Nie tylko szczepionki. Technologia mRNA noblistów szansą na nowe leki

Bez prac tegorocznych noblistów z medycyny i fizjologii: Katalin Karikó i Drew Weissmana raczej nie byłoby szczepionek mRNA przeciwko COVID-19, ale też naukowcy na całym świecie nie  prowadziliby teraz intensywnych prac nad innymi szczepionkami i lekami opartymi o technologię, którą stworzyli. Bo niewykluczone, że już wkrótce dzięki niej będziemy mieć leki na przykład na raka.

Kasetka na Medal Noblowski© Nobel Media. Photo: Clément Morin.
Kasetka na Medal Noblowski© Nobel Media. Photo: Clément Morin.

Faktem jest ponadto, że ich praca umożliwiła po raz pierwszy masowe zastosowanie tej technologii – podczas pandemii w szczepionkach mRNA. Nie było to jednak pierwsze skorzystanie z niej. Mówił o tym Serwisowi Zdrowia podczas pandemii prof. Jacek Jemielity, chemik z Centrum Nowych Technologii Uniwersytetu Warszawskiego, który wraz z zespołem od prawie 20 lat prowadzi badania nad terapeutycznym wykorzystaniem mRNA.

Obecnie na świecie prowadzonych jest kilkadziesiąt badań klinicznych nad wykorzystaniem technologii mRNA w szczepionkach. Profesor Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu dr hab. Piotr Rzymski wymienia: przeciwko chorobom wywoływanym przez wirusy: HIV, cytomegalii, Epsteina-Barra (EBV),  Zika, RSV, przeciwko grypie pandemicznej, Nipah.

Ale też prowadzi się badania przeciwnowotworowych preparatów mRNA. Tu lista jest także imponująca: czerniak, rak jajnika, piersi, prostaty, jelita grubego, płuc, glejak mózgu, nowotwory głowy i szyi. 

- Jest szansa, że pierwsze tego typu preparaty mogłyby wejść do zastosowania jeszcze w tej dekadzie – mówi prof. Rzymski.

Miałyby one niezwykłe zalety. Obecnie stosowane leki zazwyczaj nie rozróżniają pomiędzy zdrowymi i chorymi komórkami – tu można ukierunkować atak układu odpornościowego na wyłącznie nieprawidłowe nowotworowe komórki i dopasować terapię do konkretnego pacjenta.

- Pobiera się biopsyjnie materiał i dokonuje się analizy mutacji, by mRNA dopasować do profilu konkretnej mutacji – dodaje.

Fot. PAP/K. Kamiński

Technologia mRNA zostanie z nami na długo. Na szczęście.

Prace nad wykorzystaniem technologii mRNA w szczepionkach czy lekach rozwijały się od trzech dekad, jednak pandemia dodała im przyspieszenia. Zaprocentuje to rozwojem nie tylko preparatów do walki z innymi chorobami zakaźnymi, ale i nowatorskimi terapiami przeciwnowotworowymi. Dr hab. Piotr Rzymski, biolog medyczny z Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu nie ma wątpliwości, że to przyszłość medycyny.

Profesor mówi, że wykorzystanie tej technologii w chorobach uwarunkowanych genetycznie, w których na przykład organizm nie wytwarza jakiejś substancji nastręcza jednak sporo trudności i leki w tym obszarze są poszukiwane raczej w obrębie inżynierii komórkowej. W technologii mRNA – jak wyjaśnia – białka są stosowane tylko w krótkim okresie czasu do działania przeciwko konkretnemu elementowi – wirusowi czy zmienionej nowotworowo komórce. 

Co to jest mRNA?

Trzeba jednak wyjaśnić, co kryje się pod tym dziwnie pisanym skrótowcem. Mała litera „m” pochodzi od angielskiego słowa „messenger” oznaczającego „kurier”, „posłaniec”, „RNA” to kwas rybonukleinowy. Pod tym drugim skrótowcem ukrywa się tak naprawdę cała grupa kwasów, bez których nie jest możliwe powielanie informacji genetycznej.

Jak wiadomo, w tym procesie główna rola przypada DNA – kwasowi deoksyrybonukleinowemu, który zawiera całą informację genetyczną zakodowaną w podwójnej helisie czterech zasad. Ale by doszło do jej replikacji, potrzebne są różne rodzaje RNA, w tym to „informacyjne” - mRNA.

Jak to ujęła Margrit Kossobudzka w jednym z tekstów, DNA zachowuje się jak „capo di tutti capi”. Nie opuszcza swojej „siedziby” w jądrze komórkowym, wydaje jedynie polecenia. Jego „zleceniodawcą” jest m.in. mRNA, które skopiowany materiał DNA przenosi z jądra komórkowego do cytoplazmy - miejsca, w której na podstawie przekazanej informacji (niejako przepisu) dochodzi do powstania odpowiedniego białka. Białko takie następnie uruchamia odpowiednie procesy – na przykład pobudza układ odpornościowy do działania.

- W praktyce mRNA jest uniwersalnym przepisem na białko, który ulega ekspresji w cytoplazmie. Dlatego za jego pomocą możemy dostarczyć do komórki jakiś terapeutyk w postaci zbliżonej do naszego naturalnego mRNA – wyjaśniał prof. Jemielity. 

Za jego pomocą możemy zatem wymusić określone działanie fizjologiczne. Dość szybko naukowcy zorientowali się więc, że mRNA ma potencjał, jeśli chodzi o wynalezienie rozmaitych leków. Jeśli udałoby się w jakiś sposób zmodyfikować część informacji przenoszonej do cytoplazmy, można byłoby na przykład naprawić błędy w produkcji nieprawidłowych białek, u podłoża której leżą przyczyny całego szeregu chorób. W szczepionkach takie zmodyfikowane białko przekazywałoby komórkom informację o intruzach, a komórki same z siebie przygotowywałyby system obrony przed inwazją.

Problem polegał na tym, że mRNA jest niezwykle nietrwałe i zanim cokolwiek się dało zrobić, ulegało rozpadowi.

Przełom dokonał się, gdy jako nośnik dla mRNA zaczęto wykorzystywać otoczki nanolipidowe – to zapobiegało rozpadowi mRNA.

Fot. PAP/M. Kmieciński

Technologia mRNA w szczepionkach - dlaczego jest bezpieczna?

W sieci wciąż krążą bzdury na temat szczepionek przeciw COVID-19. Tymczasem naukowcy powtarzają: szczepionki nie mogą zmienić naszego genomu, badania kliniczne były rzetelne, nie ma nic podejrzanego w tym, że powstały w ciągu roku, a na dodatek wszystko to można sprawdzić, bo informacje te są na wyciągnięcie komputerowej myszki. 

Ale podanie zmodyfikowanego w produkcji in vitro mRNA powodowało stany zapalne, zatem zamiast pomagać, przysparzało dodatkowych kłopotów.
Prace nad tymi zagadnieniami rozpoczęły się już w latach  70. ubiegłego wieku i były kontynuowane dekadę później. Jak czytamy w notce prasowej Komitetu Noblowskiego, w obliczu nietrwałości mRNA i problemów z wywoływaniem stanów zapalnych początkowy entuzjazm naukowców opadł. Na szczęście niewielka grupa wciąż prowadziła badania – wśród nich byli właśnie tegoroczni nobliści w dziedzinie medycyny i fizjologii, a także polski naukowiec – prof. Jacek Jemielity.

Prace noblistów 2023

Przedmiotem zainteresowania Karikó i Weismanna były komórki dendrytyczne, które odgrywają dużą rolę w funkcjonowaniu układu odpornościowego. To na interakcji różnych typów RNA z układem odpornościowym skupili swoją uwagę naukowcy.

Odkryli, dlaczego zastosowanie wytworzonego in vitro mRNA powoduje stan zapalny - jak się okazało, komórki dendrytyczne rozpoznają mRNA transkrybowany in vitro jako obcą substancję, co prowadzi do ich aktywacji i uwolnienia cząsteczek sygnalizacyjnych stanu zapalnego. Ale "naturalne" mRNA pochodzące z komórek ssaków nie dawało takiej reakcji. Wyglądało na to, że różne typy mRNA znacząco różnią się jakimiś właściwościami.

Karikó i Weisman odkryli, że to obecność jednego z budulców mRNA - urydyny - jest odpowiedzialna za reakcję zapalną. Zastąpiono ją więc bardzo podobną cząsteczką 1-metylo-pseudourydyny, która również występuje naturalnie w komórkach.

- Nie wpływa to na instrukcje, które niesie taki mRNA, a pozwala mu dotrzeć do naszych komórek i spełnić swoją funkcję – wyjaśnia Serwisowi Zdrowie dr hab. Piotr Rzymski.

Rys. Krzysztof "Rosa" Rosiecki

Nobel z medycyny 2017. Pomyśl, czy masz zdrowy rytm

Możemy zmieniać rytm dobowy, ale płacimy za to wysoką cenę. Za odkrycie mechanizmów stojących za zmianami zależnymi od czasu trzech naukowców otrzymało właśnie nagrodę Nobla.

Na tym właśnie polegała modyfikacja nukleotydów (to ogólna nazwa białek, które tworzą RNA i DNA), którą wykorzystano m.in. w szczepionkach przeciwko SARS-CoV-2.

Karikó i Weissman opublikowali swoje odkrycie wiedzieli w czasopiśmie Immunity w w 2005 roku.

- To był przełom. Pewnie jednak nie przypuszczali, że ich odkrycie będzie miało takie znaczenie – mówi prof. Rzymski.

Na tamtym etapie środowisko naukowe raczej nie uznawało przełomowości tego odkrycia. 

- Karikó, jak chciała się zajmować mRNA, to spotkała się oporem. Jej koleżeństwo akademickie uznawało, że to pomysły, które nie mają sensu – opowiada prof. Rzymski.

Wiele zastosowań już teraz

Pierwsze wykorzystanie RNA do celów terapeutycznych, gdzie podano go pacjentowi, miało miejsce już w 2001 roku. Prof. Jacek Jemielity mówił, że zostało to wtedy zrobione w ten sposób, że najpierw pobrano komórki z pacjenta, później do tych komórek poza jego ciałem (ex vivo) wprowadzono RNA, a następnie z powrotem wprowadzono te komórki do organizmu pacjenta. Natomiast w 2009 r. po raz pierwszy wprowadzono RNA bezpośrednio do organizmu pacjenta, a konkretnie do jego węzłów chłonnych.

- Wykorzystuje się już mRNA do aktywacji układu immunologicznego np. w szczepionkach przeciwnowotworowych. Są to szczepionki leczące, podawane osobom, które już są chore na nowotwór. Chcemy w ten sposób zmusić ich układ immunologiczny by rozpoznawał komórki nowotworowe i je niszczył. Drugi przykład to szczepionki profilaktyczne, przeciwwirusowe, z jakimi właśnie mamy do walki z pandemią COVID-19. Te właśnie szczepionki jako pierwsze terapeutyki mRNA zostały dopuszczone do masowego użycia – mówił prof. Jacek Jemielity. 

W przypadku szczepionki mRNA przeciwko COVID-19 wykorzystuje się ten mechanizm, aby wprowadzić do naszych komórek mięśniowych „przepis” na produkcję tzw. białka „S”, które jest charakterystyczne dla nowego koronawirusa SARS-CoV-2. Dzięki wytworzeniu tego białka w naszych komórkach układ immunologiczny jest stymulowany do produkcji odpowiednich przeciwciał. W ten sposób bez zachorowania nabywamy odporność na COVID-19.

Rys. Krzysztof "Rosa" Rosiecki

Nobel z medycyny za przełom w walce z rakiem

Tegoroczną nagrodę z dziedziny medycyny i fizjologii otrzymali wspólnie Amerykanin James P. Allison i Japończyk Tasuku Honjo. Komitet Noblowski docenił ich prace nad leczeniem nowotworów poprzez odblokowanie działania układu odporności.

Prof. Katarzyna Tońska z Instytutu Genetyki i Biotechnologii na wydziale Biologii UW mówiła w dniu ogłoszenia nazwisk tegorocznych noblistów, że dzięki technologii ustabilizowania i zabezpieczenia mRNA można ją wykorzystywać w walce z wirusami, ale być może - już niedługo – także z bakteriami. Inne zastosowanie to leczenie niektórych nowotworów, o czym była mowa wyżej.

- Można tę cząsteczkę (zmodyfikowane mRNA) bezpiecznie wszczepić do krwioobiegu pacjenta i ona dotrwa do momentu, kiedy dostanie się do komórki. Z kolei komórka dzięki temu wytwarza odpowiednie białko. Czy będzie ono odpowiadało na zakażenie, czy też będzie białkiem potrzebnym  w procesie leczenia jakiejś choroby, to już są niezależne implikacje tego samego pomysłu – mówi Serwisowi Zdrowie prof. Paweł Włodarski, lekarz, histolog, endodonta, kierujący Zakładem Metodologii Badań Naukowych Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. – Technologia daje dużą nadzieję na skuteczne leki. Wyobraźmy sobie sytuację, gdy chora komórka produkuje białko niewłaściwe, zmutowane bądź po prostu go nie produkuje wskutek aberracji homogenetycznych. Wówczas podanie mRNA, które wnika do komórki i z niego powstaje białko, pozwoli zastąpić brakujący komórce element, wypełni lukę powstałą na skutek braku endogennego białka – tłumaczy ekspert.

A prof. Anna Ciemerych- Litwinienko, kierująca Zakładem Cytologii oraz Instytutem Biologii i Nauk Biomedycznych Wydziału Biologii Uniwersytetu Warszawskiego przypomniała o jeszcze innych zaletach: technologia ta jest relatywnie prosta, szybka do przygotowania, relatywnie tania i elastyczna.

- Możemy zmieniać jakiś moduł, dostawiać. I jest to bezpieczniejsze, bo nie mamy adenowirusów czy innych cząsteczek, które mogą wywołać uczulenie czy niepożądaną reakcję immunologiczną – mówiła odnosząc się do stosowanych w wielu typach szczepionek wektorów lub substancji.

Z kolei Prof. Rafał Płoski, genetyk, kierownik Zakładu Genetyki Medycznej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego podkreśla, że technologia mRNA daje możliwość przesyłanie sekwencji dosłownie mejlem, gdy na bieżąco śledzi się zagrożenia. W ciągu kilku dni mogą być gotowe preparaty dla wszystkich potrzebujących.

Justyna Wojteczek, Beata Igielska, zdrowie.pap.pl

Część wypowiedzi pochodzi ze spotkania zorganizowanego przez Uniwersytet Warszawski w ramach Tygodnia Noblowskiego 2023.

Autorka

Justyna Wojteczek

Justyna Wojteczek - Pracę dziennikarską rozpoczęła w Polskiej Agencji Prasowej w latach 90-tych. Związana z redakcją społeczną i zagraniczną. Zajmowała się szeroko rozumianą tematyką społeczną m.in. zdrowiem, a także polityką międzynarodową, również w Brukseli. Była też m.in. redaktor naczelną Medical Tribune, a później także redaktor prowadzącą Serwis Zdrowie. Obecnie pełni funkcję zastępczyni redaktora naczelnego PAP. Jest autorką książki o znanym hematologu prof. Wiesławie Jędrzejczaku.

ZOBACZ TEKSTY AUTORKI

ZOBACZ PODOBNE

  • Fot. PAP/P. Werewka

    Sól jodowana: jak ustrzegliśmy się poważnej choroby

    Niedobór jodu może wywołać chorobę charakteryzującą się głębokim ubytkiem możliwości intelektualnych. To właśnie on odpowiadał w dawnych czasach za występowanie na terenie Szwajcarii tzw. kretynizmu endemicznego. Polska ustrzegła się tego losu, bo w 1935 roku wprowadzono skuteczną profilaktykę - do soli kuchennej dodawany był jodek potasu.

  • fot. tanantornanutra/Adobe Stock

    Jak wygląda świat, gdy traci się wzrok?

    Pewnego dnia obudziłem się i już nic nie widziałem. Całe dzieciństwo przygotowywano mnie na ten moment, ale czy można być na to naprawdę gotowym? Największą szkołę życia dało mi morze. Ono buja każdego tak samo – opowiada Bartosz Radomski, fizjoterapeuta i przewodnik po warszawskiej Niewidzialnej Wystawie.

  • P. Werewka/PAP

    Milowy krok – przeszczep gałki ocznej

    W okulistyce mamy za sobą kolejny krok milowy – przeszczep gałki ocznej. Na razie jednak to operacja kosmetyczna, bo nie umiemy jeszcze połączyć nerwów wzrokowych, a więc przywrócić widzenia. Wszystko jednak przed nami – wyraził nadzieję prof. Edward Wylęgała, kierownik Katedry i Oddziału Klinicznego Okulistyki Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach.

  • Fot. PetitNuage/Adobe Stock

    Nikt nie odda wzroku skradzionego przez jaskrę

    Jaskry nie można wyleczyć. Kradnie nam wzrok i wcale nie jest przypisana starości. Nowe okulary na nosie, po badaniu jedynie ostrości widzenia, nie świadczą o tym, że na dnie oka nie czai się ta podstępna choroba, którą ma około milion Polaków, a połowa z nich o tym nie wie. O diagnostyce i leczeniu jaskry opowiada prof. dr hab. n. med. Iwona Grabska-Liberek, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Okulistycznego.

NAJNOWSZE

  • Adobe Stock

    Pierwsza pomoc emocjonalna w kryzysie – zasada czterech „Z”

    Pierwszej pomocy emocjonalnej może udzielić każdy, kto dostrzeże u innej osoby niepokojące objawy, które mogą być sygnałem kryzysu psychicznego. Obowiązuje tutaj zasada czterech „Z”. Na czym ona polega — wyjaśnia Lucyna Kicińska, ekspertka Biura ds. Zapobiegania Samobójstwom w warszawskim Instytucie Psychiatrii i Neurologii.

  • Profil hazardzisty

  • Sauna – sposób na zdrowie

  • Ludzkie kamienie: barwy, kształty i tajemnice

  • Próby samobójcze częstsze u dziewczyn

  • Dwie twarze eteru

    Eter to substancja o dwóch twarzach: z jednej strony przyczynił się do rewolucji w chirurgii, otwierając erę bezbolesnych operacji; z drugiej szybko stał się używką, a nawet, jak to miało miejsce w Polsce międzywojennej, prawdziwą plagą społeczną. Mimo to do dziś jest w medycynie ceniony. 

  • Brak łóżek i specjalistów – największe wyzwania polskiej geriatrii

  • Mleko kobiece to nie tylko pokarm