Zawał serca a witamina C. Czy jest związek?

Witamina C jest antyoksydantem, co oznacza, że działa przeciwzapalnie i zmniejsza ilość wolnych rodników. Te zaś mogą nasilać rozwój miażdżycy – bezpośredniej przyczyny zawału. Jednak suplementacja witaminy C przed zawałem nas nie uchroni. Nadto, w obecnych czasach z niedoborem tej substancji po prostu nie mamy do czynienia.

Fot. PAP/P. Werewka
Fot. PAP/P. Werewka

Specjaliści przypominają, że niedobór witaminy C prowadzi do szkorbutu – choroby, która w dzisiejszych czasach właściwie nie występuje. To zaś oznacza, że nie ma też niedoboru witaminy C. Ale to nie wszystko. 

- Nie ma bezpośredniego przełożenia pomiędzy stężeniem witaminy C a zdarzeniami sercowo – naczyniowymi. Gdyby tak było, wszyscy pacjenci w XVIII-XIX wieku ze szkorbutem umieraliby na zawał, a tak się nie działo – zwraca uwagę dr hab. n. med. Bartosz Hudzik, prof. SUM, kardiolog z III Katedry i Oddziału Klinicznego Kardiologii Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu oraz Zakładu Profilaktyki Chorób Sercowo-Naczyniowych Katedry Profilaktyki Chorób Metabolicznych Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach.

Mit o witaminie C chroniącej rzekomo przed zawałem ma się jednak nieźle. Być może dlatego, że w latach 70-tych prowadzono badania, które sugerowały, że pacjenci z zawałem serca mają niższe stężenie w organizmie witaminy C, a więc uprawniona była hipoteza, że jej niskie stężenie może być czynnikiem sprawczym zawału. Ustalenie takiego związku przyczynowo-skutkowego to jednak trochę więcej niż incydentalne prace badawcze – musi być udowodniony w różnych ośrodkach na różnych populacjach pacjentów. Nie potwierdzono takiego fenomenu.

Fot. PAP

To mit, że witamina C zapobiega przeziębieniu

- Witamina C nie jest panaceum na przeziębienia i grypę. Badania pokazały, że ani nie leczy grypy, ani nie jest lekiem, który możemy stosować prewencyjnie, żeby jej zapobiec – mówi prof. Andrzej Stańczak, kierownik Zakładu Farmacji Szpitalnej Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.

- Gdyby tak się stało, dziś leczylibyśmy pacjentów zagrożonych zawałem witaminą C, a nie aspiryną – podkreśla specjalista.

W przeciwieństwie do witaminy C ten bodaj najpopularniejszy lek ma bowiem udowodnione działanie redukujące ryzyko zawału i udaru.

Potwierdza to inny kardiolog, ekspert Sekcji Rytmu Serca Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego, prof. Marcin Grabowski, kierownik Pododdziału Elektrokardiologii w Katedrze i Klinice Kardiologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

- Witamina C ma potencjalne, korzystne efekty działania antyoksydacyjnego na poziomie molekularnym i komórkowym. Jak na razie natomiast analizy i badania kliniczne, które były przeprowadzane w zakresie zastosowania suplementacji witamin u pacjentów z ryzykiem sercowo-naczyniowym nie wykazały, aby suplementacja tej witaminy zmniejszała ryzyko sercowo -naczyniowe. Nawet jeżeli byłby jakiś pośredni, niepoznany efekt działania niedoboru witamin działający pośrednio na zwiększanie ryzyka sercowo-naczyniowego, to i tak najważniejszymi czynnikami ryzyka są: palenie tytoniu, cukrzyca, nadciśnienie, podwyższony poziom cholesterolu, wiek. Niedobór witaminy C nigdy nie dorównałby swoją siłą działania tamtym czynnikom ryzyka zawału serca. Na chwilę obecną ta potencjalna zależność występowania zawału z powodu niedoboru witaminy C może mieć tylko wartość naukową, nie przekłada się na kliniczne zastosowanie – mówi prof. Grabowski.

Warto dodać, że o ile osoby ze zwiększonym ryzykiem sercowo-naczyniowym powinny jeść więcej produktów zawierających witaminę C. Bo prawdą jest, że złe odżywanie może prowadzić do zawału. Jednak do zawału prowadzi cały splot wielu czynników. Witamina C nie należy do takich bezpośrednich i najistotniejszych, zwłaszcza, że w obecnych czasach w krajach rozwiniętych nie dochodzi do jej niedoboru. Suplementowanie witaminy C, aby uniknąć zawału, nie ma sensu, tym bardziej, że suplementacja może doprowadzić do niekorzystnych skutków ubocznych. 

- Prawidłowa, zbilansowana dieta dostarcza organizmowi wystarczające ilości witaminy C, zaś jej nadmiar może zaszkodzić, gdyż u osób podatnych zamiast wydalać się z organizmu może się krystalizować w drogach moczowych i prowadzić do kamicy nerkowej – ostrzega dr Hudzik.

Monika Wysocka, zdrowie.pap.pl

Autorka

Monika Grzegorowska

Monika Grzegorowska - O dziennikarstwie marzyła od dziecka i się spełniło. Od zawsze to było dziennikarstwo medyczne – najciekawsze i nie do znudzenia. Wstępem była obrona pracy magisterskiej o błędach medycznych na Wydziale Resocjalizacji. Niemal całe swoje zawodowe życie związała z branżowym Pulsem Medycyny. Od kilku lat swoją wiedzę przekłada na bardziej przystępny język w Serwisie Zdrowie PAP, co doceniono przyznając jej Kryształowe Pióro. Nie uznaje poranków bez kawy, uwielbia wieczory przy ogromnym stole z puzzlami. Życiowe baterie ładuje na koncertach i posiadówkach z rodziną i przyjaciółmi.

ZOBACZ TEKSTY AUTORKI

ZOBACZ WIĘCEJ

  • Adobe Stock/Photographee.eu

    Kiedy wybrać się po raz pierwszy z córką do ginekologa?

    Pierwsza wizyta dziewczynki u ginekologa to duże przeżycie, ale lepiej jej nie odkładać. Jeśli nic niepokojącego się nie dzieje, to można pojawić się w gabinecie po roku od pierwszego krwawienia, nie później jednak niż do ukończenia przez młodą pacjentkę 15 lat. Przed wizytą warto porozmawiać o tym, co czeka ją w gabinecie – radzi dr n. med. Ewa Kuś, konsultant ds. ginekologii i położnictwa Grupy Luxmed.

  • Fot. PAP/P. Werewka

    Sól jodowana: jak ustrzegliśmy się poważnej choroby

    Niedobór jodu może wywołać chorobę charakteryzującą się głębokim ubytkiem możliwości intelektualnych. To właśnie on odpowiadał w dawnych czasach za występowanie na terenie Szwajcarii tzw. kretynizmu endemicznego. Polska ustrzegła się tego losu, bo w 1935 roku wprowadzono skuteczną profilaktykę - do soli kuchennej dodawany był jodek potasu.

  • fot. tanantornanutra/Adobe Stock

    Jak wygląda świat, gdy traci się wzrok?

    Pewnego dnia obudziłem się i już nic nie widziałem. Całe dzieciństwo przygotowywano mnie na ten moment, ale czy można być na to naprawdę gotowym? Największą szkołę życia dało mi morze. Ono buja każdego tak samo – opowiada Bartosz Radomski, fizjoterapeuta i przewodnik po warszawskiej Niewidzialnej Wystawie.

  • P. Werewka/PAP

    Milowy krok – przeszczep gałki ocznej

    W okulistyce mamy za sobą kolejny krok milowy – przeszczep gałki ocznej. Na razie jednak to operacja kosmetyczna, bo nie umiemy jeszcze połączyć nerwów wzrokowych, a więc przywrócić widzenia. Wszystko jednak przed nami – wyraził nadzieję prof. Edward Wylęgała, kierownik Katedry i Oddziału Klinicznego Okulistyki Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach.

NAJNOWSZE

  • AdobeStock

    Marzenie o lataniu

    Dziś, aby zostać pilotem nie trzeba już spełniać tak rygorystycznych wymagań zdrowotnych, jak kiedyś. Można np. nosić okulary, co jeszcze kilka lat temu już na wstępie dyskwalifikowało kandydata. Chyba, że chce się zostać pilotem odrzutowca, wtedy w grę nie wchodzą żadne zdrowotne kompromisy.

  • NFZ: gdzie się leczyć podczas świąt

  • Ryby – ile i które jeść?

  • Dieta dziecka z chorobą onkologiczną

  • Od opiatów do makowca

  • Adobe Stock

    Cud narodzin

    Rozmnażanie człowieka często bywa przedstawiane jako naturalny, oczywisty element biologii. Naukowcy od dawna jednak podkreślają, że to narracja uproszczona. W rzeczywistości jest to proces niepewny, obarczony ogromnym ryzykiem błędu i porażki na każdym etapie. Jak mówią embriolodzy, biologia ludzkiej płodności jest taka, że zamiast gwarantować sukces – raczej balansuje na granicy prawdopodobieństwa. I każde narodziny – z tego punktu widzenia – to cud.

  • Czatboty mogą zaszkodzić – szczególnie młodym

  • Fizjoterapeuci – niewykorzystany potencjał

Serwisy ogólnodostępne PAP