Paracetamol w ciąży nie przyczynia się do autyzmu dziecka
Autorka: Monika Grzegorowska
Ekspertka: prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska
Źle się stało, że informacje na temat szkodliwego wpływu paracetamolu na płód zostały wypowiedziane przez osoby na tak wysokich stanowiskach. Niestety dużo łatwiej jest wypuścić taką niesprawdzoną do końca informację, zwłaszcza jeśli czynią to osoby tak znane i tak medialne, niż potem to sprostować - uważa prof. dr hab. Agnieszka Małgorzata Szuster-Ciesielska z Katedry Wirusologii i Immunologii Instytutu Nauk Biologicznych Wydziału Biologii i Biotechnologii w Lublinie.

Jak skomentuje Pani rewelacje prezydenta Donalda Trumpa, że paracetamol zażywany na wczesnych etapach ciąży, jest powiązany z rozwojem autyzmu?
Źle się stało, że osoby na takich stanowiskach jak prezydent Stanów Zjednoczonych i Sekretarz Zdrowia USA wysuwają taką teorię. Przede wszystkim są to nie do końca sprawdzone informacje i jest dużo za wcześnie, żeby na ten temat mówić. Obaj panowie opierają się na ostatnich doniesieniach naukowców z Harwardu i Mount Sinai, które opublikowano w tym roku w czasopiśmie "Environmental Health". Badacze sugerują w nim - podkreślam to słowo: sugerują - że spożywanie tylenolu (to nazwa handlowa acetaminofenu, inna nazwa to paracetamol), przez kobiety na wczesnym etapie ciąży może mieć jakiś związek z rozwojem autyzmu.
Skoro toczą się badania, to może jednak coś jest na rzeczy?
Sięgnęłam do pracy z ubiegłego roku, która poddała obserwacji grupę blisko 2,5 miliona (!) dzieci urodzonych w Szwecji w latach 1995-2019 oraz – na podstawie obszernej dokumentacji medycznej tego kraju – dane dotyczące recept na paracetamol w czasie ciąży i zgłaszanego przez położne stosowania paracetamolu, a także to, czy u dzieci zdiagnozowano później autyzm. I znaleziono pozorny związek pomiędzy tylenolem a autyzmem.
Jak to pozorny?
Dlatego, że jeśli brano pod uwagę całą grupę dzieci, to ten związek wydawał się być niskiego stopnia: badanie wykazało, że około 1,42 proc. dzieci narażonych na paracetamol w czasie ciąży było autystycznych, w porównaniu z 1,33 proc. dzieci, które nie były narażone – to "bardzo mała" i statystycznie nieistotna różnica.
Co więcej zespół porównał również pary rodzeństwa (urodzone przez tę samą matkę), z których jedno w życiu płodowym było narażone na paracetamol, a drugie nie. Rodzeństwo dzieli połowę swojego genomu i ma podobne wychowanie i stan zdrowia matki, więc każda wykryta różnica w autyzmie między rodzeństwem jest bardziej prawdopodobna z powodu leku. Naukowcy nie znaleźli związku między paracetamolem a autyzmem przy użyciu tej metody.
W kolejnym opublikowanym w tym roku dużym badaniu z Japonii na ponad 200 000 dzieci – również przy użyciu porównań rodzeństwa – nie znaleziono związku między stosowaniem paracetamolu w ciąży a autyzmem.
Mało tego, w tej pracy badano powiązanie tylenolu nie tylko z autyzmem, ale także z rozwojem ADHD czy niepełnosprawności intelektualnej i w żadnym wypadku nie stwierdzono wpływu tylenolu na rozwój tych zaburzeń.
Dlaczego jednak - skoro w ciąży lepiej unikać jakichkolwiek leków - kobietom proponowany jest paracetamol?
Ze względu na rozwój stanu zapalnego, gorączki czy bólu, ponieważ te stany mogą stworzyć niebezpieczeństwo dla rozwijającego się płodu. Lekarze po prostu wybierają korzyści nad ryzykiem. Paracetamol jest uznawany za najbezpieczniejszy lek przeciwbólowy i przeciwgorączkowymi dla kobiet w ciąży. Oczywiście wszystko powinno odbywać się pod kontrolą lekarza, bo ciąża jest okresem niezmiernie wrażliwym i wszystkie interwencje medyczne są ograniczane do minimum ze względu na rozwijający się płód.
Obawiam się, że to może skończyć się podobnie jak z informacją, że szczepionki wywołują autyzm - chociaż informacje te zostały zdementowane to ciągnie się do dnia dzisiejszego, ten mit wciąż żyje własnym życiem.
Niestety dużo łatwiej jest wypuścić taką niesprawdzoną do końca informację, zwłaszcza jeśli czynią to osoby tak znane i tak medialne, niż potem to sprostować. Jakaś myśl została już zasiana w umysłach słuchaczy i to jest niezmiernie trudne, aby to wykorzenić.
Szczególnie, gdy rzecz dotyczy nienarodzonego jeszcze dziecka…
Dokładnie.
W ostatnich latach mówi się o epidemii autyzmu. Faktycznie jest coraz więcej zachorowań? Z czego to wynika?
Autyzm został odkryty w roku 1911, a w roku 1943 podano jego definicję, która właściwie obowiązuje do dzisiaj. Proszę zauważyć, że do lat pięćdziesiątych paracetamol nie był stosowany w powszechnym użyciu. Jak więc to się ma do diagnozowania autyzmu? W 2013 roku pojawiło się rozszerzenie definicji, zgodnie z którą w skład zaburzeń autystycznych (Autism Spectrum Disorder ASD) wchodzi także zespół Aspergera i inne zaburzenia neurorozwojowe – dziś mówimy o zespole zaburzeń autystycznych, a nie tylko o samym autyzmie. Wzrosła też nasza świadomość dotycząca tego zaburzenia – to wszystko wpływa na podwyższenie liczebności wykrywanych przypadków.
Czy wciąż nie wiemy jaka jest przyczyna tego zaburzenia?
Autyzm jest zaburzeniem o podłożu bardzo zróżnicowanym, wieloczynnikowym, przede wszystkim genetycznym. Uważa się, że w rozwoju różnych postaci zaburzeń autystycznych zaangażowanych może być ponad 100 genów. Dużo mówi się też o udziale czynników środowiskowych, do których należą na przykład zanieczyszczenia powietrza, zanieczyszczenia metalami ciężkimi. Do tego dochodzi jeszcze wiek matki albo wiek ojca, stany fizjologiczne, takie jak otyłość, spożywanie wysokotłuszczowej diety. Ostatnie doniesienie z Nature sugeruje, że wysokim czynnikiem rozwoju autyzmu może być też cukrzyca ciążowa. Nie ma więc jednego prostego winowajcy, którego można by wskazać i wyeliminować. Podsumowując, w 80 proc. przypadków za rozwój ASD odpowiadają geny, a tylko u 20 proc. - czynniki środowiskowe. Najpewniej i geny i środowisko wchodzą w skomplikowane relacje.
Prezydent Trump twierdzi, że „na Kubie oraz w innych częściach świata nie mają tylenolu (red.popularna nazwa handlowa paracetamolu), bo ich na to nie stać i tam właściwie nie ma autyzmu”. Jak to pani skomentuje?
Nie słyszałam o takim kraju, w którym nie byłoby autyzmu. Natomiast widziałam statystyki z Kuby i paracetamol jest tam powszechnie zalecany jako środek przeciwgorączkowy i przeciwbólowy, także dla kobiet w ciąży, a statystyki diagnozowania zaburzeń autystycznych tam występujących nie różnią się od średniej światowej.
Przeciwnicy szczepień twierdzą też, że autyzm nie pojawia się wśród Amiszów, bo oni unikają szczepień. To też jest nieprawda, bo choć w mniejszym stopniu, to jednak Amisze szczepią swoje dzieci i wcale nie została stwierdzona wśród nich niższa zapadalność, tylko niższa wykrywalność. Dzieje się tak dlatego, że ich dzieci często są kształcone w systemie domowym i mają dużo rzadszy kontakt np. z pedagogami czy psychologami w szkole, którzy mogliby wykryć wczesne objawy autystyczne.
Podczas briefingu prasowego Donalda Trumpa poruszono także kwestię leczenia zaburzeń ze spektrum autyzmu. Robert F. Kennedy Jr. zapowiedział, że FDA zatwierdzi nową metodę leczenia autyzmu: leukoworynę.
No i to jest kolejna rzecz bulwersująca środowisko medyczne, dlatego że nie można stwierdzić, że istnieje jakikolwiek lek leczący autyzm. Autyzm nie jest chorobą, jest zaburzeniem i nie da się tego zaburzenia odwrócić.
Natomiast leukoworyna jest lekiem zalecanym przy niedoborach kwasu foliowego, kiedy nie można go zażywać, ze względu na istniejące defekty np. przyswajania tej witaminy. Stosowana jest także jako lek niwelujący działania niepożądane leków, szczególnie w onkologii.
Nie została ona jednak zaakceptowana przez jakiekolwiek towarzystwo do podawania dzieciom autystycznym.
Było kilka bardzo niewielkich badań - np. badających 40 pacjentów z mózgowym niedoborem kwasu foliowego - na których opierają Donald Trump i Robert F. Kennedy Jr, w których tylko część dzieci odpowiedziała pozytywnie na podawanie leukoworyny. W dodatku to prawdopodobnie efekt tego, że w zaburzeniach autystycznych, u niektórych osób, obserwuje się deficyt kwasu foliowego. Ale jak dziś przeczytałam odniosło się już do tego Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne (American Psychiatric Association, APA), podkreślając, że leukoworyna nie jest rekomendowana do leczenia zaburzeń ze spektrum autyzmu i potrzeba "jeszcze wielu lat badań", zanim jej skuteczność w tym wskazaniu zostanie zweryfikowana.
Ale to już pewnie nie do wszystkich dotrze...
Jeśli coś takiego mówi prezydent, jeśli mówi to sekretarz zdrowia, to odbiór społeczny, zwłaszcza rodziców dzieci ze spektrum autyzmu, będzie taki, że należy na własną rękę szukać leukoworyny, bo to pomaga i może wyleczyć ich dzieci.
Tymczasem nie tędy droga, nie należy słuchać osób wysoko postawionych czy celebrytów, którzy obiecują gruszki na wierzbie, czy rozpowszechniają niesprawdzone informacje. W takich kwestiach należy słuchać tylko medyków, którzy mają rzetelną wiedzę.
Czy jest w ogóle jakakolwiek szansa, że kiedyś będziemy w stanie wyleczyć autyzm?
Jak mówiłam wcześniej na chwilę obecną nie znamy jednego czynnika, który definitywnie odpowiada za rozwój autyzmu u dziecka. Autyzm jest postrzegany jako zaburzenie neurorozwojowe, jako neuroróżnorodność i po prostu należy nauczyć się z nim żyć i wspierać takie dzieci, umożliwić im poprawne, komfortowe funkcjonowanie w społeczeństwie. Oczywiście, jeśli te obiecane 50 miliardów dolarów zostanie przeznaczone na dalsze badania, to bardzo dobrze, bo być może zostaną odkryte jeszcze jakieś inne mechanizmy. Jednak na tą chwilę, choć badania autyzmu i powiązania go z różnymi czynnikami były zakrojone na naprawdę olbrzymią skalę, wciąż tego nie wiemy.
Na koniec wróćmy jeszcze do mitu, że to szczepienia wywołują autyzm…
Może odpowiem tak: ponieważ w lutym sekretarz Kennedy zapowiedział się, że na jesieni poda jaka jest przyczyna autyzmu – w co już wtedy szczerze powątpiewałam - musząc jakoś rozliczyć się z tych swoich obietnic, znalazł kozła ofiarnego, żeby pokazać, że rzeczywiście pracowali i że rzeczywiście znaleziono winowajcę. Musiał po prostu „dowieźć wynik”, jak to się mówi w polityce.
Natomiast jeśli chodzi o szczepionki, które rzekomo mają cokolwiek wspólnego z rozwojem autyzmu – to jest absolutnie nieprawdziwe. Wystarczy wpisać w bazie naukowej PubMed słowa kluczowe: „autyzm powodowany przez szczepionki”, a wyskoczy tysiące publikacji, które wskazują badania przeczące takiemu powiązaniu.