Radioterapia: często stosowana, coraz bezpieczniejsza
Radioterapia jak każda metoda lecznicza może mieć skutki uboczne - to kwestia indywidualna u każdego pacjenta. Jednak krajowy konsultant w dziedzinie radioterapii onkologicznej prof. Krzysztof Składowski podkreśla, że obecnie jest ona coraz bezpieczniejsza. Kluczowe jest, by pacjent wszystkimi wątpliwościami dzielił się ze swoim lekarzem.
Dla jakich chorych radioterapia jest odpowiednią metodą?
Radioterapię stosuje się u chorych na niemal wszystkie nowotwory. Najczęściej w przypadku raka piersi, raka gruczołu krokowego, raków płuca, głowy i szyi, raka skóry, raka jelita grubego, nowotworów narządów rodnych kobiety. Ta metoda leczenia znajduje zastosowanie u 75 proc. wszystkich pacjentów onkologicznych.
Radioterapia jest alternatywą dla chirurgicznego leczenia chorób nowotworowych. Jej skuteczność wiąże się z promieniowrażliwością, czyli możliwością wywołania w komórkach raka zmian, które je uśmiercą. Metoda ta nie ma zatem uzasadnienia, gdy komórki nowotworowe są odporne na promieniowanie. Jednak przy obecnych możliwościach bardzo precyzyjnego skupienia wysokiej dawki promieniowania coraz mniej guzów jest promienioopornych. W ostatnich latach obserwujemy niesamowity postęp tej metody leczenia, co ma związek przede wszystkim z rozwojem cyfryzacji i komputeryzacji.
Stosując radioterapię, niemal na naszych oczach guz nowotworowy się zmniejsza, znika, chory jest wyleczony i nie ma nawrotów choroby. Choć oczywiście, jak każde leczenie onkologiczne, radioterapia także może się nie sprawdzić.
Z czym musi liczyć się chory, który zostanie poddany radioterapii?
Skutki uboczne to kwestie indywidualne. Radioterapia u jednego pacjenta nie może być porównywana z radioterapią u innego, jej efekty mogą być diametralnie różne. Jeden chory może mieć poważne skutki uboczne, a drugi może nie mieć ich wcale. Ale to nie znaczy, że to loteria - potrafimy przewidzieć.
Zaskakiwać może liczba koniecznych do przeprowadzenia zabiegów - zazwyczaj chorzy spodziewają się kilku; tymczasem zdarza się, że musi być ich na przykład 35. To już brzmi dość poważnie, szczególnie, że wtedy trzeba przemodelować trochę swoje życie, odłożyć na jakiś czas dotychczasowe zajęcia. Krótko mówiąc, radioterapia stanowi pewne wyzwanie, o którym pacjent musi się dowiedzieć, zanim jeszcze podejmie decyzję, czy się jej podda. Ostatnim momentem, kiedy pacjent powinien się o tym dowiedzieć, jest konsylium, podczas którego otrzymuje konkretną propozycję, jak będzie leczony i musi wiedzieć, co się z tym wiąże.
A co się z tym wiąże?
Ogólne zasady są takie, że zdrowe tkanki, które otaczają guz nowotworowy, również mogą ucierpieć podczas napromieniania. Na przykład w przypadku raka krtani radioterapia oferuje szansę zachowania przez chorego narządu głosu i możliwość mówienia. Ale leczenie promieniami oznacza również, że będzie miał przewlekłe zapalenie gardła – takie, jakie przechodzi się w trakcie przeziębienia. Tyle że każdy, kto przebył taką infekcję, ma ją w pamięci jako infekcję bakteryjną, tymczasem zapalenie, o którym mówimy, to zapalenie popromienne, trwające o wiele dłużej - tygodniami, a nawet miesiącami. Towarzyszy mu szereg powikłań: ból, problemy z oddychaniem, nadmierne wydzielanie śluzu, być może krwawienie. Jednak mając w perspektywie możliwość wyleczenia z choroby nowotworowej i zachowania funkcji mówienia, chorzy najczęściej decydują się na takie leczenie. Warto wspomnieć też o tym, że w ostatnich latach poprawił się komfort leczenia i wielu chorych może odbywać je bez konieczności hospitalizacji.
A co z poparzeniami, bliznami popromiennymi, z którymi wciąż jeszcze kojarzy się radioterapia?
To już przeszłość. W ostatnich 20 latach wymieniono w Polsce wszystkie stare aparaty rentgenowskie i bomby kobaltowe, które były powszechnie używane w latach 80. i 90. ubiegłego wieku i to one były odpowiedzialne za odczyny popromienne. W tej chwili mamy do dyspozycji nowoczesne przyspieszacze elektroniczne. Liczba akceleratorów zwiększa się z roku na rok. Zeszły rok zamknęliśmy liczbą 170 takich aparatów. Większość z nich jest sterowana cyfrowo i sprzężona z systemami planowania radioterapii, wykorzystującymi najnowsze techniki obrazowania. Współczesna radioterapia to bardzo precyzyjna, skuteczna i bezpieczna metoda leczenia.
Wspomniał Pan o różnych rodzajach radioterapii, co zatem mamy do dyspozycji?
Promieniowanie cząsteczkowe i niecząsteczkowe. Najczęściej używamy promieniowania niecząsteczkowego, czyli fotonowego. Fala promieniowania elektromagnetycznego, wnikając do ciała pacjenta, wzbudza w nim elektrony, które dokonują spustoszenia w miejscu, w którym dawka się kumuluje. Obrazowo mówiąc, ta fala przekształca się w „nóż chirurgiczny”, który wycina raka. Oczywiście robi to stopniowo, dzień po dniu, podczas każdego zabiegu. Druga opcja to promieniowanie cząsteczkowe, czyli promieniowanie, w którym zasada działania jest podobna do promieniowania niecząsteczkowego, jednak technika i skutki są nieco inne. Nie da się jednego zastąpić drugim.
Czy radioterapia wymaga stosowania specjalnej diety albo pielęgnacji w trakcie jej stosowania?
Ponieważ ten rodzaj terapii zazwyczaj trwa długo, bo najczęściej kilka tygodni, nie ma potrzeby całkowitej zmiany swojego zachowania i stylu życia. Oczywiście, jeśli radioterapia dotyczy nowotworu znajdującego się w jamie brzusznej, chory powinien jeść potrawy lekkostrawne, by nie pobudzać dodatkowo jelit, nie powodować wzdęć, nie wywoływać problemów z trawieniem. Ale nie trzeba stosować nic specjalnego, jakichś suplementów diety i tym podobnych. Oczywiście pod warunkiem, że pacjent nie jest wychudzony czy niedożywiony, a pacjentów onkologicznych z dużym spadkiem wagi jest naprawdę sporo. Takich pacjentów trzeba specjalnie odżywiać, żeby podołali leczeniu.
Innych uniwersalnych zasad generalnie nie ma. No, może poza jedną: rozmawiaj ze swoim lekarzem o wszystkim, co w związku z terapią cię niepokoi. Jeżeli nawet nie będzie potrafił udzielić odpowiedzi na twoje pytania, to powinien skierować cię do odpowiedniego specjalisty, który ci pomoże. Niekoniecznie lekarza, bo może to być psycholog, dietetyk, higienista czy pielęgniarka.
Podsumujmy korzyści, jakie niesie ze sobą radioterapia.
Są przeogromne. Nie wyobrażam sobie dzisiejszej onkologii bez radioterapii. Radioterapia jest metoda bezkrwawą, nie kończy się kalectwem związanym czasem z leczeniem chirurgicznym. To jest ogromny zysk, bo mamy zachowany narząd i jego funkcje, co w oczywisty sposób wpływa na jakość życia pacjenta.
W radioterapii niejednokrotnie możemy sobie pozwolić na znacznie większy zakres leczenia, niż w postępowaniu chirurgicznym, gdzie guz nowotworowy wycina się z mniejszym lub większym marginesem zdrowych tkanek.
Radioterapię wykorzystuje się również w leczeniu choroby resztkowej lub rozproszonej. W tych wypadkach stosowana jest jednak po chemicznym leczeniu indukcyjnym lub operacyjnym, jako metoda uzupełniająca. I to właśnie dzięki niej można zniszczyć pozostałości guza, z którymi ani chemioterapia, ani chirurg z różnych przyczyn nie dali rady.
Co ważne, okres oczekiwania na zabieg radioterapii nie przekracza obecnie dwóch tygodni, a w wielu ośrodkach jest krótszy. W przypadku choroby nowotworowej ma to, jak wiadomo, niebagatelne znaczenie.
Rozmawiała: Monika Wysocka, zdrowie.pap.pl
Od 1997 r. kieruje I Kliniką Radioterapii (obecnie I Kliniką Radioterapii i Chemioterapii), a od 2016 r. jest dyrektorem Oddziału Centrum Onkologii – Instytutu w Gliwicach. Wielokrotnie pełnił funkcję konsultanta wojewódzkiego ds. onkologii i radioterapii onkologicznej. Jest stypendystą Royal Marsden Hospital (1988) i Institute of Cancer Research (1992) w Londynie. Wizytujący profesor MD Anderson Cancer Center w Houston, Thomas Jefferson Cancer Center w Filadelfii, Uniwersytetów w Tybindze, UC w Los Angeles i Wisconsin w Madison. Należy do PTO (Polskie Towarzystwo Onkologiczne), ESTRO (European Society for Radiation Oncology), PTRO (Polskie Towarzystwo Radioterapii Onkologicznej), ASTRO (American Society for Radiation Oncology), PTRB (Polskie Towarzystwo Badań Radiacyjnych). Jest autorem 197 publikacji raportowanych w bazie Research Gate, cytowanych ponad 2000 razy w światowym piśmiennictwie. Kierował lub nadzorował naukowo ponad 40 badań klinicznych, w tym kilkanaście międzynarodowych o zasięgu światowym. Nagrodzony: ESTRO-VARIAN Clinical Research Award (1998), Nagrodą Dyrektora COI (2000), trzykrotnie Nagrodą PTO (2006, 2014 i 2015). Złoty Krzyż Zasługi (2011). Autor książki „Wspólnie pokonajmy raka”, wyd. ZNAK, Kraków, 2011.