Otyłość dotyczy każdego z nas
Tę chorobę nosi w sobie każdy z nas, choć większość nie postrzega jej w ten sposób. Otyłość to naprawdę poważne schorzenie, które zwiększa ryzyko zgonu i ciężkich powikłań. Stereotypów na jej temat nie brakuje. Co powinniśmy wiedzieć, by nie krzywdzić chorych? Jak ich wspierać, jak rozpoznać chorobę i leczyć? – opowiada w rozmowie z Serwisem Zdrowie prof. Mariusz Wyleżoł, chirurg bariatra, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Leczenia Otyłości.
Ekspert podkreślił, że nasz bilans energetyczny dawno, dawno temu wyglądał zupełnie inaczej i o otyłości raczej nie było mowy. W czasach prehistorycznych człowiek, by przeżyć, musiał sobie jedzenie upolować. Zużywał do tego sporo energii życiowej. Tymczasem w dzisiejszych czasach pożywienie jest dosłownie na wyciągnięcie ręki i to nas gubi, bo jemy za dużo.
- Zostaliśmy ukształtowani w czasach, gdzie powszechnie brakowało nam żywności. Człowiek pierwotny musiał gonić za mamutem tydzień, a jak go szczęśliwie upolował - i nie zginął przy okazji - to nie przestrzegał żadnych reguł pięciu posiłków: trzech głównych i dwóch przekąsek, tylko najadał się do oporu. Spał dwa dni, po czym wyruszał znowu, by gonić za kolejnym mamutem. A teraz mamuta mamy w lodówce, w supermarkecie. Nie giniemy, a to wszystko kosztuje grosze względem naszych możliwości finansowych, w związku z czym mamy nadmiar energii, ale mechanizm, w jaki sposób funkcjonuje nasz organizm, mamy z czasów człowieka pierwotnego – zaznaczył prof. Wyleżoł.
Współcześnie otyłość stała się powszechną chorobą, a Polacy to jedno z najszybciej tyjących społeczeństw: co piąty Polak jest otyły, ponad połowa ma nadwagę. Ok. 25 proc. trzylatków ma nieprawidłową masę ciała, aż 1/3 ośmiolatków ma nadwagę lub otyłość, u 15 proc. piętnastolatków występuje nadwaga i otyłość; w grupie 35-39 lat nadwaga dotyczy 50 proc. populacji, przy czym 70 proc. to mężczyźni! Nastolatek chory na otyłość ma osiemnastokrotnie razy większe ryzyko bycia otyłym w dorosłości. To nieprawda, że „wyciągnie się”, jak mówią babcie. Wśród krajów europejskich jedynie Francja nie odnotowuje w ostatnich latach wzrostu częstości otyłości. Dramat Europy rozegra się więc na naszych oczach. Prognozowana długość życia z powodu otyłości w 2050 r skróci się o 4 lata. W Polsce mamy 700 tys. osób z otyłością olbrzymią. To mniej więcej tyle, ilu mieszkańców ma Kraków. Z raportu badawczego przygotowanego przez ekspertów Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego wynika, że koszty pośrednie związane z utraconą produktywnością osób otyłych w 2015 roku wyniosły 77,5 mld zł, a w roku 2018 roku już 85,1 mld. Dynamika zmian kształtowała się na poziomie 110 proc.! Aż 80 proc. mieszkańców Polski nie identyfikuje jednak otyłości jako choroby.
Jak programujesz otyłość swojego dziecka?
To, jak odżywia się matka w ciąży i czym karmi swoje dziecko w najmłodszych latach wpłynie na jego stan zdrowia, gdy będzie dorosły.
Otyłość - choroba przewlekła
Błędnym jest założenie, że choroba otyłościowa wynika z nadmiaru spożywanego pożywienia. Nie bierze się w nim pod uwagę aspektu wydatkowania energii, a tutaj głównie o to chodzi. Jest to choroba przewlekła i wymaga długotrwałego leczenia.
- Moja obserwacja jest taka, że ilość pokarmu, który zjadam jest zazwyczaj większa aniżeli większości chorych na otyłość. Szczęśliwie ta choroba mnie omija, co też pokazuje, że stwierdzenie, że otyłość wynika z nadmiernego spożycia pokarmu nie jest do końca prawdziwe. Niewątpliwie jest to za każdym razem bilans energetyczny – spożycie względem wydatku energii – wyjaśnił ekspert.
I warto zdać sobie sprawę, że w wydatkowaniu energii chodzi nie tyle o aktywność fizyczną, co o energię życiową potrzebną do podtrzymania pracy naszych organów: serca, wątroby czy płuc.
- Obecnie wiemy, że choroba otyłościowa jest wynikiem zaburzeń neurohormonalnej regulacji spożycia pokarmu, czyli jest to choroba wynikająca ze złego funkcjonowania naszego organizmu – podsumował prof. Wyleżoł.
Zaklinanie rzeczywistości: ruszaj się więcej w tej chorobie nie działa, bo ona będzie postępowała. Chorzy faktycznie są bezradni w obliczu tej choroby, nie mają wpływu na jej przebieg. Co więcej, przemysł spożywczy odgrywa bardzo negatywną rolę, jeśli chodzi o jej rozwój. Nie lada wyczynem jest znalezienie na półkach sklepowych produktów niskoprzetworzonych. Kolorowe opakowania sprawiają, że je się wręcz oczami.
- Dlaczego żywność nie jest w opakowaniach zielonym, żółtym, czerwonym z prostym napisem: jajko, mleko, czekolada? Kto ma czas, możliwości, samozaparcie, by czytać te informacje drobnym drukiem? – zastanawia się profesor.
Wyliczył, że np. naturalny sok w litrze zawiera 600 kcal, a w ciągu roku, by przytyć 5 kg wystarczy codziennie dokładać 100 kcal.
Zdaniem eksperta, skończy się „czas mamienia”, jeśli przemysł spożywczy będzie musiał pokrywać koszty leczenia otyłości, a to miliardy złotych na leczenie samych jej powikłań. Jest ich około 200. Wystarczy wymienić wśród nich: nadciśnienie, cukrzycę typu 2 czy nowotwory.
Stygmatyzacja otyłości nie sprzyja odchudzaniu
Dziecko lub nastolatek z nadwagą czy otyłością nie dość, że ma problem natury zdrowotnej, to najczęściej spotyka się też z napiętnowaniem. To zaś nie tylko nie pomaga mu schudnąć, ale rodzi dalsze problemy.
Jak się leczy otyłość?
Liczne badania pokazują, że chirurgia bariatryczna ratuje chorym życie (w Polsce operuje się zaledwie około 1 proc. chorych rocznie, czyli 5-6 tys. osób). Coraz częściej stosuje się też farmakoterapię.
Ale uwaga: leki przeciwotyłościowe, które stały się „modne”, by zrzucić kilka kilogramów mogą w rzeczywistości doprowadzić do zaburzeń. Wypisywanie ich niezgodnie ze wskazaniem jest niebezpieczne.
- Za tym stoją ludzie, lekarze, którzy biorą odpowiedzialność za leczenie chorych i nie wyobrażam sobie, że lekarz bez wskazań przepisuje lek. Leki przeciwotyłościowe są na receptę! Chciałbym ostrzec tych, którzy decydują się na taki eksperyment, bo u tych osób rozwinie się choroba otyłościowa. Ich zażywanie prowadzić do zaburzeń neurohormonalnych regulacji spożycia pokarmów – podkreślił bariatra.
A jak doszło do rewolucji w leczeniu otyłości? Już w latach 70. bariatrzy zwrócili uwagę, że ilość i jakość jedzenia nie jest związana z siłą woli człowieka, ale wynikiem neurohormonalnej regulacji. Kwestią czasu było pojawienie się leków np. naśladujących działanie hormonu inkretynowego – glukagonopodobnego peptydu 1 (GLP-1) hamującego perystaltykę (spowalnia opróżnianie żołądka). W 2015 roku zarejestrowano pierwszy lek przeznaczony do leczenia otyłości oparty na tym hormonie. Obecnie testowanych jest kilkadziesiąt cząsteczek.
- To jest absolutny przełom – podkreślił profesor.
Kiedy zaczyna się otyłość?
Trudno tak naprawdę orzec. Są parametry, które mogą na otyłość wskazywać. To wskaźnik masy ciała BMI przekraczający pewną wartość.
- Z dużym przybliżeniem możemy mówić o otyłości, gdy wartość tego wskaźnika przekracza 30 jednostek – zauważył rozmówca. Jednak to nie wystarczy, bo dodatkowo u pacjenta musi występować nie tylko nadwaga, ale też nadmiar tkanki tłuszczowej, który zagraża życiu lub zdrowiu (definicja WHO). Jednak jest to definicja podstawowego objawu tej choroby. Zdaniem eksperta, w najbliższym czasie czeka nas spora rewolucja dotycząca samej definicji otyłości.
- Powinniśmy się koncentrować nad tym, jakie mechanizmy doprowadziły do nadmiernego nagromadzenia tkanki tłuszczowej w naszym organizmie. Na razie niewiele o nich wiemy. To czubek góry lodowej, który liznęliśmy. Mówiąc o spożyciu pokarmów, koncentrujemy się jedynie na energii, a tymczasem to dowóz wszystkich makro i mikroelementów – zaznaczył prof. Wyleżoł.
Przykład: wracamy po wysiłku fizycznym do domu i mamy ochotę na kiszone ogórki. To nic innego jak sygnał organizmu, że potrzebujemy sodu. A biologicznie rzecz ujmując – jak wskazał profesor – to hyponatremia, czyli stan obniżonego poziomu sodu w surowicy krwi.
- To „mam ochotę” to nic innego jak mechanizmy regulujące spożycie pokarmów i to nie tylko dotyczące ilości energii, ale i substratów, które dowozimy i które budują nasz organizm – podsumował.
Otyłość rzadko chodzi piechotą
Dzięki czujnikom ruchu w smartfonach naukowcy sprawdzili, jak mieszkańcy wielu krajów różnią się pod względem aktywności fizycznej, mierząc m.in. liczbę stawianych dziennie kroków.
Wystrzegajmy się pewnych epitetów
Ekspert przestrzegł przed używaniem pewnych epitetów w kontekście choroby otyłościowej, które bywają krzywdzące i stygmatyzujące chorych, bo to język kształtuje naszą świadomość, również o chorobie.
- Będę tutaj bardzo krytyczny wobec tytułu naszej rozmowy („Otyły jak Polak – co dalej?” przyp.red.). Wykorzystam go, by zaznaczyć, żeby wszyscy, którzy mówią o chorych na otyłość unikali odprzymiotnikowego używania tego słowa, czyli „otyły”. To stygmatyzuje – podkreślił ekspert. Zauważył, że tak jak obecnie mówi się o chorych na schizofrenię, raka, tak powinno się mówić o chorych na otyłość, z otyłością.
- Jeśli używa się takich określeń to – zdaniem prof. Wyleżoła – jest szansa na odmianę rzeczywistości tych chorych. Sprawienie, by nie zamykali się w sobie i szukali pomocy.
Podobnie używanie określenia „efekt jojo” wobec osób z otyłością nie jest na miejscu. Powinniśmy raczej mówić o postępie choroby otyłościowej albo nawrocie.
Klaudia Torchała, serwis Zdrowie PAP