Krótkowzroczność u dzieci coraz większa i powszechniejsza
Krótkowzroczność to najczęściej diagnozowana wada wzroku u dzieci. Nie można jej wyleczyć, ale można zahamować jej postęp. Jak? Chociażby przebywając często w naturalnym świetle dziennym i patrząc hen przed siebie. Nie można skupiać się przez większość dnia na ekranie, w zeszycie czy książce. To rozleniwia, a oczy lenistwa nie lubią.
Krótkowzroczność (miopia) to wada wzroku, która polega na nieostrym widzeniu obiektów, które znajdują się w oddali, przy jednoczesnym dobrym widzeniu tych w małej odległości. W wyniku rozwoju wady promienie światła nie docierają na siatkówkę, tylko skupiają się przed nią.
Dla osoby z krótkowzrocznością świat przed jej nosem jest ostrzejszy niż obrazy w tle, w zależności od zaawansowania wady wzroku pozostające mniej lub bardziej rozmazane. Można to porównać do patrzenia przez źle wyregulowany obiektyw aparatu. Dlatego osoby z krótkowzrocznością przysuwają przedmioty bliżej nosa i mrużą oczy, by dostrzec napisy znajdujące się dalej od nich.
Krótkowzroczność u dzieci
Krótkowzroczność stała się epidemią naszych czasów. W USA i Europie dotyczy ona ok. 50 proc. młodych dorosłych, a w Azji Środkowo-Wschodniej – nawet ponad 90 proc. Szacuje się, że w 2050 roku krótkowzroczność będzie miał co drugi człowiek na świecie, w tym miliard osób z wadą przekraczającą minus 6 dioptrii.
Polskie dzieci nie stanowią tu żadnego wyjątku – również ich nie ominęło upowszechnianie się krótkowzroczności, która występuje też w coraz wcześniejszym wieku. Tę i inne wady wzroku diagnozuje się już u blisko połowy polskich dzieci w wieku 3–15 lat. W prawie 62 proc. to właśnie krótkowzroczność. W 31 proc. rozpoznaje się astygmatyzm, a u blisko 16 proc. – nadwzroczność.
Skąd się bierze krótkowzroczność?
„Rosnąca liczba diagnozowanych dzieci z wadą krótkowzroczności to nie tylko kwestia uwarunkowań genetycznych, czyli np. prawdopodobieństwo dziedziczenia choroby od rodzica mającego wadę, ale również efekt czynników środowiskowych i niewłaściwego stylu życia. Progresji krótkowzroczności może sprzyjać niska aktywność na świeżym powietrzu i mała dawka naturalnego światła, a także nadmierne korzystanie z urządzeń cyfrowych i związana z tym praca wzrokowa na bliskich odległościach” – wyjaśnia Martyna Zep, optometrystka Medicover Optyk.
Nie przeocz wady wzroku u dziecka. Jedna wizyta kluczowa
Małe dziecko potrafi świetnie ukryć wadę wzroku przed rodzicami. Szybko się do niej przyzwyczaja i zupełnie normalnie funkcjonuje, fundując sobie m.in. amblyopię, czyli niedowidzące tzw. leniwe oko. Dlatego tak istotne jest, by pierwszą wizytę u okulisty odbyć z dzieckiem w określonym momencie. To wizyta obowiązkowa, bo z biegiem czasu coraz trudniej wyleczyć niedowidzenie.
Pierwsze objawy krótkowzroczności
Niepokojącymi sygnałami, które powinny dać do myślenia rodzicom i skłonić ich do wizyty z dzieckiem u specjalisty, może być mrużenie czy pocieranie przez podopiecznego oczu lub słabsza koncentracja. Dziecko może uskarżać się na ból głowy, podsuwać bliżej książkę i przysuwać się do ekranu komputera lub telewizora, a w szkole siadać bliżej tablicy.
„To znak, że koniecznie trzeba zbadać wzrok. Dzieciom w wieku szkolnym zaleca się kontrolę przynajmniej raz do roku, najlepiej przed rozpoczęciem roku szkolnego” – radzi ekspertka Martyna Zep.
Diagnoza krótkowzroczności – im szybciej, tym lepiej
Nie należy bagatelizować objawów krótkowzroczności, bo choć nie można jej wyleczyć, to można zahamować rozwój wady. Wszystko po to, by zminimalizować ryzyko wystąpienia powikłań.
„Niekorygowana i niespowalniana wada w dzieciństwie może prowadzić w życiu dorosłym
do groźnych powikłań, np.: zaćmy, jaskry, zwyrodnienia plamki żółtej w przebiegu krótkowzroczności czy odwarstwienia siatkówki, które – nieleczone lub zbyt późno wykryte – mogą prowadzić do znacznego, nieodwracalnego obniżenia ostrości wzroku, a w skrajnych przypadkach do całkowitej utraty wzroku” – ostrzega Martyna Zep.
Dlaczego aktywność fizyczna jest ważna dla wzroku?
Aktywność fizyczna odgrywa tutaj znaczącą rolę. To forma profilaktyki. Eksperci radzą, by nie wysilać wzroku, skupiając go na bliskich odległościach, przez więcej niż trzy godziny dziennie. Dotyczy to na przykład korzystania z urządzeń cyfrowych. Nie wlicza się tutaj czasu szkolnego. Ponadto co najmniej dwie godzinny dziennie powinniśmy spędzać na zewnątrz, w naturalnym świetle, i patrzeć w dal. A jeśli pracujemy przy biurku, obowiązuje nas zasada 20-20-20, czyli: co 20 minut na 20 sekund przenosimy wzrok na odległość min. 20 stóp (ok. 6 m).
„Najnowsze wieloośrodkowe badanie potwierdziło, że zwiększenie czasu spędzanego na zewnątrz od jednej do trzech godzin dziennie może obniżyć ryzyko wystąpienia krótkowzroczności o 50 proc. Z kolei w metaanalizie z 2012 roku wskazano na obniżenie ryzyka rozwoju krótkowzroczności o 2 proc. dla każdej dodatkowej godziny spędzonej na zewnątrz w ciągu tygodnia” – odwołują się do licznych badań eksperci Polskiego Towarzystwa Naukowego.
Źródła:
Wytyczne Polskiego Towarzystwa Okulistycznego dot. krótkowzroczności u dzieci
Materiały ze spotkania prasowego ekspertów z Medicover Optyk i Hoya dot. epidemii krótkowzroczności u dzieci z 7.08.2024 r.