Rak jelita grubego: jak uniknąć? Czy można z nim żyć?

Zaawansowany rak jelita grubego chorobą przewlekłą? To się może zdarzyć. Jeszcze 20 lat temu tego rodzaju diagnoza oznaczała zaledwie kilka miesięcy życia. Teraz, dzięki nowym terapiom, są pacjenci, którzy mają możliwość nie tylko znacznego w tym kontekście przedłużenia życia. Często jest to też życie dobrej jakości. Lepiej jednak do rozwoju tego nowotworu nie doprowadzić, a ratunkiem przed nim jest kolonoskopia.

Rys. Krzysztof "Rosa" Rosiecki
Rys. Krzysztof "Rosa" Rosiecki

- Rak jelita grubego to jeden z krótkiej listy raków, gdzie dzięki badaniom profilaktycznym rzeczywiście można coś zrobić, zanim dojdzie do zaawansowanego stadium – podkreśla prof. Lucjan Wyrwicz, szef Kliniki Onkologii i Radioterapii Narodowego Instytutu Onkologii w Warszawie.

Najlepszym badaniem w tym przypadku jest kolonoskopia. Polega ona na wprowadzeniu poprzez odbyt do dolnego odcinka przewodu pokarmowego endoskopu, czyli cienkiego i giętkiego przyrządu zakończonego kamerką. Lekarz dzięki temu może dokładnie obejrzeć tkanki wyścielające jelito grube, a nawet część cienkiego. Jeśli w trakcie badania okazuje się, że w jelicie znajdują niepokojące zmiany - polipy, można je na bieżąco usuwać. Są one później badane histopatologicznie. Badanie może nie należy do najprzyjemniejszych, ale nie jest bolesne, a ponadto można je wykonać w znieczuleniu.

- Ostatnie badania wskazują, że wystarczy jedna kolonoskopia na 17 lat – podkreśla wiceprezeska Fundacji EuropaColon Polska Iga Rawicka.

Fot. PAP/P. Werewka

Kolonoskopia jest super. Nie wierzysz? To sprawdź!

Kolonoskopia jest najskuteczniejszym i najszybszym sposobem zarówno zapobiegania raka jelita grubego, jak i jego diagnozy i terapii. Ma tyle korzyści, że warto przymknąć oko na uciążliwości związane z tym zabiegiem. W końcu bardzo często kończy się na jednym takim zabiegu w życiu.

Rak jelita grubego rozwija się stosunkowo powoli. Nie daje przy tym żadnych specyficznych objawów.

Prof. Wyrwicz wskazuje, że trafiają do niego z grubsza trzy kategorie pacjentów:

  • Pacjenci, którzy wykonali kolonoskopię w ramach programu badań przesiewowych i zostały wykryte zmiany nowotworowe, przy czym nie odczuwali żadnych dolegliwości;
  • Młode osoby, które miały niepokojące objawy, na przykład uporczywe bóle brzucha;
  • Osoby, które w badaniach kontrolnych miały oznaczone tzw. próby wątrobowe i ich wyniki były złe, w związku z czym lekarze poszukiwali tego przyczyny.

Podkreśla, by nie bagatelizować takich objawów, jak:

  • Nieprawidłowe wyniki morfologii krwi
  • Zmiana rytmu wypróżnień – np. biegunki na przemian z zaparciami
  • Krwawienia z odbytu, krew w stolcu (należy taki objaw sprawdzić także wtedy, gdy pacjent/ka cierpi z powodu hemoroidów)
  • Tzw. ołówkowe stolce – czyli mające kształt i szerokość ołówka.

Zwraca uwagę, by pacjenci z hemoroidami kontrolowali się u lekarza; bywa, że krwawienie z odbytu niesłusznie przypisują tej właśnie dolegliwości. Szczególnie trzeba być uważnym, jeśli hemoroidy są oporne na leczenie - warto wówczas poszukać ewentualnej innej przyczyny krwawień.

Polipy w trakcie kolonoskopii: co robić

Jeśli badanie kolonoskopowe nie wykaże żadnych zmian, pacjent może czuć się w miarę bezpiecznie. Jeśli natomiast podczas kolonoskopii konieczne jest usunięcie polipów, należy spytać lekarza, co dalej robić. Zmienione tkanki powinny być zbadane, by wiadomo było, jaki jest ich rodzaj. M.in. w zależności od niego lekarz da wskazówki, co dalej robić. Być może trzeba będzie poddać się badaniu kolonoskopowemu za jakiś czas.

Fot. PAP/S. Leszczyński

Choroba onkologiczna i niedożywienie: diabelski duet

Zawsze też warto, niezależnie od rezultatu kolonoskopii, stosować podstawowe zasady profilaktyki nie tylko raka jelita grubego, ale i innych chorób. To przede wszystkim zdrowa dieta (niewielkie, ale częste posiłki, składające się przede wszystkim z warzyw oraz produktów zbożowych ze sporą zawartością błonnika, nieprzetworzone w przemysłowej produkcji, ograniczenie mięsa, zwłaszcza czerwonego, unikanie alkoholu, spożywanie jogurtów i kefirów, a także – oczywiście w rozsądnych ilościach – tłuszczy roślinnych takich jak oliwa z oliwek czy olej rzepakowy), regularna aktywność fizyczna (chociażby intensywne spacery), abstynencja tytoniowa, wysypianie się.

Lekarz podkreśla, że te zasady mogą nie wystarczyć u niektórych osób, by uniknąć raka, ale jeśli już się przydarzy taka choroba, pacjent w ogólnym dobrym stanie zdrowia ma dużo więcej opcji leczenia i o wiele lepsze rokowanie niż ten zaniedbany.

Życie dobrej jakości z rakiem jelita grubego

Niestety, u co 3-4 pacjenta w Polsce rak jelita grubego jest rozpoznawany w stadium zaawansowanym. Do tej grupy należą pani Barbara i pan Roman, którzy podzielili się z dziennikarzami swoimi historiami.

- 1 stycznia 2017 roku dostałam boleści, zasłabłam. Miałam 61 lat – mówi pani Barbara.

Pan Roman zaś 5 marca 2016 roku trafił do szpitala z podejrzeniem ostrego zapalenia wyrostka robaczkowego. Okazało się, że w jelicie grubym ma guza o wymiarach 10 na 7 cm. Pan Roman długo bagatelizował krwawienia z odbytu, ale składał je na karb hemoroidów.

Choroba paradoksalnie pozwoliła obydwojgu się spotkać i nawiązać głęboką relację. Państwo Barbara i Roman to ci pacjenci, u których rak jelita grubego stał się chorobą przewlekłą – przyjmują leki, poddają się regularnym badaniom, ale żyją zupełnie normalnie i ktoś niewtajemniczony nie wpadłby na to, że są poważnie chorzy.

Dr Leszek Kraj z Kliniki Onkologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego zaznacza, że zaawansowany rak jelita grubego jest chorobą, której dziś nie da się wyleczyć. 

- Naszą intencją jest wydłużanie przeżycia chorych dzięki zastosowaniu leczenia sekwencyjnego kolejnymi liniami terapii – mówi. 

Wskazuje, że jeszcze 10 lat temu można było przedłużyć życie pacjenta z rozsianym rakiem jelita grubego o 12 miesięcy. Obecnie, dzięki nowym terapiom, ten czas wydłużył się trzykrotnie.

Fot. PAP/M. Kmieciński

Jak znany onkolog leczył się z nowotworu: rozmowa z prof. Jassemem

- Dzisiaj rak jelita grubego jest przykładem choroby, z której u niektórych pacjentów - dobrze wyselekcjonowanych, odpowiadających na leczenie - jesteśmy w stanie zrobić chorobę przewlekłą, taką jak cukrzyca czy nadciśnienie tętnicze. Nie jesteśmy jej w stanie wyleczyć, ale możemy wydłużać życie pacjentów i poprawiać jego jakość – tłumaczy dr Kraj.

Kluczem jest odpowiedni dobór terapii. Nie każdy pacjent z nowoczesnych opcji może skorzystać. 

- Jeśli nie zakwalifikujemy pacjenta do nowoczesnego leczenia zgodnie z odpowiednimi kryteriami, to jego organizm może być zbyt słaby i pacjent nie tylko nie odniesie korzyści, ale odniesie wręcz szkody z leczenia – podkreśla prof. Wyrwicz.

Ubolewa, że są lekarze, którzy wolą jednak zapisać pacjentowi lek, niż powiedzieć, że ze względu na jego stan sprawności i osłabienie organizmu takie leczenie może nie przynieść korzyści - a wręcz spowodować szkody. Poza tym sami pacjenci wywierają presję na lekarzy oczekując, że dostaną kolejną terapię.

- Musimy uświadamiać lekarzy i pacjentów, że personalizacja leczenia nie polega na tym, aby podać drogi lek, ale na tym, żeby dostosować terapię do danego chorego – podkreślił prof. Wyrwicz.

Pacjenci, którzy zostaną prawidłowo zakwalifikowani do leczenia, często nie muszą przebywać w szpitalu, by otrzymywać chemioterapię.  Lekarze zaznaczają, że większość schematów chemioterapii podawanych we wlewach dożylnych można stosować w domu z użyciem tzw. infuzorów (są one refundowane), które wymagają wkłucia centralnego. Dzięki nim chorzy zamiast spędzać 46 godzin w szpitalu mogą podczas podawania chemioterapii przebywać w domu.

- Zamknięcie chorych w szpitalu to zabieranie im możliwości aktywnego funkcjonowania, a jakość życia pacjenta na tym cierpi. Poza tym jest to rozwiązanie znacznie droższe dla systemu ochrony zdrowia – mówi prof. Wyrwicz. 

Jego zdaniem konieczne jest zrobienie wszystkiego, by pacjent z taką chorobą jak nowotworowa, nie chorował dodatkowo na depresję. Nie tylko obniża ona jakość życia chorych, ale utrudnia leczenie raka.

Justyna Wojteczek, zdrowie.pap.pl

Źródło: Spotkanie prasowe 29 czerwca 2021 roku zorganizowane przez Fundację EuropaColon Polska.

Autorka

Justyna Wojteczek

Justyna Wojteczek - Pracę dziennikarską rozpoczęła w Polskiej Agencji Prasowej w latach 90-tych. Związana z redakcją społeczną i zagraniczną. Zajmowała się szeroko rozumianą tematyką społeczną m.in. zdrowiem, a także polityką międzynarodową, również w Brukseli. Była też m.in. redaktor naczelną Medical Tribune, a później także redaktor prowadzącą Serwis Zdrowie. Obecnie pełni funkcję zastępczyni redaktora naczelnego PAP. Jest autorką książki o znanym hematologu prof. Wiesławie Jędrzejczaku.

ZOBACZ TEKSTY AUTORKI

ZOBACZ PODOBNE

  • Fot. PAP/P. Werewka

    Sól jodowana: jak ustrzegliśmy się poważnej choroby

    Niedobór jodu może wywołać chorobę charakteryzującą się głębokim ubytkiem możliwości intelektualnych. To właśnie on odpowiadał w dawnych czasach za występowanie na terenie Szwajcarii tzw. kretynizmu endemicznego. Polska ustrzegła się tego losu, bo w 1935 roku wprowadzono skuteczną profilaktykę - do soli kuchennej dodawany był jodek potasu.

  • fot. tanantornanutra/Adobe Stock

    Jak wygląda świat, gdy traci się wzrok?

    Pewnego dnia obudziłem się i już nic nie widziałem. Całe dzieciństwo przygotowywano mnie na ten moment, ale czy można być na to naprawdę gotowym? Największą szkołę życia dało mi morze. Ono buja każdego tak samo – opowiada Bartosz Radomski, fizjoterapeuta i przewodnik po warszawskiej Niewidzialnej Wystawie.

  • P. Werewka/PAP

    Milowy krok – przeszczep gałki ocznej

    W okulistyce mamy za sobą kolejny krok milowy – przeszczep gałki ocznej. Na razie jednak to operacja kosmetyczna, bo nie umiemy jeszcze połączyć nerwów wzrokowych, a więc przywrócić widzenia. Wszystko jednak przed nami – wyraził nadzieję prof. Edward Wylęgała, kierownik Katedry i Oddziału Klinicznego Okulistyki Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach.

  • Fot. PetitNuage/Adobe Stock

    Nikt nie odda wzroku skradzionego przez jaskrę

    Jaskry nie można wyleczyć. Kradnie nam wzrok i wcale nie jest przypisana starości. Nowe okulary na nosie, po badaniu jedynie ostrości widzenia, nie świadczą o tym, że na dnie oka nie czai się ta podstępna choroba, którą ma około milion Polaków, a połowa z nich o tym nie wie. O diagnostyce i leczeniu jaskry opowiada prof. dr hab. n. med. Iwona Grabska-Liberek, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Okulistycznego.

NAJNOWSZE

  • Adobe Stock

    Pierwsza pomoc emocjonalna w kryzysie – zasada czterech „Z”

    Pierwszej pomocy emocjonalnej może udzielić każdy, kto dostrzeże u innej osoby niepokojące objawy, które mogą być sygnałem kryzysu psychicznego. Obowiązuje tutaj zasada czterech „Z”. Na czym ona polega — wyjaśnia Lucyna Kicińska, ekspertka Biura ds. Zapobiegania Samobójstwom w warszawskim Instytucie Psychiatrii i Neurologii.

  • Profil hazardzisty

  • Sauna – sposób na zdrowie

  • Ludzkie kamienie: barwy, kształty i tajemnice

  • Próby samobójcze częstsze u dziewczyn

  • Dwie twarze eteru

    Eter to substancja o dwóch twarzach: z jednej strony przyczynił się do rewolucji w chirurgii, otwierając erę bezbolesnych operacji; z drugiej szybko stał się używką, a nawet, jak to miało miejsce w Polsce międzywojennej, prawdziwą plagą społeczną. Mimo to do dziś jest w medycynie ceniony. 

  • Brak łóżek i specjalistów – największe wyzwania polskiej geriatrii

  • Mleko kobiece to nie tylko pokarm