Ze szpiczakiem można normalnie żyć
Ból kości, łamanie w krzyżu, ogólne osłabienie – tak między innymi objawia się szpiczak. Nie zawsze przy takich dolegliwościach należy od razu doszukiwać się nowotworu, ale warto raz w roku zrobić podstawowe badania, które pozwolą wykluczyć najgorszą opcję lub zdiagnozować chorobę we wczesnym stadium pozwalającym na skuteczne leczenie.
Szpiczak plazmocytowy to nieuleczalny złośliwy nowotwór układu krwiotwórczego, w którym zmiany mają charakter rozsiany. Wywołuje go nowotworowy rozrost komórek plazmatycznych obecnych w szpiku kostnym. Postęp medycyny sprawił, że dziś ze szpiczakiem można żyć wiele lat – trzeba tylko szybko go wykryć i mieć dostęp do nowoczesnych terapii.
Można pomylić go z anemią lub przeziębieniem
Najczęstsze objawy szpiczaka to bóle kości, szczególnie kręgosłupa, ale także żeber, mostka czy miednicy. W nielicznych przypadkach dochodzi do ucisku rdzenia kręgowego, co powoduje kłopoty w codziennym funkcjonowaniu – problemem wtedy może stać się wchodzenie po schodach czy schylanie się. Często winę za to zrzucamy na przepracowanie czy przedźwiganie.
Szpiczak często prowadzi do niedokrwistości, co sprawia, że chory czuje się zmęczony, senny, osłabiony – te objawy też łatwo nam wytłumaczyć: wielu z nas ma za dużo na głowie, dużo pracuje, nie dosypia. Odczuwając zmęczenie, nawet chroniczne rzadko myślimy, że przyczyną może być groźna choroba.
Obniżona liczba płytek we krwi, charakterystyczna dla szpiczaka, sprawia, że pojawiają się też krwawienia np. z nosa lub dziąseł i siniaki z niewyjaśnionych przyczyn, a także znaczna utrata masy ciała. Na skutek braku prawidłowych przeciwciał chorzy często też się przeziębiają -dokuczają im zwłaszcza infekcje dróg oddechowych.
Ale to wszystko wciąż łatwo wytłumaczyć. A tymczasem choroba postępuje. Zbyt duża ilość wapnia we krwi, który uwalnia się z uszkodzonych kości z czasem prowadzi do utraty apetytu, nudności, nadmiernej senności, zaparć, czasem do depresji, a nawet zaburzeń świadomości. U chorych na szpiczaka często pojawiają się problemy z nerkami, które w zaawansowanym stadium choroby mogą nawet wymagać dializ.
- Choć to symptomy także wielu innych chorób, ich pojawienie się powinno nas skłonić do wizyty u lekarza. Objawy nowotworów krwi są często mylone ze zwykłą anemią, dlatego są wykrywane tak późno, a przecież wystarczy zrobić morfologię krwi, żeby wykryć nowotwór – podkreśla Beata Ambroziewicz z Polskiej Koalicji Pacjentów Onkologicznych.
Bądź czujny: regularnie badaj krew
- Szpiczak to stosunkowo rzadka choroba. Jej objawy mogą być bardzo różne, często niecharakterystyczne, dlatego zalecam wykonywanie raz do roku trzech badań: morfologii, OB i badania ogólnego moczu. To badania, które pozwalają wykryć wiele chorób, w tym wszystkie rodzaje szpiczaka, a w każdym razie wykażą jakieś nieprawidłowości i tym samym zaczną proces diagnostyczny, który doprowadzi do jego wykrycia – radzi prof. Wiesław Jędrzejczak, wieloletni konsultant krajowy ds. hematologii.
Szpiczak w liczbach
W Polsce na szpiczaka choruje obecnie blisko 7000 osób, ale każdego roku odnotowuje się ponad 1000 nowych przypadków zachorowań. Nowotwór ten dotyka głównie pacjentów, którzy ukończyli 65 lat, ale rośnie liczba chorych, u których zdiagnozowano szpiczaka plazmocytowego poniżej 50 roku życia. Szpiczak stanowi około 1 – 2 proc. wszystkich nowotworów złośliwych i 10 – 15 proc. zachorowań na nowotwory hematologiczne.
Historia Kuby: sprzed ołtarza na SOR
Jeśli szpiczaka rozpozna się na wczesnym etapie i rozwija się on powoli, leczenie nie musi być natychmiastowe. Pacjentowi proponuje się zazwyczaj regularne wizyty u lekarza, który będzie monitorował przebieg choroby: co kilka miesięcy zleci badanie krwi i wykonanie innych badań. Jeśli wyniki badań pogorszą się lub wystąpią objawy wywołane przez szpiczaka, lekarz podejmie decyzję o leczeniu. Dostępne dziś terapie potrafią bardzo skutecznie kontrolować objawy choroby, a nawet hamować jej rozwój.
Najlepszym tego przykładem są pacjenci tacy jak Kuba, który zachorował na szpiczaka w wieku 31 lat.
- Jego historia jest niesamowita, bo dowiedział się o swojej chorobie niemalże przed ołtarzem. W dniu ślubu dostał takich boleści kręgosłupa, że wylądował na SOR-ze, gdzie został naszpikowany lekami przeciwbólowymi i poddany licznym badaniom. Dwa dni później dowiedział się, że odpowiedzialny za to jest szpiczak w stopniu zaawansowanym – opowiada Łukasz Rokicki, prezes Fundacji Carita im. Wiesławy Adamiec.
U Kuby wykryto liczne ogniska osteolityczne - niszczące kość krzyżową. Natychmiast rozpoczęto leczenie, przeprowadzono autoprzeszczep. Niedawno dostał się do refundowanej terapii lekowej w badaniu klinicznym, która utrzymuje go w dobrym zdrowiu.
- Dziś Kuba ma 34 lata i jest szczęśliwym facetem, wrócił do pracy firmie spedycyjnej, przerzuca paczki, co wcześniej było niemożliwe. Podróżuje i żyje lepiej nawet niż przed chorobą – cieszy się Łukasz Rokicki, prywatnie kolega Kuby.
Rowerem na chemioterapię
Poszczęściło się także panu Grzegorzowi, który zachorował przed 50 -tką. Zawsze był aktywny sportowo – uprawiał biegi i kolarstwo, aż nagle zaczęły się problemy ze zdrowiem. Silne bóle uniemożliwiały mu branie udziału w maratonach, z czasem ból stawał się coraz bardziej dotkliwy, także na co dzień. Pan Grzegorz już wiedział, że coś jest nie tak, szukał przyczyny, ale lekarze nie potrafili go zdiagnozować, przewlekły ból zrzucali na zbyt intensywne treningi. W końcu zdiagnozowano szpiczaka w stopniu zaawansowanym 3A.
- Dzisiaj pan Grzegorz jest po przeszczepie, szczęśliwie zakwalifikowany do nowoczesnej celowanej terapii lekowej. Wrócił do pracy i czynnego uprawiania sportu. Kiedy ostatnio spotkałem go w klinice hematologii był w stroju kolarskim obwieszony medalami. Zagadnąłem go: Panie Grzesiu przyjechał Pan na chemię? Nie nie, ja przyjechałem po prostu przyjąć lek, nie odczuwam tego jako leczenie. A skąd Pan jedzie? – dopytuję. A on wymienia nazwę miejscowości oddaloną 230 km od szpitala – opowiada Rokicki, który sam kilka lat temu leczył się na szpiczaka.
-To pokazuje, że z tą chorobą da się żyć i możemy ją traktować jako chorobę przewlekłą. Jednak aby tak się stało nasi chorzy muszą mieć zagwarantowane nowoczesne leczenie, wachlarz leków, które pozwolą lekarzom szybko interweniować i modyfikować terapię. Na dzień dzisiejszy te możliwości są w Polsce ograniczone. Refundowane, a więc dostępne u nas, są dwa z sześciu nowoczesnych leków stosowanych w terapii szpiczaka, co u niektórych chorych wyklucza skuteczne leczenie – mówi Aleksandra Rudnicka z Polskiej Koalicji Pacjentów Onkologicznych.
Monika Wysocka, zdrowie.pap.pl