Asystent zdrowienia, czyli kto?
Sami kiedyś doświadczyli kryzysu psychicznego, stanęli na nogi, przeszli specjalistyczny kurs i kilkumiesięczne staże w placówkach zdrowia psychicznego i psychiatrycznych. Wiedzą, jak pomagać innym zmagającym się właśnie z kryzysem – w trakcie zaostrzenia schizofrenii, w głębokiej depresji, PTSD. Asystent zdrowienia to nowy zawód.
Towarzyszą leczonemu pacjentowi, wspierają go, dzielą się własnym doświadczeniem kryzysu psychicznego i zdrowienia. Są wszędzie tam, gdzie ich chcą: w spółkach ZOZ, szpitalach, poradniach, zespołach leczenia środowiskowego. Tłumaczą przekaz chorego na język medyczny. Uświadamiają chorym czasem proste, ale potrzebne sprawy, np. „Na tzw. oddziałach ostrych pieniądze zawsze noś przy sobie”. Nie dlatego, że ktoś ci je ukradnie świadomie, lecz dlatego, że pomyli stoliki i zabierze przez przypadek. Czasem rozwiązują konflikty między pacjentami, co często idzie im lepiej niż lekarzom. Z własnego doświadczenia uświadamiają chorych, że z choroby psychicznej można wyjść po dobrej psychoterapii i lekach. Tłumaczą i uczą, jak dojść do siebie po zapięciu w pasy czy kaftan.
Badania pokazują, że spora część kadry zajmującej się terapią osób z zaburzeniami psychicznymi nie wierzy w możliwość pełnego powrotu do zdrowia pacjentów psychiatrycznych.
- To katastrofa. Nie dziwmy się więc, że zdrowiejący trafiają do domów pomocy społecznej, a ci z ostrą chorobą psychiczną lądują w domu lub na ulicy – mówi Piotr Źrebiec, który od roku pracuje w II Klinice Psychiatrycznej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego w szpitalu na Bródnie i od wielu lat prowadzi wolontaryjnie warsztaty w Instytucie Psychiatrii i Neurologii na oddziale zapobiegania nawrotom choroby. – Ci dobrze leczeni mają w ciągu życia 3 do 5 hospitalizacji, w czasie kiedy inni mają ich kilkadziesiąt – zapewnia.
15 minut na pacjenta
W szpitalu Bródnowskim lądują tzw. ostre przypadki.
- Moja praca polega na pocieszaniu i towarzyszeniu ludziom w bardzo trudnej sytuacji. Rozmawiam z nimi, gram w różne gry, uczę ich, jak przeżyć w systemie psychiatrycznym i że dobry doktor pracuje na bardzo prostych zasadach: robi z pacjentem listę jego objawów, listę zwiastunów nadchodzącego kryzysu, zgadza się z pacjentem przedyskutować własne interpretacje i dopiero na koniec wprowadza rozwiązania. Niestety, w systemie NFZ, gdzie mediana czasu na pacjenta to 15 minut, te wszystkie procesy nie mają szansy się odbyć. Ważne, by doktor nie pomylił osoby, że to ten Kowalski, a nie tamten Kowalski, który wyszedł z gabinetu trzy tygodnie temu. Jeśli pacjent ma świadomość, że musi zadbać o siebie, jest w stanie wymusić na doktorze takie rzeczy, które go uzdrowią – mówi Piotr Źrebiec.
Trzeba też zadbać, żeby pacjent trafił do centrum zdrowia psychicznego, w powiatach, gdzie ono już funkcjonuje i miał tam swojego lekarza. W momencie kryzysu, czyli niekontrolowanego zaostrzenia się choroby, gdy będzie wezwana karetka, zespół ratowniczy powinien wiedzieć, na co pacjent jest chory, kto jest jego lekarzem, by szybko mogli skonsultować swoje decyzje. Obecnie jednak wozi się pacjentów tam, gdzie jest wolne miejsce i często zaczyna się leczenie od początku. Dochodzi czasem do postawienia nowej diagnozy, czasami niepotrzebnie, zaordynowania niewłaściwych leków. Taka sytuacja stresuje rodzinę, bo jak pacjent ląduje w dużej klinice psychiatrycznej, wszyscy wokół wiedzą, co to jest za szpital, co to za choroba i wszyscy mają pomysły na leczenie pacjenta. Wciąż często jest to praktykowana od setek lat izolacja, która nie rozwiązuje problemów, tylko je przeciąga.
To fatalnie, gdyż „badania naukowe potwierdzają: sieć społeczna jest jednym z najważniejszych czynników sprzyjających zdrowiu, nie tylko zresztą psychicznemu, a socjolodzy zwracają uwagę na fakt, że właśnie stosunek społeczeństwa do osób chorujących psychicznie jest jednym z mierników dojrzałości danej kultury” – pisze prof. Bogdan de Barbaro w posłowiu do „Radości odzyskanej”, niewielkiej książki Aleksandry Kożuszek, gdzie opisała wieloletnie zmagania z psychozą, przejście przez tunel, na końcu którego zobaczyła światło. Zmagała się z urojeniami, halucynacjami, panicznym lękiem i głęboką depresją. Była pacjentką krakowskiej kliniki psychiatrycznej. Obecnie jest asystentką zdrowienia.
Piotr podaje swój numer telefonu osobom, którym pomaga, tylko dlatego, że ma olbrzymie doświadczenie, ale generalnie asystent nie powinien udostępniać swojego numeru. Jeśli bowiem chory jest w mało opanowanej manii, albo chce czegoś niemożliwego, może być mało przyjemnie i obciążająco.
Piotr przy każdej okazji przypomina, że mózgowi potrzebny jest trzy razy w tygodniu wysiłek fizyczny przekraczający zwykłe tętno 70, czyli bardzo dużo ruchu. Świetny jest rower, spacery. I wysiłek psychiczny, np. sudoku, gry towarzyskie, rysowanie, malowanie, pisanie, lepienie w glinie. Każda twórczość, każde rozwiązywanie zagadek głową jest dla mózgu dobre, leczy go. Gnuśność zaś, osuwanie się w chorobę, niszczy mózg. On odbudowuje się, ale powoli.
Zła kondycja psychiczna Polaków
Z badań EZOP II przeprowadzonych przez Instytut Psychiatrii i Neurologii (IPiN) wynika, że ponad osiem milionów osób doświadcza w swoim życiu różnych zaburzeń psychicznych. Jest to więcej niż jedna czwarta dorosłych mieszkańców Polski. Asystentów zdrowienia będzie więc potrzeba coraz więcej. Choćby i z tego powodu, że badanie Ezop II przeprowadzone na próbie losowej 15 tys. osób w latach 2018–2021 pokazało, iż zaledwie 16 procent osób z zaburzeniami psychicznymi korzystało z pomocy psychiatrycznej lub psychologicznej. Odpowiada za to nie tylko słaba dostępność specjalistów, ale też uprzedzenia innych ludzi wobec chorych.
Do tego obrazka dorzućmy czas pandemii i wojnę w Ukrainie. Te wydarzenia drastycznie podbiły przytoczone dane statystyczne. Psychiatrzy odnotowują o połowę wyższe zgłaszanie się dzieci i młodych dorosłych do opieki ambulatoryjnej i wzrost zgłaszalności dorosłych o 20 proc. Nasiliły się zaburzenia depresyjne, lękowe, w obydwu grupach wiekowych wzrosła liczba prób samobójczych. Na szczęście nie zamachów dokonanych. Jako społeczeństwo straciliśmy poczucie bezpieczeństwa i w dodatku zmagamy się z brakiem dostępności do specjalistów. Nauczanie zdalne zaburzyło relacyjność u dorastających dzieci.
W trakcie badania EZOP II okazało się, że co piąte dziecko mieszkające na wsi doświadczało zaburzeń rozwojowych, co wymaga m. in. podniesienia kompetencji wychowawczych rodziców i zapewnienia miejsca w przedszkolach. Ogółem zaburzenia rozwojowe dotykały ponad 400 tysięcy dzieci do 6. roku życia. Wśród dzieci i młodzieży w wieku od 7 do 17 lat doświadczenia zaburzeń psychicznych miało blisko 600 tysięcy. Szczególnie duże ryzyko występowało u dzieci z rodzin korzystających z pomocy społecznej. Co roku w Polsce przychodzi na świat około 350 tysięcy dzieci.
Ekspert przez doświadczenie
„Stygmatyzacja i społeczne wykluczenie dla wielu pacjentów jest niejednokrotnie większym ciężarem niż sama choroba” - pisze prof. Bogdan de Barbaro w posłowiu do „Radości odzyskanej” Aleksandry Kożuszek.
Autorka żyje pomiędzy miastami w Polsce, od 2010 roku daje świadectwo, że nawet liczne choroby psychiczne da się przy odpowiednim wsparciu pokonać i na tej bazie można pomagać innym osobom cierpiącym psychicznie. Prowadzi kursy EX-IN, które kształcą ekspertów przez doświadczenie. Ich program został stworzony przez psychiatrów z różnych krajów. Samo bowiem doświadczenie kryzysu nie wystarcza.
– Do wykonywania zawodu asystenta zdrowienia potrzebna jest wiedza, narzędzia, refleksja nad procesem chorowania i leczenia, dystans. To wszystko zdobywa się w trakcie kursów – tłumaczy Aleksandra Kożuszek.
Wspólnie z psycholog Aleksandrą Karaszewską zaczęły prowadzić kursy w 2013 r. Program EX IN daje wiedzę, pokazuje różne formy ćwiczeń, przerabiania własnych doświadczeń. Pracuje się na bazie metody JA, TY, MY. Ja, czyli osobiste doświadczenie, potem rozmowy, dzielenie się nim (wiedza ja - ty), potem praca w grupach, omawianie różnych spraw – wiedza my. Ta ostatnia jest bardzo wartościowa, bo osoba nie musi wszystkiego doświadczyć, ale słucha, co przeżywali inni, wzbogaca swoje narzędzia, rozumienie kryzysu i może służyć pacjentom w przyszłości.
- Rolą asystenta zdrowienia jest nie tylko dawanie świadectwa, ale posługiwanie się wszystkim, co zdobywa się w trakcie rocznego kursu: świadomość, samoświadomość, wiedza o kryzysach i sposobach wychodzenia z nich, są przepracowywane scenki, jest 120 godzin praktyk, które są warunkiem uzyskania certyfikatu. Kursy asystenta zdrowienia w całej Polsce bazują na programie EX IN – tłumaczy Aleksandra Kożuszek.
Wielka satysfakcja z nowego zawodu
Absolwenci kursów pracują w centrach zdrowia psychicznego, gdzie odbywają indywidualne spotkania z pacjentem, ale też organizują zajęcia grupowe, integracyjne. Pracują na oddziałach dziennych. Współprowadzą bądź samodzielnie prowadzą zajęcia edukacyjne. Często bowiem osoby w kryzysie psychicznym mają szerokie kwalifikacje, które mogą wykorzystać. Gdy ktoś ukończył kursy choreograficzne, może prowadzić zajęcia z tańca, co przynosi dobre efekty.
- Ludzie przez dwanaście miesięcy trwania kursu przechodzą potężną transformację, zyskują wiarę w siebie. Drzemie w nich olbrzymi potencjał, entuzjazm i ogromna wrażliwość. To dla mnie satysfakcja, gdy umożliwiam ludziom otworzenie się. Bardzo chcą pomagać innym – zapewnia Aleksandra Kożuszek.
Wspiera wiele osób telefonicznie, choć nie zna ich osobiście. Prowadziła też kursy dla rodzin osób w kryzysie psychicznym. W „Sklepiku z Marzeniami” w Gliwicach rozmawia z ludźmi z problemami psychicznymi i ich bliskimi. Udziela wsparcia, często nawiązuje głębsze więzi, które pielęgnuje. W Gliwicach będzie też prowadziła zajęcia dla uczniów szkół średnich.
– U mnie właśnie w tym okresie życia zaczęły się problemy. Gdybym wcześniej skorzystała z pomocy, jak mi radziła psycholog z przychodni studenckiej, choroba nie rozwinęłaby się tak drastycznie, nie wylądowałabym w 1978 r. w tak głębokiej psychozie. Diagnozy mam różne: schizofrenia, ChAD i kilka innych, ale od 20 lat cieszę się dobrą formą. Jestem pacjentką prof. de Barbaro, występuję na konferencjach w Polsce i za granicą. Daję świadectwo, że jest możliwe pokonanie tych wszystkich chorób – mówi Aleksandra.
25 zł brutto za godzinę
Piotr Źrebiec przeszedł bardzo ostry kryzys posttraumatyczny.
– Odcięło mi całą głowę, przez 10 lat podnosiłem się dzień po dniu, korzystając z terapii – opowiada.
Jako asystent zdrowienia zarabia 25 zł brutto za godzinę tej pracy z misją.
- Owszem, nasze środowisko jest bardzo misyjne i zdolne do dużych poświęceń, ale rząd nie powinien nas wykorzystywać. System wycenia naszą pracę tak nisko, bo liczy, że asystenci są na rencie. Ja na przykład nie jestem na rencie – mówi Piotr.
Asystenci zdrowienia są od trzech lat. Marzą o udoskonaleniu kursów dla nich i aby Collegium Medicum zorganizowało kurs drugiego stopnia oraz podyplomowe studia magisterskie.
– To konieczne - zauważa Piotr. – Obserwuję, że asystenci zdrowienia, pomagając ludziom, sami bardzo zdrowieją i chcą zostać psychologami, psychiatrami. Zmieniają myślenie na profesjonalne i mogą zapoznać doświadczenie kryzysu i zakończyć asystenturę – mówi.
Beata Igielska, zdrowie.pap.pl
Źródła
Strona rządowa o asystentach zdrowienia
Wyniki badania EZOP
Ocena wpływu szkoleń antystygmatyzacyjnych prowadzonych przez „ekspertów przez doświadczenie” na postawy uczestników wobec osób chorujących psychicznie” Piotr Świtaj i zespół: www.psychiatriapolska.pl