Przedmiot edukacja zdrowotna to nauka o zdrowiu, a nie ideologia
Autorka: Monika Grzegorowska
Ekspert: Prof. Michał Lew-Starowicz
Zarzuty, że Edukacja Zdrowotna to ideologia i seksualizowanie dzieci jest kompletnym niezrozumieniem o czym jest ten przedmiot. Dla dzieci w wieku szkolnym kwestie poznania tego co się dzieje w naszym ciele, nauczenie się higieny, granic własnej intymności - to zadbanie o ich zdrowie i bezpieczeństwo. Rozwój psychiczny i seksualny trwa od najmłodszych lat, a dzieci stają się ofiarami różnych nadużyć, które zostawiają ślad na całe życie. Dlatego musimy odpowiednio chronić zdrowie psychiczne i seksualne dzieci i młodzieży - uważa psychiatra, seksuolog prof. Michał Lew-Starowicz.

Edukacja dotycząca zdrowia seksualnego, która ma być częścią nowego przedmiotu została okrojona do minimum, a wciąż budzi kontrowersje. Naprawdę jest się czego obawiać?
Część dotycząca edukacji seksualnej została ujęta dość delikatnie, ze względu na to, że w Polsce wciąż panuje niewyjaśniony lęk przed standardami WHO-skimi, czyli zaleceniem, by edukować dzieci na wczesnym etapie. Jej elementy powinny być wprowadzane od początku rozwoju psychoseksualnego, czyli nawet przed szkołą podstawową – ale ewidentnie w sposób dostosowany do wieku. Niestety w Polsce ten temat wciąż rozumiany jest jako ideologia. Edukacja seksualna ma więc zawierać elementy typowo rozwojowe związane ze świadomością ciała, higieną, bezpieczeństwem, dojrzewaniem, odpowiedzialnością, kontrolowaniem płodności.
Jeśli to podstawy, to po co o tym mówić w szkole skoro dzieci więcej mogą sobie znaleźć same w internecie?
Właśnie o to chodzi, żeby dostawały wystandaryzowaną, sprawdzoną wiedzę. Przeciętne współczesne dziecko surfuje po internecie już przed ukończeniem 10go roku życia. Internet jest skarbnicą informacji, ale często niepotwierdzonych. Edukacja seksualna stanowi element korygujący wobec zupełnie niekontrolowanych informacji szerzonych w sieci, w mediach społecznościowych, czy wyobrażeń uzyskiwanych na przykład na podstawie oglądania pornografii.
Pornografii? Mówimy przecież o dzieciach w podstawówce?
Z badań wynika, że jedna czwarta dzieci w wieku do 12 roku życia ma doświadczenia kontaktu z pornografią. Edukacja seksualna stanowić będzie wtedy korygujące źródło wiedzy, która powinna być dostarczona od podstaw. Będzie zatem dotyczyć aspektów funkcjonowania ciała, anatomii, umiejętności nazywania części ciała, czy mówienia o zachodzących w nim zmianach. Ale też tak podstawowe rzeczy jak to, że trzeba zgłaszać się do lekarza na badania profilaktyczne – a nie tylko gdy jesteśmy chorzy, że na niektórych wizytach trzeba się rozebrać, że przed wizytą dobrze jest zadać o higienę – proszę mi wierzyć, że nawet tak oczywiste rzeczy dla niektórych stanowią problem. Edukacja zdrowotna jest w naszym kraju bardzo uboga, a to przekłada się na całkiem realne problemy zdrowia publicznego.
Jakie są tego konsekwencje?
Szerzej to np. późne rozpoznawanie chorób w społeczeństwie, brak profilaktyki zdrowotnej zarówno u kobiet, jak i u mężczyzn. A w kontekście zdrowia seksualnego to chociażby infekcje przenoszone drogą kontaktów seksualnych, istotne z punktu widzenia profilaktyki szczepienia, np. przeciwko HPV.
To samo dotyczy zdrowia psychicznego, które nadal bardzo często jest „zamiatane pod dywan”.
Co konkretnie ma pan na myśli?
Lęk i depresja są mylone z lenistwem czy brakiem ambicji, zaleganiem w łóżku, chorzy słyszą, żeby „wzięli się wreszcie za porządną robotę, to im przejdą smutne myśli”. Edukacja ma za zadanie eliminować szereg różnych błędnych przekonań, np. że osoby chorujące psychicznie są z natury niebezpieczne, stygmatyzowanie tych chorych. Ma wyjaśniać w jaki sposób i jakie czynniki kształtują zdrowie psychiczne, na ile różnych sfer życia ono się przekłada, jak należy o nie dbać. Szczególnie ważne dla dzieci jest rozumienie negatywnego wpływu mediów społecznościowych i nabycie umiejętności chronienia się przed ich negatywnym wpływem. O zdrowiu psychicznym w Polsce mówi się obecnie całkiem sporo w mediach, problemy są dostrzegane, ale podejmowane działania są niewystarczające. Dobrym tego przykładem jest opór wobec edukacji zdrowotnej, której jednym z zadań jest dbanie o zdrowie psychiczne młodych ludzi.
W niektórych szkołach będą tego uczyć katecheci. Część rodziców ma wątpliwości czy to właściwe osoby do prowadzenia takiego przedmiotu.
Najistotniejsze jest czy będzie to odpowiednio przeszkolony, wykwalifikowany pedagog lub osoba z wykształceniem medycznym. Podstawowe pytanie zatem brzmi: kto ma wystarczające kwalifikacje? Nie należy mylić edukacji o zdrowiu z katechezą, liczy się zakres przekazywanej wiedzy i kwalifikacje nauczyciela - potwierdzone realnym, sprawdzalnym wyszkoleniem.
Niektórzy obawiają się, że to nie zostało dobrze przygotowane i możemy niestety wylać dziecko z kąpielą…
Bardzo bym tego nie chciał, byłoby szkoda. Faktycznie jest trochę problemów: niektórzy nauczyciele nie czują się kompetentni, są kłopoty logistyczne – w niektórych szkołach zwyczajnie trudno jest wcisnąć ten przedmiot do planu lekcji. Efekt jest taki, że uczniowie się buntują przeciwko przychodzeniu do szkoły na nieobowiązkowy przedmiot na przykład na 7.00, albo w piątek późnym popołudniem.
Czyli może jednak powinien to być przedmiot obowiązkowy?
Docelowo nie mam wątpliwości, że powinien. To jest odpowiedzialność za zdrowie społeczeństwa, które jest podstawową wartością. Powinniśmy spojrzeć na to szerzej: zdrowie wpływa bowiem na każdy aspekt naszego życia, jego jakość, a nawet na sytuację ekonomiczną państwa – bo mniej środków przeznaczanych na leczenie kosztownych powikłań późno rozpoznawanych chorób to realne obciążenie dla budżetu.
Szeroko o zdrowiu tak, ale niektórzy mają wątpliwości czy dla dzieci w podstawówce nie za wcześnie na elementy edukacji seksualnej.
To te najgłośniejsze zarzuty – o szerzenie ideologii, prowokowanie ryzykownych zachowań czyo „seksualizację” (swoją drogą – sam termin jest nonsensem z logicznego punktu widzenia). To kompletne niezrozumienie czym jest edukacja seksualna. To nie jest zachęcanie do podejmowania aktywności seksualnej, tylko dbanie o zdrowie i bezpieczeństwo tu i teraz, jak również odpowiedzialne wybory i satysfakcję z nawiązywanych relacji i seksualną w przyszłości. Zanim do tego dojdzie, na dużo wcześniejszym etapie, konieczne jest zrozumienie zupełnie podstawowych rzeczy: poznanie własnego ciała, nauczenie się higieny, granic własnej intymności i poczucia bezpieczeństwa poprzez zrozumienie tego, co się dzieje w naszym ciele, jak ono rośnie, identyfikowania siebie. W kontekście tych ostatnich aspektów trudno jest mówić o „zbyt wczesnym wieku”. Należałoby się zastanowić, czy ostatnie lata podstawówki to już nie jest zbyt późno, żeby w ogóle zacząć mówić o ciele, o fizyczności, o płci. Dzieci doświadczają różnych trudności związanych z zaburzeniami rozwoju ciała, chorobami, jak i stają się ofiarami różnych nadużyć. Musimy uczyć dzieci gdzie przebiega granica bezpiecznych kontaktów ze światem zarówno dorosłych, jak i rówieśników. Umiejętność rozpoznawania takich rzeczy to kwestia zadbania o siebie.
Kolejny etap to przygotowanie do różnych zmian, które następują chociażby w okresie dojrzewania, a następniemowa o tym, co się wiąże z nawiązywaniem relacji, także seksualnych, i ta wiedza powinna poprzedzać realne doświadczenia, bo mają do nich przygotowywać – tak, żeby były zarówno bezpieczne, odpowiedzialne, ale i przyjemne. Dopiero tak skonstruowana edukacja ma jakikolwiek sens.
Czym może skutkować jej brak w odpowiednim wieku?
Brak edukacji to zwielokrotnienie liczby pacjentów z problemami seksualnymi, dramatami w związkach, brakiem przyjemności w seksie, ale też często problemami dotyczącymi niechcianej ciąży, infekcjami przenoszonymi drogą kontaktów seksualnych, czy dramatami wynikającymi z powikłań, np. rakiem szyjki macicy, rakiem jądra i tak dalej.
A jeśli chodzi o zdrowie psychiczne - co wchodzi w zakres takiej edukacji?
W ramach tego przedmiotu ma być mowa przede wszystkim o tym, co jest ważne dla zdrowego rozwoju psychicznego i różnych aspektach higieny życia, a więc zarówno o dbaniu o rozwój emocjonalny, higienę snu, o negatywnym wpływie substancji psychoaktywnych, jak i nadmiernym korzystaniu z mediów społecznościowych, o potrzebie chronienia swojej tożsamości w obszarze cyfrowym.
Bardzo istotne jest wczesne rozpoznawanie objawów lękowych i depresyjnych, tego jak sobie z nimi radzić, czy z chronieniem się przed różnego rodzaju nadużyciami ze strony rówieśników, zarówno w realu, jak i w świecie wirtualnym.
Pamiętajmy też, że jednym z głównych problemów zdrowia publicznego i przyczyną powikłań fizycznych w Polsce są konsekwencje nadużywania alkoholu - w Polsce mamy ponad 800 tys. osób uzależnionych i parę milionów nadużywających alkohol. Dzieci, które wzrastają w rodzinach z problemem alkoholowym jest więc bardzo dużo. Do tego przemoc fizyczna, psychiczna, różnego rodzaju zaniedbania rodziców, czy brak odpowiednich warunków rozwoju. Zatroszczenie się o te wszystkie kwestie to nauczenie dzieci co jest prawidłowe, w jakich warunkach powinny mieć możliwość wzrastać, gdzie zgłosić się po pomoc, w jaki sposób z tej pomocy korzystać, z jakimi problemami można zgłaszać się chociażby do szkolnego pedagoga.
Tak więc jest mnóstwo różnych rzeczy do przerobienia.
W tym kontekście trudno uwierzyć, że można być przeciwnym takiemu przedmiotowi.
To prawda, równie dobrze moglibyśmy skandować, że nie chcemy być zdrowi.