Egzotyczne choroby wciąż nie są naszą codziennością

Wbrew informacjom, jakie pojawiły się ostatnio w przestrzeni publicznej, egzotyczne choroby zakaźne to w Polsce wciąż problem sporadyczny. Nadal przywozimy je głównie z zagranicznych wakacji. Aby stały się naszą codziennością, nie wystarczą upalne lata – uważa prof. Robert Flisiak, prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych. 

zdj. mycteria, AdobeStock
zdj. mycteria, AdobeStock

Czy zmiany klimatu, jakie obserwujemy także w Polsce, wystarczą, by zadomowiły się u nas owady roznoszące groźne choroby?

Takie zmiany, z jakimi obecnie mamy do czynienia raczej jeszcze nie wystarczą.

A więc nie ma się czego bać?

Na pewno nie ma co popadać w panikę. To jest potencjalne ryzyko, które wynika z obserwacji pojawiania się nowych zachorowań na choroby, których w naszym regionie Europy dotychczas nie notowano. Mówimy jednak o pojedynczych przypadkach, a nie ogniskach chorób. Wprawdzie malaria praktycznie zawsze była rejestrowana na południu Europy, a przed wojną zdarzały się zachorowania na ówczesnych terytoriach Polski, ale wciąż były one sporadyczne. 
W tej chwili wydaje się, że zagrożenie jest większe, co wynika z ocieplenia klimatu i z migracji przenosicieli tych chorób, czyli komarów. I nieuchronne może być – choć mówię to w trybie przypuszczającym - że te gatunki komarów, które przenoszą niektóre choroby, będą coraz częściej pojawiały się również u nas, stwarzając zagrożenie. Ale jeszcze tak się nie stało.

O jakich chorobach zatem mówimy?

O dendze, której pojedyncze ogniska obserwujemy np. w Niemczech, czyli całkiem blisko nas, oraz u naszych południowych sąsiadów. Oraz o malarii. Jednak wciąż są to pojedyncze ogniska i one niekoniecznie muszą wynikać z migracji komarów, ale z tego, że coraz częściej podróżujemy i przewozimy ze sobą w bagażu nieproszonych gości. Na szczęście nie wydaje się, aby te ogniska szybko powiększały się. Bardziej więc traktowałbym to jako konieczność monitorowania sytuacji, a nie bezpośrednie zagrożenie już teraz.

A co musiałoby się wydarzyć, żeby problem zaczął nas dotyczyć?

Na skutek ocieplenia klimatu te gatunki musiałyby rozmnożyć się u nas i rozprzestrzenić w taki sposób, by wyprzeć gatunki rodzime. Ale pamiętajmy, że ocieplenie to nie jest sytuacja, która automatycznie do tego doprowadzi. W naszym regionie nadal zima i okres jesienno-wiosenny to nie są warunki sprzyjające do życia tych gatunków owadów. Także nie spodziewałbym się, że nagle zostaniemy zalani falą rodzimej malarii lub dengi.

Rys. Krzysztof "Rosa" Rosiecki

Malaria - niebezpieczny prezent od komara

W Polsce co roku notuje się nawet kilkadziesiąt przypadków malarii zawleczonej zza granicy. Kluczem do skutecznej terapii jest szybka diagnoza. Są też sposoby, by ryzyko zachorowania na malarię zmniejszyć.

Ale jednak te choroby pojawiają się u nas coraz częściej…

Tak, bo Polacy coraz częściej podróżują do rejonów endemicznego występowania tych chorób. Pamiętajmy, że większość lekarzy nigdy się z nimi nie spotkała, w najlepszym przypadku znają je z podręcznika i niekoniecznie musi im przyjść do głowy, że objawy świadczą o egzotycznej chorobie.  Dla wielu może to więc być problem diagnostyczny i terapeutyczny. I to jest rzeczywisty problem. Rozprzestrzenianie się tych chorób wraz z ociepleniem klimatu to natomiast problem potencjalny.

Które z tych egzotycznych chorób najczęściej spotykane są w Polsce?

Tradycyjnie najczęściej są to zatrucia pokarmowe, które są wynikiem zakażeń drobnoustrojami przeciw którym nie mamy naturalnie nabytej odporności, bo nie występują w naszym otoczeniu. Zdarzają się zachorowania na malarię, z którą pacjenci wracają z wakacji, ale coraz częściej musimy też myśleć o dendze. A ona jest o tyle niewdzięczną chorobą, że zwykle pierwsza infekcja przebiega łagodnie, natomiast zagrożenie – nawet zagrożenie dla życia – stwarza ponowne zakażenie.

Na co powinniśmy zwracać uwagę w kontekście tych chorób?

Zawsze na gorączkę, która pojawia się w krótkim czasie po powrocie z egzotycznego wyjazdu. Na pewno warto poinformować lekarza o tym, gdzie się było, nawet zanim on o to zapyta, aby od razu uczulić myślenie lekarskie na choroby, które, co tu dużo mówić, występują dość rzadko. Ale jeszcze ważniejsze jest, aby dobrze przygotować się do takiego wyjazdu.

Rys. Krzysztof "Rosa" Rosiecki

ABC przygotowania się do podróży w tropiki

Jeśli planujesz egzotyczną podróż, pamiętaj, że przygotowania do niej powinny zacząć się na kilka tygodni przed nią. Sprawdź, o co zadbać przed wyjazdem, jakich zasad przestrzegać podczas pobytu w tropikach i na co zwrócić uwagę po powrocie, aby zachować nie tylko dobre wspomnienia, ale i zdrowie.

Dobrze – to znaczy jak?

Jeżeli jedziemy do kraju, o którym wiadomo, że leży w regionie występowania takich chorób jak malaria czy denga, należy przede wszystkim zabezpieczyć się przed komarami, aby niepotrzebnie się nie narażać. Trzeba zatem zaopatrzyć się w moskitiery, odpowiednie ubrania (np. w długimi rękawami) czy repelenty. O ile w przypadku dengi nie mamy zbytnich możliwości, żeby zabezpieczyć się przed samym patogenem, to w przypadku malarii możemy zastosować przeciwmalaryczną profilaktykę lekową zaleconą przez lekarza specjalistę chorób zakaźnych. Podczas takiej wizyty powinniśmy nie tylko uzyskać receptę na odpowiednie leki, ale także informację jak je w sposób właściwy stosować. Ale o tym trzeba myśleć odpowiednio wcześniej.

A co ze szczepionką na dengę, którą Europejska Agencja Leków (EMA) zarejestrowała w 2022 r.?

W Polsce wciąż nie mamy możliwości jej stosowania. Szczepionki przeciw dendze wzbudzają jednak kontrowersje ze względu na problemy z bezpieczeństwem stosowania pierwszych preparatów poddawanych badaniom. Także wciąż nie mamy dobrego zabezpieczenia przed dengą. 

Monika Grzegorowska, zdrowie.pap.pl
 

Ekspert

arch. własne

Prof. zw. dr hab. med. Robert Flisiak, specjalista chorób zakaźnych - Kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, a w przeszłości Dziekan (2005-2008) i Prorektor (2008-2012) tej uczelni. Specjalista chorób wewnętrznych (1988) i chorób zakaźnych (1991). Aktualnie Prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych, Prezydent Central European Hepatologic Collaboration oraz Przewodniczący Polskiej Grupy Ekspertów HBV. Redaktor polskiego wydania „Harrison – choroby zakaźne”, a także wydanego w roku 2020 4-tomowego podręcznika dla studentów i lekarzy „Choroby zakaźne i pasożytnicze”. Jego aktywność naukowa obejmuje choroby zakaźne i choroby wątroby, a na dorobek naukowy składa się 454 publikacji. Członek Rady Medycznej przy Premierze RP w latach 2020-2021, z czego zrezygnował z powodu braku zrozumienia i współpracy. Aktualnie, od stycznia 2024 przewodniczący doradczego zespołu do spraw monitorowania i oceny sytuacji dotyczącej zagrożeń związanych z chorobami zakaźnymi przy Ministrze Zdrowia.

Autorka

Monika Grzegorowska

Monika Grzegorowska - O dziennikarstwie marzyła od dziecka i się spełniło. Od zawsze to było dziennikarstwo medyczne – najciekawsze i nie do znudzenia. Wstępem była obrona pracy magisterskiej o błędach medycznych na Wydziale Resocjalizacji. Niemal całe swoje zawodowe życie związała z branżowym Pulsem Medycyny. Od kilku lat swoją wiedzę przekłada na bardziej przystępny język w Serwisie Zdrowie PAP, co doceniono przyznając jej Kryształowe Pióro. Nie uznaje poranków bez kawy, uwielbia wieczory przy ogromnym stole z puzzlami. Życiowe baterie ładuje na koncertach i posiadówkach z rodziną i przyjaciółmi.

ZOBACZ TEKSTY AUTORKI

ZOBACZ PODOBNE

  • Fot. PAP/P. Werewka

    Kiedy wybrać się po raz pierwszy z córką do ginekologa?

    Pierwsza wizyta dziewczynki u ginekologa to duże przeżycie, ale lepiej jej nie odkładać. Jeśli nic niepokojącego się nie dzieje, to można pojawić się w gabinecie po roku od pierwszego krwawienia, nie później jednak niż do ukończenia przez młodą pacjentkę 15 lat. Przed wizytą warto porozmawiać o tym, co czeka ją w gabinecie – radzi dr n. med. Ewa Kuś, konsultant ds. ginekologii i położnictwa Grupy Luxmed.

  • Fot. PAP/P. Werewka

    Sól jodowana: jak ustrzegliśmy się poważnej choroby

    Niedobór jodu może wywołać chorobę charakteryzującą się głębokim ubytkiem możliwości intelektualnych. To właśnie on odpowiadał w dawnych czasach za występowanie na terenie Szwajcarii tzw. kretynizmu endemicznego. Polska ustrzegła się tego losu, bo w 1935 roku wprowadzono skuteczną profilaktykę - do soli kuchennej dodawany był jodek potasu.

  • fot. tanantornanutra/Adobe Stock

    Jak wygląda świat, gdy traci się wzrok?

    Pewnego dnia obudziłem się i już nic nie widziałem. Całe dzieciństwo przygotowywano mnie na ten moment, ale czy można być na to naprawdę gotowym? Największą szkołę życia dało mi morze. Ono buja każdego tak samo – opowiada Bartosz Radomski, fizjoterapeuta i przewodnik po warszawskiej Niewidzialnej Wystawie.

  • P. Werewka/PAP

    Milowy krok – przeszczep gałki ocznej

    W okulistyce mamy za sobą kolejny krok milowy – przeszczep gałki ocznej. Na razie jednak to operacja kosmetyczna, bo nie umiemy jeszcze połączyć nerwów wzrokowych, a więc przywrócić widzenia. Wszystko jednak przed nami – wyraził nadzieję prof. Edward Wylęgała, kierownik Katedry i Oddziału Klinicznego Okulistyki Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach.

NAJNOWSZE

  • AdobeStock/ JFontan

    Limit na żywienie

    Żywienie medyczne wspiera chorego w trakcie leczenia, ale ma zastosowanie także przed rozpoczęciem terapii oraz podczas rekonwalescencji, a w niektórych chorobach istnieje konieczność stałego wspierania chorego. Jak więc to możliwe, że to procedura limitowana?

  • Żelazo – toksyczne, ale niezbędne

  • Wyzwania medycyny: choroby neuronu ruchowego

  • Czy da się uchronić dziecko przed uzależnieniem?

  • Schizofrenia - odczarować mit zastrzyku

  • Adobe

    Medycyna uczy się na swoich błędach

    Współczesna medycyna wyrosła na historii wielu spektakularnych pomyłek. Do dziś są one analizowane przez naukowców i podawane studentom ku przestrodze. Niestety dawne teorie mogą też inspirować szarlatanów doby internetu, którzy wciąż próbują „leczyć” lewatywami, oczyszczającymi miksturami, pestkami moreli czy nawet ropuszym jadem.

  • Nauka kontra łysienie – mecz wciąż trwa

  • Późniejsze przejście menopauzy wiąże się ze zdrowszymi naczyniami krwionośnymi