Wesprzyj pracownika zmagającego się z chorobą własną lub w rodzinie
Pracodawca przede wszystkim powinien docenić zaufanie, jakim pracownik go obdarzył, gdy zdecydował się na wyznanie o chorobie własnej lub bliskiej osoby. Powinien też zapewnić w takiej sytuacji wsparcie. Wtedy proces zdrowienia przebiega lepiej.
Janina pracowała w internetowej agencji marketingowej, która zatrudniała 100 osób. Po trzech latach pracy w czasie kontrolnego USG wykryto u niej zmianę w piersi. Szybka biopsja potwierdziła, że to złośliwy nowotwór. Po trzech tygodniach od diagnozy trafiła do szpitala na wycięcie guza. Potem była chemioterapia trwająca cztery miesiące i dwumiesięczna radioterapia.
– Kiedy już miałam wynik biopsji, od razu poszłam do przełożonej i powiedziałam, że pójdę na zwolnienie lekarskie, bo trudno mi będzie skupić się na pracy. W tym momencie zdrowie jest priorytetem. Jednocześnie nie chciałam zostawić firmy na lodzie. Pracowałam z wieloma klientami, trzeba im powiedzieć, że mnie przez dłuższy czas nie będzie, przekazać komuś moje obowiązki, tak żeby klienci nie odczuli zmiany. Kilkanaście dni w pracy wystarczyło, żeby różne tematy podomykać – opowiada Janina.
Pracodawca od początku zapewniał jej wsparcie psychiczne. Z funduszu socjalnego dostała 5 tys. zł. Za te pieniądze kupiła potem perukę i preparaty białkowe. Dostała też piękny szal od koleżanek. Po chemioterapii posłużył jako turban.
Choroba zmienia priorytety
Pod koniec choroby Janina przewartościowała swoje życie. Zdecydowała, że odejdzie z dotychczasowej pracy – zbyt obciążającej i stresującej. A rak nie lubi stresu. Po tym, co przeszła, chciała pracować z ludźmi i dla ludzi, a to była przecież agencja internetowa. W szpitalu doświadczyła zarówno empatii pielęgniarek, jak i nawiązała ciepłe relacje z pacjentkami. To właśnie spowodowało zmianę priorytetów. Z dwumiesięcznym wyprzedzeniem powiedziała więc szefowej, że zmieniła postrzeganie świata. Reakcja? Bardzo dobra, pełna szacunku dla jej decyzji.
– Przez cały czas, gdy pracowałam w agencji, czułam, że mam tam swoje miejsce. Nie chciałam odejść w momencie, gdy szefostwo planuje budżety na przyszły rok. Dla mnie psychicznie bardzo ważne było, żeby firmy nie wystawić do wiatru – wspomina Janina.
Tak więc pracodawca zachował się wzorcowo. Ale też Janina była szczera i lojalna do końca. To przyniosło wspaniałe rezultaty. Przez cały czas choroby utrzymywała bliski kontakt telefoniczny z dwiema przełożonymi.
– Inne osoby z zespołu pytały je, czy mogą do mnie zadzwonić. Oczywiście, cieszyłam się. Po każdej rozmowie telefonicznej przełożone pytały, co mogą przekazać pozostałym? Zazwyczaj odpowiadałam: wszystko. Dla mnie najważniejsze było, że większość koleżanek poszła się zbadać. Wiedziały, że mój rak był złośliwy, ale wykryty odpowiednio wcześnie i wycięty, nie zdążył spustoszyć organizmu. Jestem dobrym przykładem, że badania profilaktyczne popłacają – mówi Janina.
W pracy dwa razy pojawiła się w peruce. Nie było to stresujące. Kiedy włosy zaczęły odrastać, pojechała pożegnać się z koleżankami w fryzurze na jeżyka – ok. 0,5 cm. Dostała ogrom wsparcia. Mało tego, jej ówczesny pracodawca zaczął interesować się tematem ciężkich chorób wśród pracowników lub ich bliskich i rozważać, jak systemowo podejść do problemu, skoro dane mówią, że za kilkanaście lat co trzecia osoba będzie miała raka.
Pracownik choruje? Nie wywieraj presji
Co dla Janiny w tej trudnej sytuacji byłoby najgorsze? Poczucie, że przez jej chorobę firma traci, że ktoś przez nią musi więcej pracować.
– Dzięki wspaniałemu podejściu koleżanek i kolegów z pracy miałam to, co w chorobie nowotworowej najważniejsze – spokój. Zachowałam pogodę ducha. Pytana, jak się czuję odpowiadałam: fantastycznie. Dopiero potem dodawałam: no tak, fantastycznie, ale…
Przez całe życie przed chorobą pędziła, podejmowała kolejne wyzwania zawodowe, stresowała się – a teraz czuła wewnętrzny spokój. Jak wyznaje, czasem nawet nachodziły ją obawy, że organizm przyzwyczai się do tego stanu i uzna czas chemioterapii za super, i może zacznie domagać się powtórzenia.
Kobiety chore na raka, które w czasie choroby poznała Janina, reagowały na swoją chorobę bardzo różnie. Jedne po zakończeniu leczenia od razu przestawały pracować, nie odcinały się od myślenia o chorobie i było im z tym dobrze. Inne brały na siebie mnóstwo obowiązków, żeby tylko nie konfrontować się z chorobą.
Najważniejsza jest otwartość na dialog
Janina bez pracy była zaledwie miesiąc. Dziś zajmuje się tematami społecznymi. Kiedy zaczęła się rozglądać za nowym zajęciem, koleżanka przysłała wiadomość: „U mnie szukają osoby do tematów społecznych, zawsze takie lubiłaś”.
– Poszłam na rozmowę kwalifikacyjną w peruce. W czasie przeszłym opowiedziałam o swojej chorobie. Czułam się naprawdę zdrowa. Przede mną były tylko rutynowe kontrole co pół roku. Myślałam o sobie: jestem teraz jak statystyczna kobieta. Mogę zachorować na nowotwór piersi tak samo jak ona. Nowej przełożonej powiedziałam wszystko o chorobie, bo uważam, że należy mówić prawdę. Nie chciałam sytuacji, gdy zdejmę perukę i wszyscy przeżyją szok – opowiada Janina.
Pierwszy raz pokazała się bez peruki na spotkaniu firmowym online. Dostała mnóstwo komplementów, że ładnie jej w krótkich włosach. Co ciekawe, po jakimś czasie nowa przełożona powiedziała, że docenia szczerość, ale Janina wcale nie musiała mówić o chorobie. To jej prywatna sprawa, która nie ma wpływu na kompetencje zawodowe.
„Jeśli w danej firmie jest otwartość na dialog, zawsze jest łatwiej” – przyznaje Katarzyna Leśniak, psycholożka i trenerka biznesu. „Po usłyszeniu wyznania pracownika warto go zapytać: «Czy jest cokolwiek, w czym możemy ci pomóc?». Potem można zapytać, czy spodziewa się przerwy w pracy, a może właśnie chce zostać, ale na nieco innych zasadach? Kluczowa jest szczera, otwarta rozmowa” – tłumaczy.
Zdaniem Anny Cywińskiej, prezes Fundacji Nutricia, która w tym roku w ramach kampanii „Żywienie medyczne – Twoje posiłki w walce z chorobą” realizuje akcję pt. „Opiekun – kompetencje przyszłości”, już dziś firmy oferują opiekunom szereg możliwości pozwalających na łączenie pracy z rolą opiekuna osoby chorej. To m.in. elastyczny czas pracy, pakiety medyczne dla rodzin czy dostęp do platform edukacyjnych. Potrzeby pracowników-opiekunów są często zapomniane. Szkoda, bo wnoszą oni do firmy choćby empatię określaną przez ekspertów jako kompetencja przyszłości – uważa.
W kontakcie z pracownikiem konieczna wrażliwość, ale bez politowania
Katarzyna Leśniak podkreśla, że przełożony może zapytać, czy pracownik potrzebuje wsparcia fundacji lub innej organizacji pacjenckiej. Może zapytać, czy chciałby, żeby firma zaangażowała się, np. organizując akcję pomocy. To jednak wrażliwa i bardzo indywidualna sprawa, więc należy potwierdzić, że zainteresowany się na to zgadza.
Po jakimś czasie od przekazania informacji o chorobie warto wrócić do pracownika i zapytać, jak się czuje, jak sobie radzi. Bez politowania, a z naturalną troską. Warto także dopytać: „Czy w naszych ustaleniach sprzed kilku tygodni nic się nie zmienia?”.
W przypadku pracowników-opiekunów, oprócz pytania o stan zdrowia bliskiej osoby, warto zatroszczyć się także o samego opiekuna. On też przeżywa ciężkie chwile.
„Warto wówczas zapytać: «Jak się czuje twoja żona i jak ty się czujesz? Jak sobie radzisz? Powiedz, gdy będziesz czegoś potrzebował»” – radzi psycholożka.
Współpracownicy mogą też opiekunowi zaproponować rodzaj opieki wytchnieniowej lub pomoc w codziennych zakupach albo po prostu wyprowadzenie psa. Wspaniałym pomysłem jest też zainicjowanie wspólnego wyjścia, np. do kina, bo opiekun też potrzebuje oderwać się od codziennych trosk.
Równie trudnym a niekiedy krępującym momentem może być powrót współpracownika po długiej chorobie. Na przykład koleżanki z nową, krótką fryzurą i włosami dopiero odrastającymi po chemioterapii. Jak zareagować?
„Nie udawajmy, że to dzień jak co dzień. To buduje niepotrzebne napięcie. Można wyrazić radość z powodu powrotu do pracy, można zapytać, na jakich zasadach chora osoba będzie pracować. Najważniejsze to zachować się autentycznie” – radzi ekspertka.
Jak dodaje, sytuacja może jest inna, jeśli powracający oznajmia: „Jestem! Rozdział «choroba» uważam za zamknięty i ani słowa o tym! Jedziemy dalej!”. Wtedy, zdaniem Katarzyny Leśniak, należy uszanować taką decyzję i nie pytać.
Psycholożka radzi, aby NIE mówić:
- „Wiem, co czujesz” – to tylko pozornie pozytywne sformułowanie, bo tak naprawdę nie wiemy, co dana osoba przeżywa. Lepiej powiedzieć: „Mogę się jedynie domyślać, co czujesz”;
- „Musisz być silna” – zamiast tego, powiedzmy: „Masz prawo nie być silna. Sytuacja, w której się znalazłaś, może bardzo osłabić.”;
- „Nie płacz już” – zamiast tego powiedzmy: „Płacz, to może przynieść ci ulgę”;
- Nie strasz i nie przywołuj niekorzystnych scenariuszy, ale też nie przesadzaj z optymizmem;
- Nie dopytuj, nie rób sensacji: „A to prawda, że wypadają też rzęsy?”;
- „Ale zmizerniałeś” – nie komentuj wyglądu chorego współpracownika;
- Nie lituj się – każdy chce mieć poczucie sprawczości.
Autor: Beata Igielska, zdrowie pap.pl
Źródło:
Inspiracja informacją prasową Fundacji Nutricia, która w tym roku w ramach kampanii „Żywienie medyczne – Twoje posiłki w walce z chorobą” realizuje odsłonę pt. „Opiekun – kompetencje przyszłości”