej zastosowania. Z drugiej strony, jeśli nie podamy chemii pacjentowi, ten może dojść do wniosku, że nie chcemy go leczyć. Chemioterapia działa, jest skuteczna i ratuje ludzkie życie. Trzeba tylko wiedzieć, kiedy jej nie podawać - mówi Iga Rawicka wiceprezes Fundacji EuropaColon Polska.

Gdy choroba jest zbyt zaawansowana

Problem leży też w tym, że zbyt późno rozpoznajemy nowotwory. 

- Zdarza się, że na leczenie trafiają pacjenci w tak zaawansowanym stadium choroby lub z tak ciężkimi chorobami współistniejącymi, że zgony w ciągu 30 dni od podania leczenia mogą występować, ale niekoniecznie są wywołane chemioterapią. A nawet jeśli - to wynikają z błędnych decyzji lekarzy co do kwalifikacji do takiego leczenia. Leczenie systemowe jest bowiem leczeniem obciążającym organizm i nie można go podawać, gdy pacjent nie spełnia kryteriów włączenia do leczenia. Jeśli lekarz je zignoruje - może dojść do zgonu – mówi Anna Polińska z Fundacji Onkologicznej Alivia. 

Nie bez znaczenia są też inne przyczyny: np. zakażenia wewnątrzszpitalne lub samobójstwa, które wśród pacjentów onkologicznych zdarzają się nie tak rzadko.

Uwaga na fake newsy

Eksperci podkreślają, że analiza badań naukowych przez osoby nie do końca w tym zorientowane może bardziej zaszkodzić niż pomóc i nie powinna być przekazywana pacjentom bez dalszych wyjaśnień. Znane są bowiem przypadki, że pacjenci zaprzestają leczenia lub w ogóle nie decydują się go rozpocząć w obawie, że to leczenie, a nie choroba skróci im życie. 

Fot. PAP/ P.Werewka

Nowotwory - siedem sygnałów ostrzegawczych

Dzięki współczesnej medycynie znaczną część chorób nowotworowych można wyleczyć - o ile tylko wykryje się je na wczesnym etapie rozwoju. Dlatego kluczową sprawą jest samoobserwacja i wiedza na temat wczesnych objawów raka. Sprawdź czy je znasz!

Duże analizy przeprowadzone w Stanach Zjednoczonych pokazują, że chorzy na najczęściej leczone nowotwory (rak piersi, rak płuca, rak stercza, rak jelita grubego) korzystający z tzw. metod alternatywnych, znacznie częściej odmawiają leczenia o sprawdzonej skuteczności (50 proc. odmawia zalecanej radioterapii, ponad 30 proc. chemioterapii). W efekcie, chorzy ci żyją o połowę krócej niż ci, którzy oddają się w ręce lekarzy, hołdujących zasadom medycyny opartej na faktach, czyli takiej, w której stosowane są metody sprawdzone zarówno pod kątem ich bezpieczeństwa, jak i skuteczności. 

- Przestrzegam pacjentów przed podejmowaniem własnych decyzji, bez uzgodnienia z lekarzem prowadzącym i zespołem interdyscyplinarnym – podsumowuje Iga Rawicka.

Monika Wysocka, zdrowie.pap.pl

ZOBACZ PODOBNE

  • Werewka/PAP

    Historia. Brudne ręce chirurgów zamiast leczyć uśmiercały 

    Jeszcze na początku XIX w. chirurdzy kroili pacjentów brudnymi rękami. Nie myli ich nawet po sekcji zwłok, gdy udawali się tuż po tym przyjmować porody. Nosili czarne fartuchy, by łatwiej było na nich ukryć ślady krwi. Lekarz, który wpadł na prostą zależność – brudne ręce – zakażenie – popadł w obłęd, bo środowisko nie dało mu wiary. Dlaczego tyle wieków musiało minąć od stworzenia mydła do jego powszechnego stosowania, również w medycynie? I komu udało się w końcu odkazić sale operacyjne?

  • Adobe Stock

    Cukier = próchnica

    Dentyści apelują do rodziców o powstrzymanie się przed dodawaniem cukru, w tym syropów owocowych i miodu, do posiłków i przekąsek w pierwszych dwóch latach życia dziecka. Potem lepiej też go ograniczać. Zobacz, co jeszcze pomoże ci uniknąć próchnicy. 

  • Adobe Stock

    Cukrzyca typu 1 z perspektywy korytarza szkolnego

    Patronat Serwisu Zdrowie

    Ania, Iwona, Justyna…to tylko trzy z setek matek spędzające całe dnie w przedszkolach, szkołach. Dlaczego? Ich dzieci mają cukrzycę typu 1 (CT1), a placówki nie chcą brać odpowiedzialności za opiekę. Powinna być ona sprawowana przez pielęgniarki. Tych jednak brakuje, a pozostali pracownicy nie wyrażają najczęściej zgody na podawanie leków. Obowiązek ten spada zatem na rodziców.

  • Adobe Stock

    Cichy zawał nie boli

    Przebiega prawie niezauważalnie. Daje objawy przypominające grypę lub zwykłe przeziębienie. W podobny sposób objawia się choćby niedobór witamin, minerałów i rozmaite nerwice. Trudno go rozpoznać, łatwo go „przechodzić”, dlatego bywa nazywany cichym zabójcą.

NAJNOWSZE

  • Werewka/PAP

    Historia. Brudne ręce chirurgów zamiast leczyć uśmiercały 

    Jeszcze na początku XIX w. chirurdzy kroili pacjentów brudnymi rękami. Nie myli ich nawet po sekcji zwłok, gdy udawali się tuż po tym przyjmować porody. Nosili czarne fartuchy, by łatwiej było na nich ukryć ślady krwi. Lekarz, który wpadł na prostą zależność – brudne ręce – zakażenie – popadł w obłęd, bo środowisko nie dało mu wiary. Dlaczego tyle wieków musiało minąć od stworzenia mydła do jego powszechnego stosowania, również w medycynie? I komu udało się w końcu odkazić sale operacyjne?

  • Generator Innowacyjności - od pomysłu do więzi międzypokoleniowych

  • Budynki podświetlone na czerwono na znak sprzeciwu wobec krzywdzenia dzieci

  • Jak się lepiej uczyć? Jest kilka trików

  • Cukier = próchnica

  • Adobe Stock

    Rany trudno gojące się pod kontrolą

    W Polsce aż milion pacjentów zmaga się z ranami trudno gojącymi się albo inaczej przewlekłymi, takimi jak odleżyny oraz owrzodzenia – cukrzycowe, żylne, niedokrwienne czy nowotworowe. Ten typ ran odpowiada za ogromne cierpienia fizyczne i psychiczne chorych oraz stanowi poważne wyzwanie dla systemu ochrony zdrowia.

  • Mikroplastik można znaleźć nawet w mózgu czy sercu – wskazują wstępne badania

  • Nie do kosza ani do WC, czyli jak utylizować leki