Współczesne wyroby tytoniowe i nikotynowe – nowe, ale czy lepsze?

Nowe wyroby nikotynowe i tytoniowe są szkodliwe – nie dajmy się zwieść pozorom. Choć różnią się mechanizmem działania od tradycyjnych papierosów, nadal niosą poważne zagrożenia dla zdrowia – podkreśla prof. Paweł Koczkodaj z Zakładu Epidemiologii i Prewencji Pierwotnej Nowotworów Narodowego Instytutu Onkologii w Warszawie.

Adobe Stock
Adobe Stock

Czym właściwie jest nikotyna i na jakiej zasadzie działa?

Nikotyna to alkaloid pochodzenia roślinnego, pozyskiwany głównie z liści tytoniu. Ma silne działanie psychoaktywne i wpływa na tzw. ośrodek nagrody w mózgu, co prowadzi do uzależnienia. Choć osoby sięgające po nikotynę często deklarują, że działa na nie uspokajająco, to jest to mylące – nikotyna pobudza układ nerwowy, podnosi ciśnienie i przyspiesza tętno. Efekt chwilowej poprawy koncentracji szybko mija, pozostawiając organizm w stanie zwiększonego napięcia. Uzależnienie od nikotyny jest oficjalnie sklasyfikowaną jednostką chorobową.

Jakie są skutki palenia tytoniu?

Skutki są dalekosiężne – zarówno długo, jak i krótkoterminowe. Nie ma w naszym organizmie tkanki, która byłaby całkowicie bezpieczna przy narażeniu na działanie dymu tytoniowego. Palenie to główny modyfikowalny czynnik ryzyka nowotworów. Obecnie znamy około 20 lokalizacji nowotworowych, których rozwój ma bezpośredni związek z paleniem. Problem dotyczy nie tylko samych palaczy - bierne palenie, czyli wdychanie dymu przez osoby znajdujące się w otoczeniu osoby palącej, również powoduje kilka tysięcy zgonów rocznie w Polsce.

Jaki wpływ na zdrowie mają nowe wyroby nikotynowe?

Nikotynę dostarcza się dziś nie tylko w tradycyjnej formie papierosa. Mamy m.in.: e-papierosy, woreczki nikotynowe, a także podgrzewacze tytoniu. Choć różnią się formą, ich działanie jest podobne – uzależniają i mają negatywny wpływ na zdrowie. Szczególnie niepokojące jest to, że po tego typu produkty coraz częściej sięgają osoby młode. Młodzież eksperymentuje z nimi, kuszona smakami, kolorowymi opakowaniami czy brakiem nieprzyjemnego zapachu, występującego w przypadku papierosów tradycyjnych.

Adobe Stock

Wapowanie - „sport” nastolatków

Co czwarty nastolatek pali tradycyjne papierosy, większość sięga jednak po e-papierosy - kolorowe, smakowe i nieprzebadane. Największe urządzenie potrafi pomieścić w sobie tyle nikotyny co 30 paczek papierosów. Są i takie, które jej nie zawierają, ale – jak pokazują badania – zawierają analogi nikotyny, które trzy razy mocniej uzależniają – ostrzega prof. Marcin Wojnar, kierownik Katedry i Kliniki Psychiatrycznej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

Czy e-papierosy i podgrzewany tytoń są zdrowszą alternatywą dla tradycyjnych papierosów?

To bardzo powszechne, a zarazem niebezpieczne przekonanie. E-papierosy oraz wyroby z podgrzewanym tytoniem są szkodliwe dla zdrowia i nie powinny być traktowane jako bezpieczne zamienniki tradycyjnych papierosów, ani jako skuteczne narzędzia do rzucania palenia. Ich używanie wiąże się z ryzykiem uzależnienia, ale także z negatywnym wpływem na zdrowie m.in. na układ nerwowy, zwłaszcza u młodych osób, których organizmy dopiero się rozwijają.

Czy tzw. białe snusy, czyli potocznie woreczki nikotynowe, uzależniają szybciej i silniej niż dym tytoniowy?

To zależy od dawki nikotyny, od częstotliwości zażywania, od predyspozycji danej osoby, ale na pewno trzeba pamiętać, że nikotyna – niezależnie od źródła pochodzenia - jest szalenie uzależniającą substancją psychoaktywną, więc tak naprawdę można uzależnić się bardzo szybko niezależnie od kategorii produktu.

Czy wapowanie to nowa rozrywka nastolatków?

W badaniu Global Youth Tobacco Survey (GYTS), przeprowadzonym w Polsce przez Narodowy Instytut Onkologii we współpracy z WHO i CDC wśród uczniów w wieku 13–15 lat wykazaliśmy, że w 2022 r. codziennie po e-papierosy sięgało około 23 proc. dziewcząt i 21 proc. chłopców. To wprawdzie nieco mniej niż w 2016 roku, ale mimo to Polska pozostaje jednym z krajów UE z najwyższym odsetkiem młodzieży używającej e-papierosów. W przypadku tytoniu podgrzewanego mówimy o 10 proc. chłopców, jak i 10 proc. dziewcząt. Po papierosy tradycyjnie sięgało codziennie około 12 proc. chłopców i 13 proc. dziewcząt.

vchalup

Nikotyna i zaburzenia psychiczne tworzą błędne koło

Problemy psychiczne już od młodości sprzyjają paleniu, co wiąże się z dramatycznym skróceniem życia. Jednocześnie regularny kontakt z nikotyną oznacza większe ryzyko różnych zaburzeń umysłu. Chodzi zarówno o rozmaite wyroby tytoniowe, jak i tzw. e-papierosy

Dlaczego to takie niebezpieczne?

Przede wszystkim dlatego, że młody organizm jest szczególnie wrażliwy na działanie nikotyny. Ponadto, nie do końca wiadomo, co tak naprawdę znajduje się w e-papierosach – ich skład może zawierać różne substancje wpływające m.in. na układ nerwowy, funkcje poznawcze czy koncentrację. Niepokoi też fakt, że jeden e-papieros może zawierać ilość nikotyny odpowiadającą nawet 20 paczkom tradycyjnych papierosów, a młodzi ludzie korzystają z nich przez cały dzień.

 E-papierosy i tytoń podgrzewany to nie jest „mniejsze zło"?

Dokładnie tak. Choć różnią się mechanizmem działania od tradycyjnych papierosów, nadal niosą poważne zagrożenia dla zdrowia. Nie zawierają substancji smolistych, ale podgrzewają mieszaniny chemiczne do wysokich temperatur – często z udziałem tworzyw sztucznych – co może generować nowe, nieznane jeszcze substancje szkodliwe. Co więcej, nie ma silnych dowodów naukowych na to, że te produkty skutecznie pomagają rzucić palenie. Zamiast nich, zalecane są natomiast sprawdzone metody, a mianowicie nikotynowa terapia zastępcza czy leki, np. cytyzyna.

W Polsce jednak trudno rzucić palenie, bo poradnie antynikotynowe można policzyć na palcach jednej ręki?

Niestety, obecnie w Polsce działa bardzo niewiele poradni antynikotynowych. W ramach Narodowej Strategii Onkologicznej podejmowane są działania, by w każdym województwie funkcjonowała co najmniej jedna taka placówka. Statystyki są alarmujące – codziennie, według różnych źródeł, pali nawet od 26 do 29 proc. dorosłych Polaków, a należy zwrócić uwagę, że jesteśmy jedną z pięciu największych populacji w Unii Europejskiej. Tymczasem zgodnie z założeniami Europe’s Beating Cancer Plan (jeden ze strategicznych dokumentów zdrowotnych Komisji Europejskiej), do 2040 roku, mniej niż 5 proc. dorosłych w UE miałoby używać wyrobów tytoniowych. Cel jest bardzo ambitny.

Co się powinno w takim razie wydarzyć, by Polacy nie sięgali po papierosy?

Na pewno nadal powinniśmy edukować na temat skutków zdrowotnych narażenia na dym tytoniowy, ale także odnośnie efektów używania nowych wyrobów tytoniowych i nikotynowych, które niejednokrotnie stanowią wstęp do palenia papierosów tradycyjnych. Oprócz tego, są pewne pomysły, które należałoby rozważyć. Dania np. wprowadza elektroniczny portfel, co oznacza, że każda osoba kupująca tytoń czy alkohol może to zrobić wyłącznie przy użyciu takiego portfele. Dzięki temu można zweryfikować wiek klienta. Jeśli nie jest pełnoletni, po prostu nie kupi tych produktów. Takie rozwiązanie jest bardzo proste i mogłoby przynieść naprawdę konkretną zmianę.

Można też zrezygnować z ekspozycji wyrobów tytoniowych i nikotynowych w punktach sprzedaży czy sklepach, a oprócz tego wprowadzić tzw. plain packaging, czyli ujednolicić wygląd paczki papierosów i wprowadzić wymóg, że opakowanie musi być ciemnozielone, bez logotypów, z ujednoliconą czcionką, co sprawia, że wizualnie produkt staje się nieatrakcyjny. Czyli nie dość, że chowamy te produkty pod ladą, nie ma ich nigdzie indziej w sklepie, to mają zgniły kolor i bardzo dużą powierzchnię pokrytą ostrzeżeniem obrazkowym i tekstowym, a nazwa marki zajmuje bardzo mało miejsca, bo powinna być pisana małą czcionka.

zdj. AdobeStock

Warto rzucić palenie przed planowanym leczeniem operacyjnym

Wiele osób uważa, że rzucanie palenia po rozpoznaniu choroby nie ma już sensu. Tymczasem specjaliści podkreślają, że nic bardziej mylnego. „Kontynuacja nałogu dramatycznie pogarsza szanse chorego na wyleczenie” – podkreśla prof. Jacek Jassem. Australijscy naukowcy właśnie opublikowali badanie, które to potwierdza.

Rozwiązania te zapisano m.in. w Ramowej Konwencji Światowej Organizacji Zdrowia o Ograniczeniu Użycia Tytoniu (FCTC). Polska jest jej sygnatariuszem. Narzędzia, o których mówimy, zostały wprowadzone już w niektórych krajach, u nas niestety jeszcze nie. Poza tym, nawiązując do niedawnej publikacji w czasopiśmie „The Lancet Regional Health Europe” o tzw. „quick buys”, czyli rozwiązaniach przynoszących najszybsze zmiany w prewencji nowotworów, bardzo szybko można wpływać na zachowania zdrowotne w populacji, prowadząc odpowiednią politykę fiskalną. Do najszybciej działających rozwiązań, jak pokazuje artykuł, należy np. podnoszenie akcyzy. Efekt populacyjny widoczny może być już po około czterech miesiącach.

Ponadto, powinniśmy uszczelnić zakaz reklamy i promocji tych wyrobów, bo wciąż w sklepach półki i napisy świecą i zachęcają do kupna. Dostępne są też urządzenia-szafy, w których z pominięciem kolejki, po przywołaniu kasjera, można nabyć wyroby nikotynowe. To są triki, które powodują, że niestety te wyroby są dosłownie na wyciągnięcie ręki. Nasze badania (GYTS) pokazują, że ponad 44 proc. dzieci w wieku 13–15 lat, które palą papierosy tradycyjne, kupuje je w legalnych punktach sprzedaży.

Proszę sobie wyobrazić, że trzynastolatek idzie do sklepu i kupuje papierosy. To jest zdrowotny dramat. Dlatego też, w mojej ocenie, należałoby wzmocnić kontrolę także w tym zakresie.  

Co jest dziś największym zagrożeniem?

Fałszywe poczucie bezpieczeństwa. Żaden wyrób nikotynowy – niezależnie od formy – nie jest obojętny dla zdrowia. Nie powinniśmy traktować ich jako niewinnych czy „nowoczesnych”, „nowatorskich” alternatyw, szczególnie gdy chodzi o zdrowie dzieci i młodzieży. Potrzebujemy zdecydowanej polityki zdrowotnej, regulacji i działań edukacyjnych. To nie tylko kwestia zdrowia jednostki, ale całego społeczeństwa w kolejnych dekadach.

Ekspert

Archiwum prywatne

prof. Paweł Koczkodaj - dr hab. n. med., profesor Instytutu, EMBA - Kierownik Pracowni Prewencji Pierwotnej i Polityki Zdrowotnej w Zakładzie Epidemiologii i Prewencji Pierwotnej Nowotworów w Narodowym Instytucie Onkologii w Warszawie. W swojej pracy naukowej koncentruje się na zdrowiu publicznym, ze szczególnym uwzględnieniem zagadnień związanych z prewencją nowotworów złośliwych oraz polityką zdrowotną. Jest laureatem licznych prestiżowych stypendiów, m.in. Fulbright-Schuman Award w Comprehensive Cancer Center na University of Virginia w Charlottesville (USA), Poland Clinical Scholars Research Training Program w Harvard Medical School (USA), oraz Kościuszko Foundation Scholarship w National Cancer Institute w Waszyngtonie (USA). Kierownik oraz członek zespołów badawczych w krajowych i międzynarodowych projektach naukowych realizowanych we współpracy m.in. z Międzynarodową Agencją Badań nad Rakiem (IARC) w Lyonie, Biurem WHO w Polsce oraz Centers for Disease Control and Prevention (CDC) w Atlancie. Autor i współautor licznych publikacji naukowych z zakresu prewencji i epidemiologii chorób nowotworowych, prelegent na międzynarodowych i krajowych kongresach, autor doniesień zjazdowych.

ZOBACZ TEKSTY EKSPERTA

Autorka

Klaudia Torchała

Klaudia Torchała - Z Polską Agencją Prasową związana od końca swoich studiów w Szkole Głównej Handlowej, czyli od ponad 20 lat. To miał być tylko kilkumiesięczny staż w redakcji biznesowej, została prawie 15 lat. W Serwisie Zdrowie od 2022 roku. Uważa, że dziennikarstwo to nie zawód, ale charakter. Przepływa kilkanaście basenów, tańczy w rytmie, snuje się po szlakach, praktykuje jogę. Woli małe kina z niewygodnymi fotelami, rowery retro. Zaczyna dzień od małej czarnej i spaceru z najwierniejszym psem - Szógerem.

ZOBACZ TEKSTY AUTORKI

ZOBACZ PODOBNE

  • Adobe Stock/Jacob Lund

    Dwie doby offline – wyzwanie dla nastolatków

    Życie z telefonem w ręce wciąga i uzależnia, szczególnie dzieci i młodzież, które spędzają w ten sposób ponad 5 godzin dziennie. Jaki jest tego koszt? Młodzi ludzie z grupy Waksy postanowili to sprawdzić i odłożyli swoje telefony na 48 godzin. Eksperyment trwa. Zachęcają do tego rówieśników. To część kampanii „eMOC+Ja” opracowanej przez Fundację Twarze z Depresją, która ma być organizowana co roku w Dzień Dziecka.

  • Adobe

    Przeszczep mikrobioty w chorobie alkoholowej

    Trwają zaawansowane badania nad leczeniem choroby alkoholowej za pomocą przeszczepów mikrobioty od nieuzależnionych dawców. Wyniki są tak obiecujące, że zdaniem badaczy przyczyn alkoholizmu można szukać w jelitach. 

  • zdj. AdobeStock

    Etykiety alkoholu powinny ostrzegać o ryzyku raka

    Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) w swoim najnowszym raporcie zaleca wprowadzenie obowiązkowych etykiet ostrzegawczych na opakowaniach napojów alkoholowych. Ma to podnieść świadomość na temat rakotwórczego działania etanolu i umożliwić konsumentom dokonywanie świadomych wyborów.

  • AdobeStock, Natalia

    Woreczki nikotynowe groźne dla jamy ustnej

    Choć nie ma jeszcze naukowych dowodów na szkodliwość saszetek z nikotyną, zdaniem specjalistów to tylko kwestia czasu. Przewidują, że wieloletnie stosowanie woreczków z nikotyną w dużych dawkach osłabi zdolności obronne i regeneracyjne tkanek, a więc nałogowcom grożą stany zapalne dziąseł czy zaburzenie równowagi flory bakteryjnej jamy ustnej.

NAJNOWSZE

  • Adobe Stock

    Naukowcy o mineralnym panaceum stosowanym w medycynie alternatywnej

    Chloryn sodu stosowany w medycynie alternatywnej doustnie jako „mineralne panaceum” (MMS) w kontakcie m.in. z kwasem żołądkowym uwalnia silnie żrący tlenek chloru, w przemyśle wykorzystywany do uzdatniania wody pitnej i wybielania tkanin. W efekcie niszczy komórki organizmu i uszkadza błony śluzowe. Jest zagrożeniem dla zdrowia, a nawet życia – wynika z publikacji polskich naukowców w czasopiśmie „Scientific Reports”.

  • Przemoc relacyjna u dziewcząt to uderzenie w splot słoneczny

  • Młode influencerki na TikToku promują szkodliwą pielęgnację skóry

  • Bruceloza groźna nie tylko dla bydła

  • Choroby przyzębia infekują cały organizm

  • Adobe

    Anafilaksja – gdy życie zależy od adrenaliny

    W ciągu ostatnich kilku dekad pojęcie anafilaksji przestało być znane wyłącznie medykom. Obecnie coraz częściej pojawia się w przestrzeni publicznej. O wstrząsie anafilaktycznym można usłyszeć w wiadomościach, przeczytać na etykietach produktów spożywczych, a nawet w regulaminach bhp. Powodem tej zmiany jest nie tylko wzrost liczby przypadków, ale też większa świadomość i lepsze mechanizmy rozpoznawania tego rodzaju reakcji.

  • Taniec jest dobry dla mózgu

Serwisy ogólnodostępne PAP