Zmieńmy złe nawyki, aby poprawić jakość powietrza – zwłaszcza w trosce o zdrowie dzieci
Pandemia spowodowała, że ludzie przestali się wstydzić chodzenia w maseczkach, i to dobrze, bo maseczki możemy zakładać również po to, aby chronić się przed smogiem. Jednak jest to sposób jedynie na dostosowanie się do istniejącej sytuacji. Tym, czego naprawdę potrzebujemy, jest trwała zmiana naszej świadomości i nawyków. Tylko dzięki zmianie naszych zachowań może poprawić się jakość powietrza, a z nią nasze zdrowie - o tym, jak można to osiągnąć mówi Barbara Leśniczak, kierownik Edukacyjnej Sieci Antysmogowej (ESA), projektu realizowanego przez NASK – Państwowy Instytut Badawczy.
Autorka: Monika Grzegorowska
Ekspert: Barbara Leśniczak, edukatorka
Czym zajmuje się Edukacyjna Sieć Antysmogowa?
ESA to projekt skierowany do szkół. Instalujemy mierniki zanieczyszczenia powietrza i edukujemy dzieci, ich rodziców oraz nauczycieli, jak ważne jest oddychanie dobrym, czystym powietrzem. Społeczeństwo wciąż niewiele wie na ten temat, cały czas żyjemy w przeświadczeniu, że smog to skutek rozwiniętego przemysłu – że powodują go fabryki, samochody, rolnictwo. Przemysł i transport drogowy oczywiście przyczyniają się do zanieczyszczenia powietrza, ale procentowo jest to odpowiednio 17% i 10%. To, o czym wiele osób nie ma pojęcia, to to, że do powstawania smogu w największym stopniu przyczyniamy się my sami – paląc w starych piecach i kominkach drewnem i złej jakości węglem. Jest to tzw. niska emisja – zanieczyszczenia z naszych domowych kominów. Aż 52% szkodliwych pyłów zawieszonych PM10 wytwarzamy w naszych gospodarstwach domowych, to pięć razy więcej niż w transporcie! Dlatego tłumaczymy, skąd rzeczywiście bierze się smog i jakie konsekwencje dla naszego zdrowia ma długotrwałe narażenie na zanieczyszczenia, które znajdują się w powietrzu. A skutki oddychania niezdrowym powietrzem, zwłaszcza dla dzieci, są dramatyczne.
Jak smog wpływa na dzieci?
Dzieci mają katar, alergie, problemy z podrażnionymi, łzawiącymi oczami, ze skórą. Ale to niestety nie wszystko – na szkodliwe i toksyczne substancje narażone są już w brzuchu mamy i przez to rodzą się mniejsze i słabsze.
Na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie prowadzone były badania wpływu zanieczyszczeń powietrza na zdrowie noworodków i dzieci, od 2000 r. kierował nimi prof. Wiesław Jędrychowski. Okazało się, że narażenie kobiet w czasie ciąży na wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne oraz pył zawieszony PM2.5 na poważne skutki dla noworodków – dzieci rodzą się z niższą masą urodzeniową, mniejszą długością ciała i obwodem główki. U młodszych dzieci występują częste infekcje górnych i dolnych dróg oddechowych, pogorszenie sprawności wentylacyjnej płuc. Ale również – co nie dla wszystkich może się wydawać oczywiste – skutkiem narażenia na smog jest gorszy rozwój poznawczy dzieci i niższy iloraz inteligencji o blisko 4 pkt. To bardzo dużo.
Co robicie, żeby to zmienić?
Naszą misją jest mówienie o tym, że wszyscy mamy wpływ na to, czym oddychamy. 70% domów w Polsce ogrzewanych jest za pomocą węgla i drewna w starych piecach „kopciuchach” i na skutek tego Polska jest krajem z najbardziej zanieczyszczonym powietrzem w Unii Europejskiej. Na 50 najbardziej zanieczyszczonych miast w Europie 36 znajduje się w Polsce! Według wytycznych Głównego Inspektora Ochrony Środowiska (GIOŚ) w ciągu roku dopuszczalne jest 35 dni, kiedy dobowy poziom pyłów zawieszonych PM10 może przekroczyć 50 µg/m3. W Polsce te 35 dni w niektórych miejscowościach przekraczamy już w połowie lutego.
Dlatego wszystko zależy od nas i naszych decyzji. Musimy zmienić źródła ogrzewania naszych domów. Są programy, które pomagają wymienić stare piece na nowe, i warto z nich skorzystać. Wcześniej jednak musimy uświadomić sobie, jak wielki mamy problem.
Nie na wszystko jednak mamy wpływ...
To prawda, dlatego też tłumaczymy, co możemy zrobić, gdy nie mamy wyjścia i musimy oddychać zanieczyszczonym powietrzem. Ważne jest to, żebyśmy działali na wielu frontach. Jeżeli nie jest możliwe, by oddychać dobrym powietrzem, to przynajmniej zadbajmy o to, żeby to, co dostaje się do naszego organizmu, było jak najbardziej oczyszczone ze szkodliwych cząsteczek. Jednym z najgorszych składników smogu jest benzo(a)piren – rakotwórcza substancja, która powstaje podczas spalania węgla i drewna w niskiej temperaturze, np. piecu, ognisku, ale też papierosie. Benzo(a)piren znajdujący się w powietrzu aż niemal w 90% jest produkowany w naszych domach! Co to oznacza? Że nawet osoby, które nie palą papierosów – także dzieci – przyswajają szkodliwe substancje tak, jakby paliły papierosy. W niektórych polskich miejscowościach są to tysiące papierosów rocznie. Drobne zanieczyszczenia, które wdychamy, przedostają się do krwi i w ciągu zaledwie 5 minut trafiają do komórek całego organizmu.
Do jak wielu szkół docieracie?
Obecnie w projekcie uczestniczy 461 szkół z całej Polski. W ramach Edukacyjnej Sieci Antysmogowej w ciągu ostatnich 3 lat przeszkolonych zostało już ponad 150 tys. dzieci, dorosłych i nauczycieli. W naszej edukacji skupiamy na tym, aby najpierw wyszkolić nauczycieli, którzy prowadzą lekcje dotyczące zanieczyszczenia powietrza. Organizują oni zajęcia w różnych formułach: otrzymują od nas materiały papierowe i wersji cyfrowej. W związku z tym mogą przekazywać uczniom treści o zanieczyszczeniu powietrza w formule tradycyjnej lekcji bądź e-lekcji na platformie e-learningowej. Zależy nam na tym, żeby to był punkt wyjścia do dalszych aktywnych działań na rzecz najbliższego otoczenia. Staramy się też przemycać w tych materiałach treści dla rodziców – dzieci przychodzą ze szkoły z pracą domową, w wykonanie której muszą zaangażować rodziców, i dzięki temu docieramy do liczniejszego grona odbiorców. Przygotowujemy też materiały edukacyjne dla nauczycieli na wywiadówki, tak aby w „pigułce” przekazali najważniejsze informacje rodzicom. I mamy informacje zwrotne, że to spotyka się to z ich zainteresowaniem.
Instalujecie w szkołach również mierniki jakości powietrza. Jaki jest ich cel?
Dane o jakości powietrza ze szkół dostępne są na naszej stronie esa.nask.pl. Są one podstawą wszystkich prowadzonych przez nas działań edukacyjnych. Mają też bardzo praktyczny codzienny wymiar. Dzięki dostępowi do bieżących informacji o stanie powietrza nauczyciele są świadomi, czy w danym dniu występuje zagrożenie związane ze smogiem. Wiedzą, kiedy mogą wychodzić z dziećmi na dwór, a kiedy lepiej, żeby dzieci zostały w budynku. Na stronie esa.nask.pl widać to w systemie „buźkowym”: od zielonej uśmiechniętej buźki, która mówi nam, że powietrze jest dobre, do bordowej smutnej buźki, która ostrzega, że powietrze jest toksyczne i lepiej nie wychodzić. Ten system pozwala także rodzicom łatwiej zorientować się w działaniach nauczycieli – gdy widzą planszę z takimi informacjami, nie mają pretensji, że ich dzieci trzeci dzień z rzędu nie wychodzą na dwór. W szkołach, gdzie nie zwraca się na to uwagi, dzieci po zabawie na dworze w dni smogowe są rozdrażnione, kichają, łzawią im oczy, wyglądają na przeziębione. Do tego dochodzą skutki niewidoczne gołym okiem od razu.
W jaki sposób szkoły trafiają do programu? Czy spotykacie się z dużym zainteresowaniem projektem?
Zainteresowanie jest większe niż nasze możliwości, i to jest dobra wiadomość! Są szkoły, które same zgłaszają się do nas, bo widzą problem w swoim otoczeniu i chcą też, żeby ich uczniowie angażowali się w ważne społecznie kwestie, żeby nie byli obojętni na to, co dzieje się wokół. Zgłoszenia można wysyłać za pośrednictwem formularza na naszej stronie esa.nask.pl. Staramy się przyjąć do projektu wszystkich chętnych, jednak ze względu na duże zainteresowanie w pierwszej kolejności wybieramy placówki z regionów, gdzie problem z zanieczyszczonym powietrzem jest największy. Działamy misyjnie, więc nauczyciele nie dostają od nas wynagrodzenia, muszą chcieć zrobić coś dla idei.
Skąd macie pieniądze na swoją działalność?
Jesteśmy placówką państwową, ale poszukujemy też dofinansowania z różnych źródeł. Teraz będziemy starać się o dofinansowanie w ramach Ogólnopolskiej Sieci Edukacyjnej w Polsce, która montuje szybki internet w szkołach. Dzięki tym pieniądzom chcemy zainstalować w kolejnych 200 placówkach mierniki zanieczyszczenia powietrza i tablice informacyjne. Te działania zawsze połączone są akcją edukacyjną, która trwa minimum dwa lata w każdej placówce.
Pandemia wymusiła na nas nowe zachowania – zaczęliśmy na co dzień nosić maseczki. Czy one pomogą nam lepiej zadbać o zdrowie?
Tak, maseczki mają olbrzymie znaczenie i dobrze, że się do nich przyzwyczajamy, choć warto zwrócić uwagę, że w kontekście zanieczyszczonego powietrza mówimy o zupełnie innych maseczkach. Maseczki antysmogowe to nie są maseczki chirurgiczne czy materiałowe, ale takie, które mają do środka wkładane filtry zatrzymujące pyły PM10 i PM2,5, czyli wyposażone w filtr HEPA połączony z filtrem z węglem aktywnym. Ponieważ filtry chronią nas także przed wirusami, dają nam podwójną korzyść. Pandemia spowodowała, że ludzie przestali się wstydzić chodzenia w maseczkach, i to dobrze, bo maseczki możemy zakładać również po to, aby chronić się przed smogiem. Trzeba jednak zaznaczyć, że niekoniecznie dzieci, zwłaszcza małe. Dziecku można założyć maseczkę, gdy umie już zareagować, kiedy ma problem z oddychaniem. Pięcio-, sześcioletnie dzieci potrafią zdjąć same maseczkę, gdy jest im w niej zbyt duszno, młodsze nie za bardzo. Oczywiście szkoda, bo to one są najbardziej narażone na zanieczyszczenia. Ze względu na swój wzrost (zanieczyszczenia kumulują się przy ziemi) i niedojrzały układ odpornościowy, ale też dlatego, że dużo się ruszają i często mają otwarte buzie, przyjmują więcej zanieczyszczeń niż dorośli.
Pamiętajmy jednak, że maseczki to jedynie sposób na zanieczyszczone powietrze, na dostosowanie się do istniejącej sytuacji. Musimy dążyć do zmiany naszej świadomości i nawyków – tylko tak możemy sprawić, że jakość powietrza się poprawi.
Rozmawiała: Monika Wysocka, zdrowie.pap.pl
Wywiad został zrealizowany w ramach kampanii "Pomóżmy dzieciom oddychać lepiej".