Dializoterapia a podróżowanie: to możliwe?

Nerki przestały pracować, więc potrzebne są dializy. Od tej pory życie trzeba podporządkować częstym procedurom koniecznego oczyszczania krwi z toksyn za pomocą specjalnej aparatury. Wydaje się, że to wyklucza wyjazd dłuższy niż na jedną-dwie doby. Nic bardziej mylnego.

Fot. PAP
Fot. PAP

Dializowany może bowiem podróżować w niemal każde miejsce, co udowadnia portugalski bloger i podróżnik Felipe Almeida. W tym miesiącu w trakcie wędrówki przez pięć kontynentów zatrzymał się na parę dni w Polsce. Na konferencji prasowej opowiedział swoja historię, aby pokazać innym chorym, że aktywne życie jest możliwe nawet przy dializoterapii, choć wymaga to sporo planowania.

Jak oczyścić organizm z toksyn

- Diagnoza była jak wyrok. Pomyślałem, że to koniec. Ale zacząłem dowiadywać się o swojej chorobie i terapii jak najwięcej. Lekarze uświadomili mi, że dalekie włóczęgi są wciąż w moim zasięgu - opowiadał na konferencji prasowej w Warszawie młody Portugalczyk.

Kiedy stosowana jest dializoterapia

Potrzebna jest osobom z tak zaburzoną czynnością nerek, że narządy te nie są same w stanie wykonywać swojej pracy. Dwie powszechnie stosowane metody tego rodzaju leczenia nerkozastępczego to hemodializa (dializa pozaustrojowa, którą można wykonywać wyłącznie w stacji dializ) i dializa otrzewnowa (można ją wykonywać za pomocą odpowiedniej aparatury w domu). Najlepszą metodą leczenia nerkozastępczego jest przeszczepienie nerki.

Korzysta on z jednej z sieci zarządzających stacjami dializ w Europie, Ameryce Łacińskiej i na Bliskim Wschodzie. 

- Nie muszę nawet wracać do macierzystego ośrodka na badania kontrolne – dokumentacja podąża za mną. Zrozumiałem też, że inni chorzy zamykają się w domu ze strachu i niewiedzy. Wiem, co czują. Dlatego zdecydowaliśmy z żoną, że to będzie nasza misja – przekonać innych, że normalne, ciekawe życie można wieść nawet przy zaawansowanym upośledzeniu nerek. Bo bariery tkwią w naszych głowach, a ja chcę pokazać, że nawet z przewlekłą chorobą można się cieszyć życiem. I zwiedzać, poznawać, doświadczać –

Jak wygląda podróż z dializą

Felipe ma w planach odwiedzić 30 krajów na pięciu kontynentach. Podróżuje z żoną Catariną i dwuletnim synkiem Guilherme. Dializie poddaje się w trzy razy w tygodniu. Każdy etap swojej podróży planuje z wielomiesięcznym wyprzedzeniem, precyzyjnie ustalając, kiedy i gdzie odbędzie się kolejna dializa.

Grafika: Krzysztof "Rosa" Rosiecki

Niewydolność nerek a dieta

Choroba nerek długo nie daje objawów, a chorować na nią może aż 18 proc. populacji. Masz zespół metaboliczny, cukrzycę, nadciśnienie? Znajdujesz się w grupie ryzyka tego schorzenia – tu aż połowa chorych boryka się z tą dolegliwością. Pomóc może dieta.

Dziś takie życie jest możliwe także dla pacjentów z Polski. Dzięki rozwojowi sieci stacji dializ - konieczność korzystania z tej formy leczenia nie wiąże pacjenta z miejscem, gdzie mieszka. 

- Możliwe jest umówienie sobie dializy w różnych zakątkach świata - zapewnia prof. Gellert, kierownik Kliniki Nefrologii i Chorób Wewnętrznych CMKP w Warszawie, krajowy konsultant w dziedzinie nefrologii. 

W przypadku okresowego pobytu poza miejscem zamieszkania dializę „gościnną” można uzyskać w dowolnej innej lokalnej stacji dializ, po wcześniejszym uzgodnieniu terminu. W dobie internetu to żaden problem. Co istotne, jeśli europejski pacjent jest ubezpieczony, może być dializowany w każdym kraju Unii Europejskiej w dowolnym miejscu na takich za darmo lub na dokładnie takich samych zasadach, jak ubezpieczeni obywatele danego państwa

W krajach poza UE pacjent może być obciążony kosztami dializy. 

Jak informuje krajowy konsultant w dziedzinie nefrologii prof.  Ryszard Gellert już nawet kilka procent dializowanych pacjentów w Polsce wyjeżdża na dłuższe pobyty, także za granicę. 

- Oczywiście lepiej znać język, żeby łatwiej było się porozumiewać, ale wystarczy otworzyć w przeglądarce stronę „Holiday Dialysis” i wyskoczy cała strona ogłoszeń stacji dializ, które zapraszają pacjentów do siebie – mówi prof. Gellert 

Jak zaplanować wakacje z dializą

Trzeba skontaktować się z ośrodkiem dializ jak najbliżej miejsca, w którym będziemy się zatrzymywać i zapytać, czy znajdą miejsce w interesującym nas terminie. 

Grafika K. "Rosa" Rosiecki

Chore nerki w dzieciństwie? Badaj się, kiedy dorośniesz

Choroby nerek to częste problemy w dzieciństwie. Zwykle mają podłoże zapalne, wywołane patogenami. Po ich przechorowaniu najczęściej zapominamy o problemie. Niesłusznie.

- Dalsza komunikacja jest bardzo prosta, przebiega jak umówienie wizyty u lekarza, tyle że w tym przypadku konkretnie na zabieg oczyszczania organizmu. Zwykle pacjent sam załatwia wszystko, ale często lekarze ze stacji dializ pomagają w formalnościach. To kwestia organizacyjna. Ośrodek wydaje pacjentowi odpowiedną dokumentację, czasem nawet sam wysyła ją do drugiego ośrodka - zdarza się, że ośrodki między sobą wymieniają jakiś informacje. To działa – zapewnia nefrolog. 

Specjaliści ostrzegają jednak, że powodzenie tego typu wakacji zależy od rygorystycznego przestrzegania planu zabiegów. Dlatego najlepiej od razu umówić kolejny termin dializoterapii za dwa dni, bowiem według standardu pacjent powinien być dializowany trzy razy w tygodniu po cztery godziny. 

- Dializy to jak praca na pół etatu, dlatego trzeba być dobrze zorganizowanym. Można pracować, mieć pasje, a nawet podróżować, tyle tylko, że człowiek nie przestaje być chorym, jego nerki same nie funkcjonują prawidłowo, musi brać określone leki. Jeśli jednak stosuje się do zaleceń możliwe jest całkiem normalne życie – uważa lekarz.  

Dializa a uprawianie sportu

Jeśli chodzi o aktywność fizyczną, osoby poddawane dializom mogą robić niemalże wszystko.
- Nie zalecałbym może maratonów i bardzo wyczerpujących sportów, ale lekki trening, nordic walking, pływanie, rower – jak najbardziej – podpowiada nefrolog.

Jeszcze kilkanaście lat temu konieczność dializoterapii brzmiała jak wyrok:  koniec normalnego życia. 

Fot. PAP/P. Werewka

Przewlekła choroba nerek zabija po cichu

Choć nie mówi się o niej tak często jak o nowotworach czy chorobach serca, to jednak w rzeczywistości jest chorobą powszechnie występującą i niezwykle groźną. Eksperci szacują, że choruje na nią aż 4 mln Polaków, choć niestety większość nie zdaje sobie z tego sprawy. Jak to możliwe?

- Teraz jest już inaczej postrzegane, choćby dlatego, że kiedyś dializy trwały osiem godzin, dziś cztery. Organizacyjnie jest więc prościej. Nie trzeba także być przypisanym do miejsca, problemem przestały więc być służbowe wyjazdy czy choćby rodzinne spotkania, jak choćby wesela – zauważa prof. Gellert.
Kłopoty pojawiają się, gdy pacjent nie rozumie związku pomiędzy swoim zachowaniem a tym, jak się czuje po dializie. 

- Problem polega na tym, że jeżeli chory nagrzeszy przed dializą: zje to, czego nie powinien, albo wypije nie tyle, ile trzeba - ona jest trudniejsza, a pacjent źle się po niej czuje, dłużej dochodzi do siebie. A jak już zaczyna się czuć dobrze, musi iść na następną dializę. Ma więc poczucie, że jego życie toczy się wyłącznie wokół dializoterapii. A tak być nie musi – zapewnia prof. Gellert. 

Sanatorium z dializą

W Polsce, w Wysowej, działa jedno sanatorium dla pacjentów dializowanych. To jedyne takie sanatorium w Polsce, które oprócz zleconych zabiegów medycyny uzdrowiskowej gwarantuje hemodializę, a od 2009 roku również dializy otrzewnowe. Nie oznacza to jednak, że chorzy dializowani nie mogą korzystać z innych rodzajów sanatoriów. Należy jednak pamiętać, że w takich przypadkach pacjent musi zadbać o zapewnienie sobie miejsca w najbliższej stacji dializ.

Monika Wysocka, zdrowie.pap.pl

Autorka

Monika Grzegorowska

Monika Grzegorowska - O dziennikarstwie marzyła od dziecka i się spełniło. Od zawsze to było dziennikarstwo medyczne – najciekawsze i nie do znudzenia. Wstępem była obrona pracy magisterskiej o błędach medycznych na Wydziale Resocjalizacji. Niemal całe swoje zawodowe życie związała z branżowym Pulsem Medycyny. Od kilku lat swoją wiedzę przekłada na bardziej przystępny język w Serwisie Zdrowie PAP, co doceniono przyznając jej Kryształowe Pióro. Nie uznaje poranków bez kawy, uwielbia wieczory przy ogromnym stole z puzzlami. Życiowe baterie ładuje na koncertach i posiadówkach z rodziną i przyjaciółmi.

ZOBACZ TEKSTY AUTORKI

ZOBACZ PODOBNE

  • P. Werewka/PAP

    Milowy krok – przeszczep gałki ocznej

    W okulistyce mamy za sobą kolejny krok milowy – przeszczep gałki ocznej. Na razie jednak to operacja kosmetyczna, bo nie umiemy jeszcze połączyć nerwów wzrokowych, a więc przywrócić widzenia. Wszystko jednak przed nami – wyraził nadzieję prof. Edward Wylęgała, kierownik Katedry i Oddziału Klinicznego Okulistyki Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach.

  • Fot. PetitNuage/Adobe Stock

    Nikt nie odda wzroku skradzionego przez jaskrę

    Jaskry nie można wyleczyć. Kradnie nam wzrok i wcale nie jest przypisana starości. Nowe okulary na nosie, po badaniu jedynie ostrości widzenia, nie świadczą o tym, że na dnie oka nie czai się ta podstępna choroba, którą ma około milion Polaków, a połowa z nich o tym nie wie. O diagnostyce i leczeniu jaskry opowiada prof. dr hab. n. med. Iwona Grabska-Liberek, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Okulistycznego.

  • M.Kmieciński/PAP

    Sprawdź, czy nie tracisz wzroku – prosty test

    Zwyrodnienie plamki żółtej (AMD) to jedna z najważniejszych chorób, z którymi boryka się okulistyka i najczęstsza przyczyną utraty wzroku w krajach rozwiniętych. Dla lekarzy to wyzwanie, bo pacjenci często zgłaszają się zbyt późno, a wystarczy wykonać prosty test – podkreśla prof. dr hab. n. med. Sławomir Teper, okulista, chirurg witreoretinalny ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach.

  • Fot. PAP/P. Werewka

    "Niepełnosprawny" czy "osoba z niepełnosprawnością"?

    Język jest materią żywą. Słowo potrafi z jednej strony krzywdzić i ranić, z drugiej uskrzydlać i wspierać. Niektóre zwroty czy pojedyncze słowa odchodzą do lamusa, nabierają innego znaczenia lub są zastępowane innymi, bo wydają nam się stygmatyzujące. Czy dlatego coraz częściej słyszymy wyrażenie: „osoba z niepełnosprawnością” zamiast: „osoba niepełnosprawna”?

NAJNOWSZE

  • AdobeStock, Seventyfour

    Wysokie dawki witaminy D3 nie poprawiają wyników leczenia raka jelita grubego

    Od wielu lat toczą się dyskusje nad wpływem witaminy D3 na wyniki leczenia raka jelita grubego. Ostatnie ustalenia naukowe gaszą entuzjazm wywołany wcześniejszymi doniesieniami. Wyniki badania SOLARIS wskazują, że dużej dawki witaminy D3 nie można zalecać jako leczenia pacjentów z nieleczonym przerzutowym rakiem jelita grubego.

  • Robot Rosa pomógł naprawić kolano 75-latka

  • Milowy krok – przeszczep gałki ocznej

  • Apiterapia: pszczoły i leczenie nowotworów

    Patronat Serwisu Zdrowie
  • Przezroczyste nakładki zamiast aparatu

  • Adobe Stock

    Szkorbut – czy na pewno choroba przeszłości? Pamiętajmy o witaminach

    Szkorbut wywoływał dawniej potworne cierpienia, a wystarczyłby choćby sok z cytryn, aby się przed nim uchronić. Dzięki postępowi nauki i większej dostępności świeżych warzyw i owoców dzisiaj choroba jest już bardzo rzadka, chociaż nadal zdarzają się jej przypadki. Szczególnie wyczuleni na to ryzyko powinni być pacjenci dializowani oraz po operacji bariatrycznej.

  • Dekalog zdrowych piersi

  • Nikt nie odda wzroku skradzionego przez jaskrę