Choroby onkologiczne w Polsce: wciąż zabijają zbyt często, zbyt szybko

Wielu mieszkańców Polski umiera zbyt wcześnie, zwłaszcza z powodu nowotworów. Tym śmierciom często można zapobiec – albo nie doprowadzając do choroby, albo – jeśli do niej dojdzie – skutecznie ją lecząc. Przedstawiamy nowe dane o zdrowiu mieszkańców Polski opracowane przez naukowców NIZP-PZH, a także praktyczne wskazówki specjalistów z NIO-PIB.

Rys. Krzysztof "Rosa" Rosiecki
Rys. Krzysztof "Rosa" Rosiecki

Ci pierwsi wskazują, że możliwa do zapobieżenia przedwczesna umieralność z powodu chorób nowotworowych jest obecnie znacznie wyższa niż z powodu chorób układu krążenia - zarówno wśród mężczyzn jak i kobiet, co ich zdaniem wskazuje na pilną potrzebę wzmocnienia działań prewencyjnych w odniesieniu do chorób nowotworowych. Polska wypada pod tym względem dużo gorzej niż np. Niemcy czy Szwecja, ale także i Czechy.

Pokazują to dane opracowane w oparciu o standaryzowane współczynniki, czyli takie, które pozwalają porównywać różne populacje, pomimo tego, że różnią się one np. strukturą wieku (a wiadomo, że wiek jest jednym z najsilniejszych czynników ryzyka rozwoju raka). I tak na przykład, w 2018 roku standaryzowany współczynnik zgonów mężczyzn poniżej 75 lat z powodu chorób nowotworowych, którym można zapobiegać, wynosił:

  • w Polsce - 121,6 na 100 tys. ludności,
  • w Czechach - 94,3,
  • w Niemczech - 80,7,
  • w Szwecji - 46,2.
Fot. Jacek Pióro/ Zdjęcie ilustracyjne

Co szósta śmierć jest spowodowana skażeniem środowiska

Zanieczyszczone powietrze, woda i gleba zabijają na całym świecie więcej ludzi niż dieta z wysoką zawartością soli, otyłość, alkohol, wypadki drogowe czy niedożywienie.

Na pocieszenie warto jednak dodać, że sytuacja pod tym względem od 1999 r. istotnie się w Polsce poprawiła. Wskaźnik ten dwie dekady temu wynosił bowiem w naszym kraju aż 175,6 na 100 tys. 

O ile jednak w przypadku mężczyzn obserwowany jest powolny trend spadkowy, to jednak w przypadku kobiet niestety już tak nie jest. 

„W przypadku umieralności kobiet podobny jak w Polsce rosnący trend współczynnika zgonów z powodu nowotworów, którym można zapobiegać występuje w Niemczech, natomiast w Szwecji i w Czechach współczynniki mają istotny, powolny trend malejący co powoduje, że niekorzystna dla Polek nadwyżka umieralności powiększa się” – czytamy w najnowszej edycji opracowania na temat sytuacji zdrowotnej ludności Polski, które opublikował w grudniu 2020 r. Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego - Państwowy Zakład Higieny (NIZP-PZH). 

W przypadku kobiet współczynnik ten w Polsce wzrósł w 2018 r. do poziomu 49 na 100 tys. ludności, podczas gdy np. w Szwecji zmniejszył się do 35,1. 

Gorzej od wymienionych wyżej krajów wypada też Polska pod względem współczynnika zgonów mężczyzn i kobiet z powodu chorób nowotworowych, które można skutecznie leczyć, choć tu akurat w obydwu przypadkach, w ciągu ostatnich lat, sytuacja nieznacznie się poprawiła.  

Grafika: Krzysztof "Rosa" Rosiecki

Badania przesiewowe pomagają uciec przed rakiem

Jeśli po osiągnięciu pewnego wieku zwlekasz z wykonaniem cytologii, mammografii czy kolonoskopii, popełniasz duży błąd.

W świetle powyższych danych, a także biorąc pod uwagę nowe zagrożenia i problemy dla zdrowia publicznego związane z pandemią, jeszcze bardziej aktualne staje się pytanie o możliwe sposoby skutecznej zmiany tego ponurego stanu rzeczy. 

„Umieralność z powodu przyczyn, którym można zapobiegać, jest znacznie wyższa (o 85 proc.) niż umieralność z powodu przyczyn, które można skutecznie leczyć, co pokazuje słabą stronę dotychczasowej polityki zdrowotnej” – czytamy w opracowaniu NIZP-PZH.

Jak uciec przed rakiem?

- Według aktualnej wiedzy medycznej około 90-95 proc. wszystkich nowotworów powodowanych jest przez czynniki zewnętrzne, których działanie możemy ograniczać, lub nawet zupełnie eliminować – mówimy wtedy o prewencji pierwotnej nowotworów. Bardzo istotne jest również regularne badanie się pod kątem wczesnego wykrycia zmian nowotworowych (udział w badaniach kontrolnych i przesiewowych), co jest z kolei działaniem z zakresu prewencji wtórnej – mówi dr Paweł Koczkodaj, zastępca kierownika Zakładu Epidemiologii i Prewencji Pierwotnej Nowotworów w Narodowym Instytucie Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie – Państwowym Instytucie Badawczym (NIO-PIB).

Jeśli chodzi o czynniki ryzyka, na które mamy wpływ, to najważniejszym jest palenie tytoniu. 

- W dymie tytoniowym występuje ponad 70 silnie rakotwórczych substancji. Wbrew pozorom palenie przyczynia się nie tylko do rozwoju raka płuca. Zwiększa też istotnie ryzyko rozwoju wielu innych chorób nowotworowych, np. raka pęcherza moczowego czy raka trzustki – podkreśla dr Paweł Koczkodaj. 

Ale uwaga! Ekspert ostrzega, że jeśli ktoś dodatkowo, oprócz palenia, spożywa także alkohol, to istotnie zwiększa ryzyko zachorowania na nowotwory głowy i szyi (np. raka krtani, przełyku, języka, gardła). 

Rys. Krzysztof "Rosa" Rosiecki

Dlaczego alkoholu nie zaleca się w profilaktyce chorób?

Alkohol wykazuje działanie prozdrowotne - badania obserwacyjne i eksperymentalne wykazały jego dobroczynny wpływ na zmniejszenie ryzyka chorób układu krążenia. A jednak  nie został uznany za środek profilaktyczny. Wiesz, dlaczego?

- To bardzo szkodliwa mieszanka, dlatego, że alkohol uszkadza nabłonek, co ułatwia wnikanie do tkanek toksyn z dymu tytoniowego. Dotyczy to zarówno regularnego używania tych substancji, jak i okazjonalnego. Tymczasem wciąż około 25 proc. dorosłych Polaków regularnie pali papierosy. W kontekście palenia warto jeszcze zwrócić uwagę na to, że ryzyko nowotworów zwiększa też palenie bierne, zarówno z drugiej, jak i z trzeciej ręki. W tym ostatnim przypadku chodzi o sytuację, gdy np. ktoś pali w mieszkaniu lub aucie i toksyny z dymu przenikają do tapicerki, dywanów, etc. – wtedy pomimo wietrzenia nadal jesteśmy narażeni na działanie substancji toksycznych – ostrzega dr Paweł Koczkodaj.

Okazuje się, że za drugi najważniejszy czynnik ryzyka rozwoju nowotworów – zaraz po paleniu tytoniu - uważa się obecnie otyłość, z którą najczęściej idą w parze również nieprawidłowe nawyki żywieniowe oraz niska aktywność fizyczna. 

- Otyłość zwiększa ryzyko rozwoju wielu chorób nowotworowych, przede wszystkim dlatego, że powoduje ona liczne zaburzenia hormonalne i metaboliczne – wyjaśnia ekspert. 

Na trzecim miejscu wśród najsilniej zwiększających ryzyko rozwoju raka czynników związanych ze stylem życia znajduje się alkohol. 

- Niewygodna prawda jest taka, że każda ilość spożytego przez nas alkoholu ma potencjał rakotwórczy, bez względu na to, czy pijemy piwo, wino czy wódkę. Groźne jest zarówno picie okazjonalne większych ilości alkoholu, jak i spożywanie małych ilości, lecz regularnie – podkreśla dr Paweł Koczkodaj. 

Przeciwnowotworowy styl życia i czujność onkologiczna

- Wspomniane wyżej czynniki ryzyka i czynniki chroniące, zapisane są - obok wielu innych - w tzw. Europejskim Kodeksie Walki z Rakiem (dostępnym na stronie www.12sposobownazdrowie.pl). Naukowcy dowiedli, że gdyby wszyscy Europejczycy stosowali wymienione w kodeksie zasady profilaktyki, to liczba zgonów nowotworowych w Europie mogłaby obniżyć się aż o 50 proc. – przypomina ekspert. 

Tymczasem rzeczywistość jest zgoła inna. 

- Niestety w Polsce, w porównaniu do części krajów Europy, zwłaszcza skandynawskich, niski odsetek dorosłych osób bierze udział w stosownych dla ich wieku i płci badaniach przesiewowych - kolonoskopii, mammografii czy cytologii. Odsetek ten dodatkowo obniża się wskutek trwającej pandemii. Na przykład we wrześniu 2019 r. około 38 proc. kobiet powyżej 50. roku życia zgłosiło się na bezpłatną mammografię w ramach programu badań przesiewowych, podczas gdy we wrześniu 2020 r. było ich już tylko około 34 proc (według danych Narodowego Funduszu Zdrowia). Niekorzystny trend widoczny był też w przypadku pozostałych dwóch badań przesiewowych – informuje dr Paweł Koczkodaj. 

Nowotwory a pandemia

- W kontekście zgonów z powodu chorób nowotworowych niepokojące są też dane dotyczące niższej liczby wydawanych w czasie pandemii w Polsce tzw. kart DILO (Kart Diagnostyki i Leczenia Onkologicznego). Na przykład w kwietniu 2019 r. dla kobiet z rakiem piersi wydano ich ponad 4 tys., a w tym samym okresie 2020 r. było ich już tylko 2,7 tys. Tymczasem zachorowalność z pewnością w tym czasie nie spadła – mówi ekspert, podkreślając, że pandemia z różnych powodów wpływa na szybkość zgłaszania się pacjentów do lekarzy, co opóźnia diagnostykę i szybkie leczenie. 

Rys. Krzysztof "Rosa" Rosiecki

W czasie pandemii nie obawiaj się prosić o pomoc medyczną

W czasie pandemii inne choroby nie mają wakacji. Choć służba zdrowia pracuje teraz inaczej, szeroko korzystając z dobrodziejstw telemedycyny, to bezpośredni kontakt z personelem medycznym nie jest zarezerwowany tylko dla pacjentów podejrzanych o COVID-19. W razie bezpośredniego zagrożenia zdrowia lub życia pacjent ma prawo do pomocy medycznej nie tylko przez telefon czy internet.

Dlatego tak ważne jest jak najszybsze opanowanie pandemii - m.in. dzięki powszechnym szczepieniom, ale także inwestowanie w powszechną edukację zdrowotną. 

- Do występujących różnic w przeżywalności chorych na nowotwory pomiędzy Polską a krajami zachodnimi, poza samymi czynnikami medycznymi, czy ekonomicznymi istotną rolę odgrywają także świadomość i postawy zdrowotne Polaków. Nadal zdarza się, że pacjenci w Polsce późno zgłaszają się do lekarza, gdy zmiany nowotworowe są już bardzo zaawansowane, a przez to trudniejsze do wyleczenia – mówi dr Paweł Koczkodaj.

Aby to zmienić, cały czas prowadzone są w Polsce różnego rodzaju działania, które mają m.in. jeszcze skuteczniej przekonywać społeczeństwo do udziału w badaniach przesiewowych.

- Z dużą nadzieją patrzymy na wdrażaną obecnie Narodową Strategię Onkologiczną, której realizacja do 2030 r. ma poprawić m.in. obszary związane z edukacją zdrowotną w kontekście chorób nowotworowych, m.in.,   poprzez wprowadzenie do szkół nauczania w ramach  zajęć o zdrowiu. Ponadto, ważnym elementem działań strategii jest również promocja zaleceń Europejskiego Kodeksu Walki z Rakiem – podsumowuje dr Paweł Koczkodaj. 

Wiktor Szczepaniak, zdrowie.pap.pl 

Źródło: 

Sytuacja zdrowotna ludności Polski i jej uwarunkowania 2020", opracowanie pod red. B.Wojtyniaka i P.Goryńskiego, wyd. Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego – Państwowy Zakład Higieny (NIZP-PZH).

Autor

Wiktor Szczepaniak

Wiktor Szczepaniak - Doświadczony dziennikarz, redaktor i specjalista ds. komunikacji społecznej. Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Pracował m.in. w Polskiej Agencji Prasowej, Pulsie Biznesu, Instytucie Żywności i Żywienia, Instytucie Psychiatrii i Neurologii oraz w Głównym Inspektoracie Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych. Specjalizuje się w tematach związanych z żywnością i żywieniem, zdrowiem publicznym, profilaktyką zdrowotną, medycyną stylu życia, psychologią, neuroróżnorodnością, nauką i edukacją.

ZOBACZ TEKSTY AUTORA

ZOBACZ PODOBNE

  • Fot. PAP/P. Werewka

    Sól jodowana: jak ustrzegliśmy się poważnej choroby

    Niedobór jodu może wywołać chorobę charakteryzującą się głębokim ubytkiem możliwości intelektualnych. To właśnie on odpowiadał w dawnych czasach za występowanie na terenie Szwajcarii tzw. kretynizmu endemicznego. Polska ustrzegła się tego losu, bo w 1935 roku wprowadzono skuteczną profilaktykę - do soli kuchennej dodawany był jodek potasu.

  • fot. tanantornanutra/Adobe Stock

    Jak wygląda świat, gdy traci się wzrok?

    Pewnego dnia obudziłem się i już nic nie widziałem. Całe dzieciństwo przygotowywano mnie na ten moment, ale czy można być na to naprawdę gotowym? Największą szkołę życia dało mi morze. Ono buja każdego tak samo – opowiada Bartosz Radomski, fizjoterapeuta i przewodnik po warszawskiej Niewidzialnej Wystawie.

  • P. Werewka/PAP

    Milowy krok – przeszczep gałki ocznej

    W okulistyce mamy za sobą kolejny krok milowy – przeszczep gałki ocznej. Na razie jednak to operacja kosmetyczna, bo nie umiemy jeszcze połączyć nerwów wzrokowych, a więc przywrócić widzenia. Wszystko jednak przed nami – wyraził nadzieję prof. Edward Wylęgała, kierownik Katedry i Oddziału Klinicznego Okulistyki Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach.

  • Fot. PetitNuage/Adobe Stock

    Nikt nie odda wzroku skradzionego przez jaskrę

    Jaskry nie można wyleczyć. Kradnie nam wzrok i wcale nie jest przypisana starości. Nowe okulary na nosie, po badaniu jedynie ostrości widzenia, nie świadczą o tym, że na dnie oka nie czai się ta podstępna choroba, którą ma około milion Polaków, a połowa z nich o tym nie wie. O diagnostyce i leczeniu jaskry opowiada prof. dr hab. n. med. Iwona Grabska-Liberek, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Okulistycznego.

NAJNOWSZE

  • Adobe Stock

    Pierwsza pomoc emocjonalna w kryzysie – zasada czterech „Z”

    Pierwszej pomocy emocjonalnej może udzielić każdy, kto dostrzeże u innej osoby niepokojące objawy, które mogą być sygnałem kryzysu psychicznego. Obowiązuje tutaj zasada czterech „Z”. Na czym ona polega — wyjaśnia Lucyna Kicińska, ekspertka Biura ds. Zapobiegania Samobójstwom w warszawskim Instytucie Psychiatrii i Neurologii.

  • Profil hazardzisty

  • Sauna – sposób na zdrowie

  • Ludzkie kamienie: barwy, kształty i tajemnice

  • Próby samobójcze częstsze u dziewczyn

  • Dwie twarze eteru

    Eter to substancja o dwóch twarzach: z jednej strony przyczynił się do rewolucji w chirurgii, otwierając erę bezbolesnych operacji; z drugiej szybko stał się używką, a nawet, jak to miało miejsce w Polsce międzywojennej, prawdziwą plagą społeczną. Mimo to do dziś jest w medycynie ceniony. 

  • Brak łóżek i specjalistów – największe wyzwania polskiej geriatrii

  • Mleko kobiece to nie tylko pokarm