Bądź zawsze na bieżąco
z Serwisem Zdrowie!

Zapisz się na nasze powiadomienia, a nie ominie Cię nic, co ważne i intrygujące w tematyce zdrowia.

Justyna Wojteczek
redaktor naczelna zdrowie.pap.pl

Do góry
03.11.2020, 17:59 Aktualizacja: 06.11.2020, 15:57 NASZ BLOG

Pandemia i etapy żałoby

Justyna Wojteczek

Porządkowane wiosną szafy i garderoby zapewne wymagają znowu posprzątania, ściany pomalowane w wielu domach ostatniej wiosny wciąż są czyste, więc nie ma sensu ich przemalowywać, przetwory zapewne są przez wielu z nas robione, bo jesień, ale… słuchacze stacji radiowych, użytkownicy mediów społecznościowych już nie tak często chwalą się dokonanymi wspólnie porządkami czy innymi wyznaczonymi sobie zadaniami, radośnie oznajmiając jednocześnie „zostań w domu”. Zaczęła się kolejna faza.

Fot. PAP/P. Werewka Fot. PAP/P. Werewka

Jak ta pierwsza, nie do ogarnięcia, ale inaczej niż pierwsza, z mniejszą dawką nadziei, że to tylko na chwilę, i zaraz wszystko, lub prawie wszystko, wróci do normy.

„Dżuma stała się sprawą nas wszystkich. Aż dotąd, mimo zaskoczenia i niepokoju, jakie przyniosły te wydarzenia, każdy z naszych współobywateli nadal robił to, co do niego należało, jak mógł i na swoim zwykłym miejscu” – pisze Albert Camus w arcydziele literatury światowej „Dżuma”. Jak większość z nas pamięta choćby ze szkolnej lektury, akcja powieści dzieje się w małym mieście, którą nawiedziła śmiertelna zaraza. 

„Ale kiedy bramy zostały zamknięte, nasi współobywatele zrozumieli, że wszyscy, i narrator także, znaleźli się w jednym worku i że trzeba się jakoś urządzić” – to zdanie brzmi niezwykle aktualnie, prawda? 

Wiosną urządzaliśmy się – tapetując czy malując ściany, wyciągając stare planszówki, nadrabiając zaległości filmowe czy lekturowe, pichcąc i piekąc, wyrzucając stare niepotrzebne rzeczy, odnawiając kontakty (te na odległość) z dawno niewidzianymi znajomymi. I choć w wielu głosach słychać było coś w rodzaju nieśmiałej radości, że tak świetnie dajemy sobie radę, to nie łudźmy się – wszystko to odbywało się w cieniu lęku i w reakcji na szok. Tego rodzaju wydarzenia, jakie od początku niemal roku są naszym udziałem, to szok i towarzyszący mu lęk.

Teraz mamy kolejną fazę i jest inaczej. Znowu musimy się urządzać w świecie, w którym nieprzewidywalne jest niemalże wszystko, a towarzyszy nam w tym rosnąca frustracja. Jeszcze kilka miesięcy temu karmiliśmy się nadzieją, że to tylko na jakiś ograniczony czas. Jak wszystko na tym świecie, i ta pandemia przeminie, nie wiemy jednak, kiedy, i w jakim stanie do tego momentu dotrzemy.

Pewnie jako społeczeństwo przeżywamy teraz żałobę po świecie, który na naszych oczach przemija. Żałoba ma określone fazy:

  • etap wstrząsu ze stanem „odrętwienia” i poczuciem niedowierzania utracie,
  • stan „kurczenia się w sobie” z narastającym bolesnym poczuciem utraty, z towarzyszącym poczuciem niesprawiedliwości, gniewem i wyrzutami sumienia,
  • etap adaptacji, w którym osoba będąca w żałobie dostosowuje się do nowej sytuacji, akceptując uczucia związane z utratą, które z czasem słabną.

Czy można sobie na obecnym etapie zbiorowej  żałoby pomóc? Pewnie tak. Ukojenie może przynosić stała rutyna dnia. Z traumatycznych doświadczeń minionego wieku, wcale nie tak odległych, płynie też tak prozaiczna nauka, że warto dbać o siebie na tym podstawowym poziomie: nie zaniedbywać higieny, ubierać się codziennie rano tak, jakbyśmy mieli wyjść do pracy, choć dzień spędzimy w wirtualnym biurze przy domowym stole. Zawsze pocieszeniem jest sztuka, muzyka, film czy literatura. Z najnowszych badań płynie sugestia, by ograniczyć sobie dostęp do wiadomości, czyli wyznaczyć sobie jedną porę na sprawdzanie tego, co dzieje się w kraju i na świecie. Psychologowie mówią, że nie warto zaprzeczać gniewowi i złości, tylko przyjrzeć się im i sprawdzić, czy nie staną się twórczym napędem do jakiejś działalności. Bliski kontakt z innymi jest dziś na wagę złota, a jeśli nie dajemy rady, mamy możliwość porozmawiania ze specjalistą, choćby dzwoniąc na któryś z wielu telefonów zaufania. Zawsze ważne jest zdrowe odżywianie i spacery czy inna aktywność fizyczna. No i warto pamiętać, że wcześniej czy później przejdziemy do trzeciej fazy żałoby – dostosowania się do nowej rzeczywistości.

A potem wszystko to wreszcie minie i wróci normalność. 

„Słuchając okrzyków radości dochodzących z miasta, Rieux pamiętał, że ta radość jest zawsze zagrożona. Wiedział bowiem to, czego nie wiedział radosny tłum i co można przeczytać w książkach, że bakcyl dżumy nigdy nie umiera i nie znika, że może przez dziesiątki lat pozostać uśpiony w meblach i bieliźnie, że czeka cierpliwie w pokojach, piwnicach, w kufrach, w chustkach i w papierach, i że nadejdzie być może dzień, kiedy na nieszczęście ludzi i dla ich nauki dżuma obudzi swoje szczury i pośle je, by umierały w szczęśliwym mieście” – to ostatni akapit „Dżumy”. Bramy miasta zostały otwarte i wróciło życie w pełni. Na szczęście tylko Rieux myślał o tym, że radość jest już zawsze zagrożona.

Nie sposób żyć w cieniu takiej grozy, a ludzka natura już taka jest, że po okresie mroku musi wykrzesać wielkie radosne siły do życia. Przykładów na to z historii, także najnowszej, mamy mnóstwo – jeszcze przed pandemią można było to zobaczyć chociażby w Sarajewie, którego mieszkańcy nie tak dawno pięć lat spędzili w morderczym oblężeniu. I choć wciąż straszą tam podziurawione pociskami domy, napawają smutkiem rozległe cmentarze, a wielu ludzi boryka się z zespołem stresu pourazowego i wspomina utraconych w okrutny sposób bliskich, nikt odwiedzający to miasto nie miał wątpliwości, że dużo, bardzo dużo w nim radości, miłości, nadziei.

Justyna Wojteczek, zdrowie.pap.pl

Albert Camus: Dżuma. Upadek w przekładzie Joanny Guze, PIW 1987
Etapy żałoby za: Paweł Brudkiewicz: Żałoba i depresja w przebiegu żałoby, Medycyna Praktyczna

Fot. PAP
Justyna Wojteczek

Dziennikarka i publicystka od wielu lat zajmująca się przede wszystkim tematyką zdrowia, medycyny i systemu opieki zdrowotnej, obecnie kierująca Serwisem Zdrowia. Rzetelności wymaganej w dziennikarskim fachu uczyła się w Polskiej Agencji Prasowej. Pierwsza redaktor naczelna dwutygodnika dla lekarzy Medical Tribune oraz jego współtwórczyni, pracowała też m.in. w Gazecie Prawnej, Medycynie Praktycznej, wydawnictwie Termedia. Przez rok pełniła też funkcję rzeczniczki prasowej Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Autorka książki „Wiesław Jędrzejczak. Pozytywista do szpiku kości”, wydanej nakładem wydawnictwa Studio Emka. Uzależniona od czytania książek, wypadów do lasu i podróży, wielbicielka Hiszpanii.

Id materiału: 1848

TAGI:

Najnowsze

 

Ta strona korzysta z plików cookie. Sprawdź naszą politykę prywatności, żeby dowiedzieć się więcej.