Kongres Wyzwań Zdrowotnych o onkologii
W opiece nad pacjentami onkologicznymi, chodzi o to, by nie gubić ich po drodze. Standard leczenia nie może zależeć od kodu pocztowego. Krajowa Sieć Onkologiczna to krok w dobrym kierunku - wskazywali uczestnicy panelu poświęconemu zagadnieniu onkologii – jego organizacji i dostępności do leczenia.
W dniach 9-10 marca br. odbył się VIII Kongres Wyzwań Zdrowotnych. Wśród tematów, znalazła się organizacja opieki onkologicznej. Nic dziwnego - to właśnie choroby nowotworowe są jedną z najczęstszych przyczyn przedwczesnych zgonów Polaków.
W 2020 roku zdiagnozowano je u 182,5 tys. osób, a w kolejnych latach, jak prognozują eksperci, nastąpi dalszy wzrost zachorowań – „pandemia nowotworów”, wynikający z kilku czynników, w tym przede wszystkim starzenia się społeczeństwa (nowotwory najczęściej są chorobami wieku starszego).
Jak pokazują statystyki 55 proc. chorych w naszym kraju ma szanse na wyzdrowienie, a to nadal mniej niż w Europie. Z nowotworem w Polsce żyje 1 mln 300 tys. pacjentów. I nadal jest tak, że chorzy za późno trafiają do lekarza.
Eksperci w czasie sesji zastanawiali się w jakim punkcie teraz jesteśmy i dokąd zmierzamy. Przypomnieli, że dzień przed ich dyskusją Sejm przyjął poprawki senackie do ustawy wprowadzającej Krajową Sieć Onkologiczną, która ma porządkować system. Do końca marca trwa jej pilotaż wprowadzony w kilku województwach w Polsce m.in. na Dolnym Śląsku. Raport z niego ma być opublikowany na stronach Ministerstwa Zdrowia.
Jednocześnie podkreślili, że to nie przepisy są najważniejsze, ale wytyczne i standardy.
Swoim doświadczeniem z pilotażu, który nie jest jednak jeden do jednego kopią rozwiązań Krajowej Sieci Onkologicznej podzielił się dr hab. Adam Maciejczyk, dyrektor naczelny z Dolnośląskiego Centrum Onkologii, Pulmonologii i Hematologii we Wrocławiu.
- Czy ktoś miał obawy wcześniej? Każdy się boi nowych rozwiązań. Zachęcam do odwagi. Ustawa w mojej ocenie jest dobrze przygotowanym dokumentem. Daje przestrzeń do testowania rozwiązań. Nie jest zamkniętą konstrukcją prawną. Jedne rozwiązania się sprawdziły, inne nie – zaznaczył.
Mocne strony pilotażu Krajowej Sieci Onkologicznej
Wśród tych, które zdały egzamin jest poprawa komunikacji z pacjentem i bardziej efektywne kierowanie jego terapią. Chodzi o to, by każdy pacjent, który wychodzi z gabinetu, bez względu na etap leczenia, wiedział, jaki jest kolejny krok. By nie zostawał sam. Temu ma służyć m.in. portal i infolinia onkologiczna. Dzięki nim pacjent ma szansę nie zgubić się na żadnym etapie leczenia, począwszy już od momentu postawienia diagnozy o podejrzeniu choroby.
- Infolinia onkologiczna, to narzędzie, które faktycznie po miesiącu od wdrożenia już przyniosło efekty, tylko trzeba odpowiednio rozpropagować ją. To nie jest tylko telefoniczna linia, to też komunikacja przez bramki SMS i internet – podkreślił dr hab. Adam Maciejczyk.
W drodze onkologicznej od samego początku kluczowa rola przypada koordynatorowi. To on ma być aniołem stróżem prowadzącym pacjenta przez system. Musi mieć wiedzę i być kompetentny.
- Chodzi o zbudowanie systemu opartego na współpracy, kooperacji, w którym pacjent nie szuka swojego miejsca, ale jest realnie prowadzony przez koordynatora (…). Chodzi o to, by nie zgubić pacjenta z oczu i by otrzymał opiekę zgodną ze standardami w momencie, gdy trafi do KSO – wyjaśnił Michał Dzięgielewski, dyrektor departamentu lecznictwa w Ministerstwie Zdrowia.
KSO = autoryzowana stacja obsługi pacjenta
W tej ustawie pacjent jest w centrum uwagi. Eksperci wyrazili nadzieję, że jeśli założenia KSO będą wdrażane, to jest szansa na poprawę jakości opieki onkologicznej w naszym kraju.
- I oto ten pacjent, który dowiaduje się, że ma nowotwór złośliwy jest przestraszony, nie wie do kogo się udać (…), choruje tak naprawdę cała jego rodzina wchodzi do systemu Krajowej Sieci Onkologicznej, w której będzie objęty właściwą opieką. Mogę to nazwać z dawnych lat – autoryzowaną stacją obsługi. Czyli pacjent wie, że to ośrodek, gdzie jest odpowiednia liczba specjalistów, gdzie wykonuje się odpowiednią liczbę procedur, gdzie lekarze mają duże doświadczenie w leczeniu tego nowotworu. To pewnego rodzaju autoryzacja, że ten ośrodek wchodzi w skład Krajowej Sieci Onkologicznej i jest na takim poziomie, który zagwarantuje odpowiednią diagnostykę i leczenie - powiedział prof. Janusz Kowalewski dyrektor Centrum Onkologii w Bydgoszczy.
Równocześnie specjaliści zaznaczyli, że w onkologii zawsze ważne było kompleksowe i koordynowane podejście do pacjenta i faktycznie sieć onkologiczna w wielu miejscach istniała od ponad 50 lat, choć na mapie Polski było i jest też kilka białych plam.
- W innych krajach są podobne problemy dotyczące leczenia onkologicznego, ale chodzi o to, by założenia zapisane w tej strategii nie zależały od kodu pocztowego – podkreślił dr Janusz Meder z Narodowego Instytutu Onkologii – Państwowego Instytutu Badawczego w Warszawie, prezes stowarzyszenia Polska Unia Onkologii.
Te białe plamy, czyli nierówności w dostępie do opieki onkologicznej wyszły też w pilotażu. Te różnice są bardzo wyraźne, ale KSO powinna je zacząć niwelować. Należy sobie jednak zdawać sprawę z tego, że jest to proces. Na pewno obraz polskiej onkologii nie zmieni się od razu, ale KSO daje narzędzia do monitorowania czy poprawia się faktycznie jakość opieki, bo to ona jest w tym wszystkim najważniejsza, a sukces leczenia zaczyna się tak naprawdę – jak zaznaczyli uczestnicy spotkania - od dobrze postawionej diagnozy.
Po pierwsze jakość, po drugie ….jakość
Jak podkreślili dalej wspólnym mianownikiem wszystkich działań ma być poprawa jakości, zarówno w diagnozowaniu, leczeniu, jak i jakości życia po zakończonej terapii, tym bardziej, że choroby nowotworowe coraz częściej, dzięki postępowi medycznemu, stają się chorobami przewlekłymi, z którymi pacjenci żyją latami.
- Jakość będzie premiowana. Ośrodek, który wykonuje działania diagnostyczne i terapeutyczne w odpowiednim czasie, z odpowiednią jakością, który ma dobre wyniki i jeszcze je raportuje będzie za to premiowany finansowo. Płatnik nie będzie tylko i wyłącznie płacił za wykonaną procedurę, nie licząc się z tym, czy chory po niej żyje rok, czy dziesięć lat. Będzie analizował też, co wynika z wniesionej opłaty za opiekę. Premiowanie jakości sprawi, że coraz więcej placówek będzie dążyło do zapewniania opieki na najwyższym poziomie – zapewniał prof. Janusz Kowalewski.
Specjaliści zwrócili też uwagę na pewne zagrożenie – upolitycznienie tematu onkologii. A przecież chodzi o to, by naprawiać system konsekwentnie, sprawdzać efekty i „odkleić od onkologii myślenie polityczne”.
Współpraca onkolog – lekarz rodzinny drażliwy temat?
Część dyskusji dotyczyła współpracy między onkologiem a lekarzem rodzinnym. Jest ona niezwykle ważna, tym bardziej, że pacjentów onkologicznych z roku na rok jest coraz więcej. Jednak wielu z nich, po udanej terapii, nie chce powracać do POZ. Skąd te obawy?
- To problem wielowątkowy i trudny. Jeśli pacjent ma być w centrum uwagi, to jego wola powinna być uszanowana, a jego dobro postawione na pierwszym miejscu. Pacjent powinien mieć prawo przychodzić do nas – lekarzy, którzy go leczyli (onkologicznie). Nie jestem przekonany, czy słuszna jest taka decyzja, że w pewnym momencie w sposób ustawowy odcina się ten przywilej pacjenta – zastanawiał się prof. Kowalewski.
Zdaniem specjalistów współpraca powinna być oparta na e-medycynie. By podołać wyzwaniom, zdaniem ekspertów europejskich, powinno się natychmiast w naszym kraju zatrudnić 10 tys. lekarzy rodzinnych. Jednak w obszarze onkologii nadal nie ma opieki koordynowanej.
- Opieka koordynowana raczkuje. Jestem jednym z wielu lekarzy w POZ, którzy wierzą w nią. Uważam, że to przyszłość i dobrze się dzieje, że to lekarz rodzinny ma ją sprawować, ale sześć lat temu zaczął się pilotaż opieki koordynowanej. Od roku w POZ o niczym innym się nie mówi. Opieka koordynowana weszła w postaci części badań dodatkowych i do nich nie ma kontrowersji, ale co do dalszej opieki koordynowanej już zaczynają się małe schody. Ale jak są schody, to nie znaczy, że ten cel na górze jest zły. W obszarze onkologii w sposób sformalizowany na dzisiaj nie ma opieki koordynowanej – wyjaśnił dr Michał Sutkowski, członek zarządu głównego Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce i członek Rady ds. Ochrony Zdrowia przy Prezydencie RP.
Przypomniał, że na początku marca tylko ok. 14 proc. placówek POZ wyraziło chęć uczestniczenia w opiece koordynowanej, czyli 847 na blisko 6,5 tys.
- To mało. Dlaczego? Bo to jest trudne dla POZ, bo nie końca chcemy być organizatorami systemu (…), ale to będzie pomału następować. Opieka koordynowana stała się wytrychem do tworzenia, często nieświadomie, iluzji. Otóż – wszystkie lejce będą prowadziły do lekarza rodzinnego. Na razie tak nie jest, ale chcielibyśmy, by tak było – powiedział dr Sutkowski.
Podzielił się też pewnym pomysłem na usprawnienie tej opieki.
- Rodzi mi się pomysł w głowie, by zrobić jakieś konklawe. Adres nawet znam – ul. Miodowa 15. Ważne, by uczestniczyli w nim nie tylko pacjenci i lekarze, ale socjolodzy, psycholodzy. By na nim coś ustalić, przyklepać. Może to konklawe na 5 lat, ale chodzi o to, by być ogromnie konsekwentnym w działaniu – podkreślił.
VIII Kongres Wyzwań Zdrowotnych, który odbył się w dniach 9-10 marca br. w Katowicach, zgromadził setki menadżerów ochrony zdrowia, samorządowców, polityków, lekarzy, przedstawicieli biznesu i naukowców. Serwis Zdrowie był jednym partnerów medialnych Kongresu.
Klaudia Torchała, zdrowie.pap.pl