Ortopeda z pasją o leczeniu deformacji stawów biodrowych
Ostatnich 20 lat to olbrzymi postęp w leczeniu schorzeń stawu biodrowego. Pojawiły się nowe techniki chirurgiczne, dzięki którym można u młodych dorosłych skutecznie skorygować deformacje powstałe w dzieciństwie – mówi ortopeda dr Jarosław Feluś, z pasją pomagający pacjentom m.in. w Krakowskim Centrum Artogrypozy. Uczula też rodziców, by nie bagatelizowali określonych rodzajów bólu u dzieci.
Autorka: Monika Grzegorowska
Ekspert: Dr n. med. Jarosław Feluś, ortopeda,
Kiedyś nie było możliwe leczenie schorzeń ortopedycznych z dzieciństwa?
Istnieje grupa schorzeń bioder, które nawet prawidłowo leczone w dzieciństwie mogą skutkować deformacjami upośledzającymi funkcje stawu biodrowego na całe życie. Jeszcze nie tak dawno, nawet pod koniec XX wieku, mieliśmy bardzo ograniczone możliwości ich leczenia. Dziś w wielu przypadkach to się zmieniło - opracowano nowe techniki chirurgiczne, dzięki którym potrafimy niejako „wejść do środka” stawu biodrowego i korygować te deformacje, przynajmniej na tyle, by przedłużyć czas funkcjonowania tego stawu.
W jakich chorobach to możliwe?
Pierwsza z nich, najczęściej występująca, to dysplazja stawu biodrowego. To wrodzony niedorozwój stawu, który pojawia się już na etapie życia płodowego. W naszym regionie występuje bardzo często - w populacji Słowian i okolicznych nacji dotyczy ok. 4 proc. dzieci. Oczywiście u większości udaje się zaradzić problemowi już w pierwszych tygodniach życia. Wada wykryta w szóstym, siódmym tygodniu życia dziecka jest najczęściej całkowicie wyleczalna. Zdarzają się jednak pacjenci, którzy są oporni na leczenie lub u których problem nie został z różnych powodów rozwiązany na tym etapie. Młodzi dorośli, którzy mają dysplazję, z czasem zaczynają mieć problemy z chodzeniem – ich biodra są nieprzystosowane do tego, aby je obciążać, szybko się zużywają, powstają zmiany zwyrodnieniowe i często już w wieku 30-40 lat zaczynają boleć na tyle, że przeszkadza to w codziennym funkcjonowaniu.
Podam przykład. Kilka lat temu w Tatrach poznałem przewodnika, świetnego fachowca. Utykał. W rozmowie okazało się, że cierpi na chorobę Perthesa (to jedna z ciężkich chorób bioder wieku dziecięcego). Będąc świeżo po sympozjum, na którym wykładałem na temat tego właśnie schorzenia, zaproponowałem, by pokazał mi dokumentację radiologiczną swoich bioder. Podczas wieczornej konsultacji szybko okazało się, że to nie choroba Perthesa, a właśnie niezdiagnozowana w dzieciństwie dysplazja, przez którą ten szczupły, wysportowany 27-latek miał olbrzymie problemy w chodzeniu. Od słowa do słowa i kilka tygodni później został zoperowany przez profesora Jarosława Czubaka. Dziś jesteśmy przyjaciółmi. Kiedy przyjechał do mnie niedawno, w drodze na kolejną wyprawę wspinaczkową, nie było już widać śladu po wcześniejszych problemach.
Musiał Pan mieć satysfakcję...
Olbrzymią. Ten przykład pokazuje, jak skuteczni potrafimy być w leczeniu takich schorzeń.
W jakich jeszcze przypadkach potraficie pomóc tak spektakularnie?
Druga często niosąca skutki na całe życie choroba bioder to wspomniana wcześniej choroba Perthesa - martwica głowy kości udowej u dzieci. Występuje głównie u dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym. Nie znamy jej przyczyny, a choroba polega na tym, że biodro obumiera i następnie samo się odbudowuje. Dalsze losy dziecka zależą od tego, do jakiej deformacji w tym czasie dojdzie. Leczenie jest bardzo trudne, bo deformacje po chorobie Perthesa często są złożone i u każdego niemal pacjenta nieco inne. Tu mało jest standardów, każdy przypadek jest inny i do każdego pacjenta trzeba podejść indywidualnie. Dzięki nowatorskim technikom, takim jak chirurgiczne zwichnięcie stawu biodrowego, jesteśmy w stanie wejść do środka stawu i dokonać korekty deformacji kości udowej. Dzięki zaś osteotomii okołopanewkowej możemy skorygować ustawienie panewki biodra (jego wklęsłej części). Oczywiście to wszystko potem musi się zrosnąć, odbudować, organizm musi podjąć pracę, ale mamy możliwości interwencji, których jeszcze 20 -30 lat temu nie było. Zupełnie zmieniły się możliwości i perspektywy leczenia tych pacjentów.
Trzecia grupa chorób to młodzieńcze złuszczenie głowy kości udowej. Choroba polega na ześlizganiu się głowy kości udowej względem szyjki kości udowej. Dotyczy głównie dzieci w wieku 10-12 lat, podczas dużego skoku wzrostu.
I tu także mamy możliwość otwarcia stawu, nastawiania i zespolenia głowy kości udowej z szyjką (łącznikami w postaci drutów i śrub). Stabilizacja trwa do momentu zakończenia wzrostu w obrębie głowy kości udowej, czyli do czasu zrośnięcia się chrząstki nasadowej głowy kości udowej. Kiedyś nie robiło się takich zabiegów, po prostu takie osoby chodziły z nogą skierowaną na zewnątrz (skutek przemieszczenia się głowy kości udowej), a zdeformowane biodro szybko ulegało zniszczeniu z koniecznością wczesnej endoprotezoplastyki. Dziś deformację taką możemy skutecznie skorygować.
A więc nawet ci, u których przegapiono w dzieciństwie jakąś chorobę mają dziś szanse na wyleczenie?
Niestety, nie wszyscy, ale wielu z nich tak. Kłopot w tym, że wciąż nie wszyscy wiedzą, że są takie możliwości. Często niestety zdarza się, że trafiają do mnie pacjenci, których biodra są już zniszczone, którym muszę powiedzieć: „Gdybyśmy spotkali się 10 lat temu, mógłbym dużo więcej”. Oczywiście teraz też jestem w stanie im pomóc, mogę poprawić kształt biodra, ale zniszczenia i zmiany zwyrodnieniowe są już na tyle zaawansowane, że cudów nie dokonamy. I wtedy najlepszym wyjściem (mimo młodego wieku) jest endoproteza, bo pewnych zmian nie da się już odwrócić.
Na co więc należy zwrócić uwagę, by w porę zareagować?
Na przedłużający się dyskomfort w pachwinie, uczucie sztywności, powtarzające się dolegliwości podczas na przykład zawiązywania buta, ból w okolicy kieszeni w spodniach. Warto wykonać rentgen i zobaczyć co tam się dzieje. Oczywiście nie wszystko nadaje się do leczenia chirurgicznego, ale część z tych przypadków na pewno tak.
Wiele z tych rzeczy to efekty braku badań przesiewowych. Dziś USG bioder u niemowląt jest standardem, ale nie zawsze tak było. A to metoda, która daje nam 100-procentową odpowiedź na to, czy dziecko nie ma dysplazji. Oczywiście nie rozwiązuje to wszystkich kłopotów, bo np. choroba Perthesa jest trudna do wychwycenia przesiewowo – dziś jej nie ma, jutro jest i wciąż nie znamy jej przyczyn. Wiemy jednak, że wielu chorobom stawów sprzyjają: otyłość, zaburzenia hormonalne, choroby genetyczne, niewydolność nerek i wszystko, co osłabia tkankę kostną.
Do jakiego wieku można skutecznie korygować takie wady?
Z doświadczeń z grupy berneńskiej – a to jeden z najlepszych ośrodków chirurgii biodra i tam kują się idee leczenia tych schorzeń – wynika, że około 45. rok życia jest momentem teoretycznie końcowym dla chirurgii oszczędzającej staw biodrowy. Wynika to z tego, że choroba, która trwa od wieku dziecięcego, zwykle przez lata dokonuje dużych zniszczeń – często nieodwracalnych. Poza tym z wiekiem zmniejszają się możliwości regeneracyjne ustroju człowieka. Jednak ta granica nie jest traktowana literalnie. Bierzemy pod uwagę zmiany, jakie zaszły w społeczeństwie: kiedyś czterdziestolatkowie wracali po pracy do domu, zasiadali przed telewizorem i wiedli życie seniora. Dziś styl życia wielu osób znacząco się zmienił. Dzisiejszy czterdziestolatek po pracy wsiada na rower i przejeżdża 20 km, trenuje do maratonu, gra ze swoimi równolatkami w piłkę. A to wpływa na nasz stan zdrowia i sprawność. Więc dziś nie patrzymy już tak bardzo na wiek, lecz raczej na stan pacjenta i oceniamy, czy warto jeszcze zawalczyć. Oczywiście, mam na myśli wyłącznie to, jakie pacjent będzie miał korzyści z tego zabiegu, czasami bowiem staw jest już tak bardzo zniszczony, że proteza jest jednak najlepszym wyjściem, obarczonym dużo mniejszym ryzykiem. Tak czy inaczej zawsze warto udać się do specjalisty, który oceni co w tej sytuacji można zrobić.
Na co powinni zwrócić uwagę rodzice, aby nie dopuszczać do takich sytuacji?
Każde dziecko po urodzeniu powinno mieć wykonane badanie ultrasonograficzne bioder, w wieku sześciu, siedmiu tygodni. Jako jedyne daje ono stuprocentową pewność, czy biodra nie są niedorozwinięte (nie mają dysplazji). Gdy biodra są zdrowe – badania nie trzeba powtarzać. Gdy są niedojrzałe – to rozpoznanie tego w tym wieku, pozwala je szybko wyleczyć. Po drugie, warto pamiętać, że ból bioder u dzieci jest specyficzny. U dorosłych zwykle ból pojawia się w pachwinie, zaś u dziecka zwykle boli w kolanie. Tak więc jeśli dziecko skarży się na ból tuż nad kolanem, powinniśmy to sprawdzić, zawsze myśląc o biodrach.
A co z bólami wzrostowymi? Często tak to tłumaczymy, gdy dzieci skarżą się na dolegliwości bólowe w nogach.
Trzeba rozróżnić ból bioder od innego bólu. Kłopoty z biodrami u dzieci objawiają się zwykle bólem nad kolanem, pojawiającym się po wysiłku, często wieczorem. Zasada jest taka, że taki ból diagnozujemy, dopóki nie udowodnimy, że to nie jest kwestia schorzenia biodra.
Natomiast bóle wzrostowe najczęściej objawiają się naprzemiennym bólem nóg poniżej kolan, występującym w nocy i ustępującym po lekach przeciwbólowych. Nie należy panikować, bo to bardzo częsta przypadłość, szczególnie u chłopców. Nie można jednak tego zupełnie bagatelizować, bo bóle kostne mogą być też objawem innych groźnych dla życia chorób, np. białaczki (wtedy zazwyczaj towarzyszą mu inne objawy, jak choćby utrata wagi, czy obfite pocenie się dziecka w nocy), nowotworu kości, czy stanu zapalnego.
Monika Wysocka, zdrowie.pap.pl