KOS-zawał zdaje egzamin, choć jest pewne „ale”

KOS-zawał to program, który pozwala pacjentom po zawale żyć nie tylko dłużej, ale też w dobrym zdrowiu i choć może być wzorem do naśladowania na skalę światową, to nadal w Polsce objęto nim jedynie ponad 20 proc. osób po zawale, ale są i takie województwa, gdzie ten odsetek jest dwukrotnie, trzykrotnie wyższy. Skąd te różnice? Wyjaśniają eksperci na załączonym wideo.

Fot. PAP/M. Kmieciński
Fot. PAP/M. Kmieciński

KOS-zawał to program finansowany ze środków publicznym wprowadzony w 2017 roku, dzięki któremu pacjent po zawale, który jest leczony najczęściej angioplastyką wieńcową (PCI)  ma szanse na życie w zdrowiu. To program – jak zaznaczyli kardiolodzy uczestniczący w konferencji prasowej – rozpoznawalny na świecie.

- Piękno polega na tym, że to nie jest de facto jedna nowa technologia, jedna nowa tabletka, jeden nowy wyrób to jest koordynacja, połączenie i synergizm tego, co już wiemy jest najlepsze dla pacjenta – podkreślił prof. Piotr Buszman, kierownik Katedry Kardiologii Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego, zastępca kierownika w Centrum Badawczo-Rozwojowym American Heart of Poland. 

Pacjent objęty programem może liczyć na roczną, bezpłatną i kompleksową opiekę, która zapewnia mu m.in. rehabilitację kardiologiczną, konsultacje lekarskie i edukację prozdrowotną. To m.in. nielimitowane procedury oraz co najmniej cztery wizyty w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej zakończone bilansem. Koszt programu oszacowano na 6612 zł rocznie na pacjenta (w 2018 r.).

- Program KOS-zawał to dłuższe i lepsze życie dla pacjenta, bo to liczymy w naszych badaniach klinicznych i analizach koszt-efektywności programu - zaznaczył prof. Buszman.

Jak wskazali eksperci, dzięki programowi KOS-zawał, udało się ograniczyć śmiertelność pacjentów o 10-30 proc. oraz dużych incydentów sercowo-naczyniowych o 30-40 proc. w porównaniu z chorymi, którzy zostali otoczeni standardową opieką. Natomiast w obserwacji trzyletniej redukcja śmiertelności wyniosła już 38 proc, a hospitalizacji z powodu niewydolności serca o 28 proc., pomimo zakończeniu programu po roku. Ponadto pacjent objęty programem w obserwacji trzyletniej uzyskał pół roku w dobrej jakości życia. Zysk wynikający z ograniczenia incydentów (np. udarów mózgu, hospitalizacji z powodu niewydolności serca) i ich leczenia wynosi w skali kraju ponad 12,4 mln zł.

- Nie liczyliśmy tego z perspektywy ZUS, ale każdy uratowane życie szacowane jest na około 2 mln zł – podkreślił prof. Piotr Buszman.

Nie każdy pacjent po zawale korzysta z programu KOS-zawał

Niestety, pomimo tego, że program przyczynia się do skutecznej poprawy zdrowia pacjenta po zawale, zmniejsza śmiertelność i oszczędza pieniądze płatnika, to nie wszyscy pacjenci z niego korzystają. Głównym niedociągnięciem programu, który rzutuje na jego efektywność jest to, że pacjent, aby po przebytym zawale mógł skorzystać z programu, musi uczestniczyć w rehabilitacji, która pozwala powrócić mu do zdrowia. Jednak nie zawsze jest ona dostępna. 

- Program nie jest idealny. Od samego początku zakładał bardzo ważny element jakim jest rehabilitacja. Z góry było wiadomo, że polska rehabilitacja kardiologiczna jest słaba. Jest bardzo mało wysokospecjalistycznych ośrodków, wyposażenie jest słabe, pacjenci muszą dojeżdżać, bo nie we wszystkich szpitalach jest na miejscu  (…) A jeśli pacjent nie załapie się na rehabilitację, to wykluczany jest z programu – zwrócił uwagę na ten aspekt prof. Robert Gil, prezes Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego, kierownik Kliniki Kardiologii w Państwowym Instytucie Medycznym MSWIA w Warszawie.

Kardiolodzy wskazali, że pacjent powinien móc skorzystać z programu, nawet w przypadku, jeśli nie będzie uczestniczył w rehabilitacji. Poza tym każdy z nich powinien być edukowany, by mógł wrócić do życia sprzed choroby. 

- Pacjent (po zawale – przyp. red.) powinien mieć normalizowane ciśnienie, obniżony poziom cholesterolu, dobrą gospodarkę węglowodanową, czyli obniżony poziom glukozy. Powinien być aktywny fizycznie, przyjmować leki regularnie – wyliczył prof. Gil. Jednym słowem pacjent powinien zmienić swoje przyzwyczajenia. Do tego potrzebna jest edukacja, zarówno pacjenta, jak i samego lekarza. Na ten element zwrócił uwagę dr Paweł Kaźmierczak, dyrektor ds. medycznych American Heart of Poland.

KOS-zawał w powiatach? Jak na lekarstwo

Dostęp do programu – jak wskazali eksperci -  mają głównie pacjenci, którzy objęci są opieką w dużych ośrodkach. Natomiast program słabo działa w powiatach. Tutaj trzeba koniecznie poprawić dostęp do rehabilitacji.  

Fot. PAP

Pięć powodów, dla których warto zmierzyć ciśnienie

Do końca maja w 1500 punktach w całym kraju można zmierzyć ciśnienie tętnicze. Oto pięć powodów, dla których warto to zrobić.

- Na Śląsku mamy relatywnie silną rehabilitację (…) Tego nie da się zrobić w Polsce powiatowej, bo tam jest 40 zawałów w miesiącu, z tego około 18 pacjentów będzie kwalifikowanych do rehabilitacji dziennej i szpitala w tej chwili nie stać na to, żeby ponosił dodatkowe koszty i otwierał oddziały rehabilitacji - zaznaczył prof. Krystian Wita, konsultant wojewódzki w dziedzinie kardiologii na Śląsku.

Na znaczenie rehabilitacji zwróciła również uwagę senatorka (KO), Beata Małecka-Libera, przewodnicząca senackiej Komisji Zdrowia.

Podkreśliła, że ten brak dostępności to bolączka całego systemu ochrony zdrowia, a rehabilitacja jest przecież równie ważna jak leczenie pacjenta. Ma niebagatelne znaczenie nie tylko w  kardiologii, ale też neurologii czy ortopedii. 

Jednocześnie uczestnicy dyskusji zwrócili uwagę na kilka dodatkowych kwestii. Po pierwsze, choć program KOS-zawał jest nieustannie modyfikowany, to do tej pory nie udało się go powiązać z innymi programami, chociażby z programem leczenia pacjentów z zaburzeniami lipidowymi (B.101). Udało się jednak osiągnąć to, że na pierwszej wizycie oznacza się poziom cholesterolu u pacjenta.

Poza tym chodzi o to, by zwiększyć realne zainteresowanie ośrodków tym programem.

- Należałoby się zastanowić, choć to jest trudne, jak to zrobić, by wszystkie ośrodki, które mają kardiologię interwencyjną i są źródłem tych pacjentów do programu KOS-zawał, w połączeniu z tym programem B.101, przekonać do tego, by do niego weszły -  powiedział prof. Adam Witkowski, kierownik Kliniki Kardiologii i Angiologii Interwencyjnej w Instytucie Kardiologii w Warszawie-Aninie.

Jego zdaniem można to osiągnąć na dwa sposoby: zwiększając zachęty lub czyniąc program obligatoryjnym. Ten drugi pomysł okazał się dyskusyjny. Eksperci zgodzili się, że takie podejście nie byłoby dobre, bo jak pokazuje doświadczenie.

- Chciałbym wszystkich zapewnić, w naszym ośrodku, w którym mamy obecnie ponad 5 tys. pacjentów, średnia liczba wizyt wynosi 4,5. Oczywiście to jest średnia. Mamy pacjenta, który był co miesiąc i odbył 12 wizyt  – powiedział prof. Wita, kierujący Oddziałem Intensywnego Nadzoru Kardiologicznego w Górnośląskiego Centrum Medycznego im. prof. Leszka Gieca Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach.

Klaudia Torchała, zdrowie.pap.pl

Źródło:
Konferencja prasowa pt. „Efektywność kosztowa programu KOS-zawał” zorganizowana przez Grupę American Heart of Poland

Autorka

Klaudia Torchała

Klaudia Torchała - Z Polską Agencją Prasową związana od końca swoich studiów w Szkole Głównej Handlowej, czyli od ponad 20 lat. To miał być tylko kilkumiesięczny staż w redakcji biznesowej, została prawie 15 lat. W Serwisie Zdrowie od 2022 roku. Uważa, że dziennikarstwo to nie zawód, ale charakter. Przepływa kilkanaście basenów, tańczy w rytmie, snuje się po szlakach, praktykuje jogę. Woli małe kina z niewygodnymi fotelami, rowery retro. Zaczyna dzień od małej czarnej i spaceru z najwierniejszym psem - Szógerem.

ZOBACZ TEKSTY AUTORKI

ZOBACZ WIĘCEJ

  • Adobe Stock/Photographee.eu

    Kiedy wybrać się po raz pierwszy z córką do ginekologa?

    Pierwsza wizyta dziewczynki u ginekologa to duże przeżycie, ale lepiej jej nie odkładać. Jeśli nic niepokojącego się nie dzieje, to można pojawić się w gabinecie po roku od pierwszego krwawienia, nie później jednak niż do ukończenia przez młodą pacjentkę 15 lat. Przed wizytą warto porozmawiać o tym, co czeka ją w gabinecie – radzi dr n. med. Ewa Kuś, konsultant ds. ginekologii i położnictwa Grupy Luxmed.

  • Fot. PAP/P. Werewka

    Sól jodowana: jak ustrzegliśmy się poważnej choroby

    Niedobór jodu może wywołać chorobę charakteryzującą się głębokim ubytkiem możliwości intelektualnych. To właśnie on odpowiadał w dawnych czasach za występowanie na terenie Szwajcarii tzw. kretynizmu endemicznego. Polska ustrzegła się tego losu, bo w 1935 roku wprowadzono skuteczną profilaktykę - do soli kuchennej dodawany był jodek potasu.

  • fot. tanantornanutra/Adobe Stock

    Jak wygląda świat, gdy traci się wzrok?

    Pewnego dnia obudziłem się i już nic nie widziałem. Całe dzieciństwo przygotowywano mnie na ten moment, ale czy można być na to naprawdę gotowym? Największą szkołę życia dało mi morze. Ono buja każdego tak samo – opowiada Bartosz Radomski, fizjoterapeuta i przewodnik po warszawskiej Niewidzialnej Wystawie.

  • P. Werewka/PAP

    Milowy krok – przeszczep gałki ocznej

    W okulistyce mamy za sobą kolejny krok milowy – przeszczep gałki ocznej. Na razie jednak to operacja kosmetyczna, bo nie umiemy jeszcze połączyć nerwów wzrokowych, a więc przywrócić widzenia. Wszystko jednak przed nami – wyraził nadzieję prof. Edward Wylęgała, kierownik Katedry i Oddziału Klinicznego Okulistyki Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach.

NAJNOWSZE

  • AdobeStock

    Marzenie o lataniu

    Dziś, aby zostać pilotem nie trzeba już spełniać tak rygorystycznych wymagań zdrowotnych, jak kiedyś. Można np. nosić okulary, co jeszcze kilka lat temu już na wstępie dyskwalifikowało kandydata. Chyba, że chce się zostać pilotem odrzutowca, wtedy w grę nie wchodzą żadne zdrowotne kompromisy.

  • NFZ: gdzie się leczyć podczas świąt

  • Ryby – ile i które jeść?

  • Dieta dziecka z chorobą onkologiczną

  • Od opiatów do makowca

  • Adobe Stock

    Cud narodzin

    Rozmnażanie człowieka często bywa przedstawiane jako naturalny, oczywisty element biologii. Naukowcy od dawna jednak podkreślają, że to narracja uproszczona. W rzeczywistości jest to proces niepewny, obarczony ogromnym ryzykiem błędu i porażki na każdym etapie. Jak mówią embriolodzy, biologia ludzkiej płodności jest taka, że zamiast gwarantować sukces – raczej balansuje na granicy prawdopodobieństwa. I każde narodziny – z tego punktu widzenia – to cud.

  • Czatboty mogą zaszkodzić – szczególnie młodym

  • Fizjoterapeuci – niewykorzystany potencjał

Serwisy ogólnodostępne PAP