Paracetamol Challenge – powrót niebezpiecznego trendu
Autorka: Monika Grzegorowska
Paracetamol Challenge to trend społecznościowy, który co jakiś czas powraca wśród młodzieży, zwłaszcza tej najmłodszej. Internauci rzucają sobie „wyzwanie”, by zażyć różnego rodzaju środki, np. tabletki przeciwbólowe, i nagrywać skutki. Bywa, że prowadzi to do tragedii.

Tego typu „wyzwania” nie są niczym nowym – na popularnych platformach społecznościowych pojawiają się co jakiś czas już od kilku lat. W ubiegłym roku Wielospecjalistyczny Szpital Wojewódzki w Gorzowie rozesłał nawet do szkół ostrzeżenie o zwiększającej się liczbie przypadków dzieci i młodzieży trafiającej na oddział z powodu zatrucia lekami przeciwbólowymi. Właśnie pojawiły się kolejne przypadki – na razie pojedyncze.
– W tym roku jest to pierwszy sygnał, ale niestety dość powszechne jest spożywanie przez młodych ludzi różnego rodzaju leków pod kilkoma trendami, które znamy, ale o których nie informujemy, bo na razie są to jednostkowe przypadki publikacji (syropy na kaszel, krople do nosa, krople do oczu) – mówi Kinga Szostko, twórczyni bezpłatnej aplikacji alertowej dla rodziców www.KidsAlert.pl.
Jej zdaniem – ze względu na brak uregulowań dotyczących dostępnych od ręki leków na stacjach benzynowych czy w ogólnodostępnych sklepach – rodzice powinni być informowani, że takowe mogą posłużyć dzieciakom do tworzenia własnych koktajli odurzających.
„To challenge, którego nie ma, a jednak dzieciaki cyklicznie nagrywają filmiki, spożywają te tabletki, lądują w szpitalach, tracą zdrowie. Jak to zatem jest, że niby czegoś nie ma, a jednak jest i ma realny wpływ na bezpieczeństwo dzieciaków?” – czytamy w mediach społecznościowych.
„Gdy wczoraj wrzuciłam wiadomość na swój Instagram, napisały do mnie kobiety pracujące w znanej, zielonej sieci spożywczej, oraz czerwonej sieci drogeryjnej, że dzieciaki mają teraz dostęp do leków zawierających paracetamol (i nie tylko), bo leżą one przy kasach, nie ma na nie ograniczeń, ich sprzedaż nieletnim nie jest w żaden sposób zakazana czy choćby kontrolowana” – zwraca uwagę Szostko.
Duże dawki paracetamolu są groźne
Paracetamol jest metabolizowany w wątrobie. Przy dużej dawce może dojść do uszkodzenia tego narządu. Odpowiada za to toksyczna substancja (silny utleniacz), który powstaje podczas przemian chemicznych leku, tzw. N-acetylo-4-benzochinonoimina (NAPQI). Jeżeli lek jest stosowany w zalecanych dawkach, ta substancja jest neutralizowana poprzez łączenie z glutationem, związkiem chemicznym, który jest naturalnie wytwarzany w organizmie.
– Gdy ktoś weźmie za dużo paracetamolu, wtedy glutationu jest za mało, by związać całą toksyczną substancję i wtedy nadmiar utleniacza powoduje uszkodzenie komórek wątroby – tłumaczy prof. Marek Krawczyk, w latach 1998–2016 kierownik Kliniki Chirurgii Ogólnej, Transplantacyjnej i Wątroby Samodzielnego Publicznego Centralnego Szpitala Klinicznego w Warszawie. – W takich sytuacjach trzeba pacjentom jak najszybciej podać odtrutkę. Przy bardzo dużych dawkach może dojść do takich uszkodzeń wątroby, w których jedynym ratunkiem dla chorych jest przeszczepienie tego organu.
Specjaliści podkreślają: gdy jest podejrzenie, że ktoś wziął więcej, niż wynosi bezpieczna dawka paracetamolu, taki pacjent powinien jak najszybciej dotrzeć do szpitala.
– Lek się szybko wchłania. W ciągu 3 godzin od jego zażycia jest całkowicie wchłonięty i jeśli jest go za dużo, zaczyna się uszkodzenie komórek wątroby. Gdy dojdzie do przedawkowania, do martwicy wątroby dochodzi w ciągu 24–48 godzin – podkreśla prof. Krawczyk.
Skąd biorą się niebezpieczne internetowe trendy?
Kinga Szostko, która na co dzień zajmuje się śledzeniem w internecie niebezpiecznych trendów, wciąż zastanawia się – dlaczego ktoś podejmuje tak ryzykowne zachowania?
– Co dzieje się w dziecięcych głowach, że do tego w ogóle dochodzi i dlaczego do tej pory nikt poważnie nie zajął się kwestiami, które przedstawiamy od lat?
Choć entuzjastów ryzykownych zabaw wśród młodych ludzi nigdy nie brakowało, to – jak zwraca uwagę na portalu ksp.policja.gov.pl Karina Pohoska – zmienia się ich charakter. „To już nie jest wdrapywanie się na jak najwyższą gałąź, skakanie z jak najwyższej wysokości, czy zjazd rowerem ze stromej górki charakterystyczne dla pokolenia X i pierwszych roczników tzw. millenialsów. Cyfryzacja i upowszechnienie dostępu do internetu spowodowały zmianę zabawowych trendów wśród dzieci i młodzieży”.
To, co dla dorosłych może wydawać się niegroźnym żartem lub lekkomyślnym zachowaniem, dla młodych użytkowników staje się często wyzwaniem, które chcą podjąć, aby zdobyć uznanie w gronie swoich rówieśników lub popularność online.
„Raz na jakiś czas na różnych internetowych platformach »wybucha« moda na wykonanie konkretnego zadania, a w chwilę później cała masa ludzi naśladuje daną sytuację, nagrywając swoje poczynania i publikując ich efekty. W dzisiejszych czasach, gdy dla coraz większej grupy ludzi liczą się internetowe »lajki«, followersi i ilość wyświetleń, wiele osób jest gotowych posunąć się naprawdę daleko w celu ich zdobycia. Im bardziej spektakularny tzw. wykon, tym więcej poklasku” – czytamy na stronie policji.
Odpowiedzi na pytanie o źródła niebezpiecznych wyzwań szukają także psycholodzy.
– Wychodzę z założenia, że każde zachowanie spełnia jakąś funkcję. Np. unikanie, ucieczka, ulga, uwaga… W przypadku mutacji różnego rodzaju wyzwań w mediach społecznościowych, ta wersja z pewnością spełnia funkcję uwagi: rówieśników, rodziców, nauczycieli i innych odbiorców – mówi psycholożka dziecięca Ewa Bensz-Smagała z Katedry Psychologii Akademii Górnośląskiej im. W. Korfantego w Katowicach, założycielka Gabinetu Lucky Mind.
Jej zdaniem nastolatek ma taką potrzebę zauważenia, dostrzeżenia – dąży do zaspokojenia rozwojowej potrzeby, jaką jest zaistnienie jako odrębna jednostka.
– Kolejny czynnik w pewnym stopniu wyjaśniający takie działanie to skłonność do eksperymentowania, która również jest cechą rozwojową adolescentów. Przekraczanie pewnych granic, sięganie po zakazane, „balansowanie na krawędzi” – to są naturalne zachowania młodych ludzi, które mają prowadzić do wypracowania własnej strategii radzenia sobie z trudnościami, budowania sytemu wartości – tłumaczy specjalistka.
Niestety, te próby eksperymentowania z roku na rok przesuwają swoją granicę – aby szokować, wzbudzić „szacunek”, zdobyć uwagę – trzeba posunąć się do coraz bardziej drastycznych zachowań. Powszechność brutalnych obrazów, szybkie rozprzestrzenianie się takich informacji powodują, że zachowania muszą być coraz bardziej kontrowersyjne czy niebezpieczne, aby zwrócić uwagę. Czy istnieje granica tych zjawisk?
I tu właśnie powstają pomysły takie jak „Paracetamol Challenge” – przekraczanie granicy bólu, narażanie się na utratę życia lub zdrowia, zachowania ryzykowne, w których nie znamy finału.
– Wyzwanie z paracetamolem i inne temu podobne działania to mieszanka biologii (mózg w trakcie rozwoju), psychologii (potrzeba uznania, poszukiwanie tożsamości), kultury (social media, viralowe trendy) oraz braku wiedzy o skutkach. Dlatego profilaktyka (rozmowy, edukacja o lekach i toksyczności, uczenie odmawiania) jest tak ważna – podkreśla psycholożka.
Pamiętajmy o efekcie Wertera
Choć najczęściej mówi się o nim w kontekście prób suicydalnych, jednak dotyczy również innych niebezpiecznych zachowań – takich jak właśnie Paracetamol Challenge.
Nazwa pochodzi od powieści Goethego „Cierpienia młodego Wertera” (1774), po której publikacji w Europie wzrosła liczba samobójstw młodych mężczyzn w podobnych okolicznościach jak bohater.
– Działa tu następujący mechanizm: modelowanie zachowań (social learning) + normalizacja: kiedy temat jest nagłaśniany bez kontekstu pomocy, młodzi podatni na sugestię mogą odebrać to jako „sposób rozwiązania problemu”. Podobnie może być z niebezpiecznymi wyzwaniami: ich nagłaśnianie powoduje, że młodzi ludzie mogą podjąć więcej prób, sami wcześniej nie mając wiedzy o tym zjawisku – tłumaczy Ewa Bensz.
Już niedługo wywiad na temat tego niebezpiecznego trendu z dr farm. Jarosławem Woroniem.